Zdecydowana większość mikroprzedsiębiorców finansuje firmę własnym sumptem. Konieczność czy niechęć do zadłużania się lub papierkowej roboty związanej z pozyskaniem dotacji? Wiele można z pewnością zarzucić zachowawczym wobec firm bankom, ale nie tylko one są winne takiej sytuacji.
Dwie trzecie najmniejszych, często jednoosobowych firm, finansuje inwestycje własnym sumptem. Jeszcze więcej, bo ponad 80 proc. opiera na własnych zasobach finansowych bieżącą działalność. Tak wynika z badania ankietowego przeprowadzonego wśród osób, które odwiedziły siedzibę oddziałów Tax Care pod koniec pierwszego kwartału 2011 r. (badanie było przeprowadzone anonimowo na grupie 1147 respondentów). Do zewnętrznego źródła finansowania w postaci kredytu przyznało się odpowiednio 22 proc. i 17 proc. ankietowanych.
Dlaczego osoby prowadzące działalność gospodarczą opierają się przede wszystkim na własnych środkach? W wielu przypadkach jest to zapewne konieczność. Z problemem dostępu do kredytów borykają się w szczególności start-upy, bowiem banki, ze względu na potencjalne większe ryzyko, niechętnie podejmują się ich finansowania lub robią to na niekoniecznie atrakcyjnych warunkach. Firmy, które stawiają dopiero pierwsze kroki na rynku i działają na nim co najwyżej kilka miesięcy, mogą liczyć, i to w niewielu bankach, co najwyżej na niewysoki kredyt na bieżącą działalność (np. debet w rachunku czy kartę kredytową).
Im starsza firma, tym szersza oferta bankowa i możliwość zaciągnięcia kredytu na wyższą kwotę (np. inwestycyjnego) – instytucje finansowe zazwyczaj są bardziej otwarte dla przedsiębiorców z minimum rocznym lub nawet dwuletnim stażem. Niestety, oferta banków dla firm jest – w przeciwieństwie do kredytów dla zwykłych osób fizycznych zaciąganych na cele niezwiązane z działalnością gospodarczą – mało przejrzysta i niezestandaryzowana. O ile zwykli klienci mogą bez większych problemów porównać na przykład oprocentowanie kredytów czy prowizje, to już przedsiębiorcy takiej możliwości zazwyczaj nie mają (wyjątkiem są podstawowe produkty finansowe, jak kredyt w koncie czy karta kredytowa). Banki tłumaczą się, że każda firma jest inna i w związku każdą trzeba oceniać inaczej, a w efekcie – trudno stworzyć ofertę, która przystawałaby do każdego z przedsiębiorstw. Z jednej strony trudno nie przyznać im racji, ale faktem jest, że przedsiębiorcom nie uśmiecha się porównywanie warunków finansowych polegające w dużej mierze na bieganiu od banku do banku.
Ale winne są nie tylko banki. Z raportu Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, która także badała strategie finansowania przedsiębiorstw (wyniki badań PARP w tej kwestii są zbieżne z wynikami ankiety Tax Care) dowiadujemy się, że sami przedsiębiorcy z sektora MSP podchodzą do kredytów z pewnym dystansem, a zdania co do jego użyteczności podzielone. Z badań PARP wynika, że prawie połowa przedsiębiorców uważa kredyt za zwyczajne narzędzie finansowania działalności, a niewiele mniejsza grupa deklaruje, że zdecydowałaby zadłużyć się w banku tylko w wypadku dużych kłopotów finansowych. Do tego wielu przedsiębiorców jest zdania, że kredyt służy tylko finansowaniu dużych inwestycji, a mikrofirmy – obawiają się, że nie będą miały go z czego spłacić. Raport wyjaśnia również, dlaczego tak niepopularnym narzędziem finansowania firmy są unijne dotacje: w tym wypadku przedsiębiorcy boją się skomplikowanych i czasochłonnych formalności.
Agata Szymborska-Sutton, analityk Tax Care
Źródło: Tax Care