Poranny komentarz rynkowy – tydzień bez Chin

Potencjalnie spokojny tydzień rozpoczynamy od danych o PKB z Japonii, jednak w kolejnych dniach nie będzie wiele zaplanowanych wydarzeń, zdolnych poruszyć rynki finansowe. Będą za to święta, które mogą sprawić, iż część inwestorów zagra na przeczekanie.

Najważniejszym wydarzeniem tego tygodnia wypadałoby nazwać w zasadzie… święto w Chinach. Chińczycy przez cały najbliższy tydzień obchodzą nowy rok, a to oznacza, iż będący ostatnio w centrum uwagi rynek nie będzie impulsem dla rynków globalnych. Pod koniec minionego tygodnia chińskie władze podcięły nieco skrzydeł poprawiającym się nastrojom na rynku ogłaszając drugą w tym roku podwyżkę stopy rezerwy obowiązkowej (wejdzie w życie w przyszłym tygodniu).

Zamiar to ściągnięcie z rynku kwoty, która trafi do systemu bankowego z zapadających w najbliższych dniach bonów banku centralnego. To zapewne nie ostatni taki ruch ze strony chińskich władz, co oznacza, że globalne rynki mogą od czasu do czasu spodziewać się podobnego „zimnego prysznica”. Reakcja rynków na tę decyzję była jednak już słabsza i bardziej krótkotrwała niż w styczniu. Po ogłoszeniu decyzji Goldman Sachs potwierdził wcześniejszą prognozę wzrostu na ten rok dla Chin (11,4%). Może się okazać, że jeśli działania chińskich władz nie spowodują spowolnienia tempa wzrostu (w stosunku do obecnych oczekiwań), wpływ na rynek kolejnych ruchów w zakresie polityki monetarnej będzie jeszcze mniejszy.  

Ubiegły tydzień skończył się wzrostami na amerykańskim rynku akcji i był to pierwszy taki tydzień po czterech tygodniach spadków. Przez większość tygodnia na rynku rządziły raczej emocje – ceny reagowały na spekulacje odnośnie pakietu pomocy dla Grecji a nie na dane fundamentalne, które były dobre. Mowa o dużym spadku zarejestrowań bezrobotnych w USA, wzroście sprzedaży detalicznej, czy nieoczekiwanie dużym wzroście zatrudnienia w Australii.

Obraz ten popsuły jedynie słabe dane o PKB w Niemczech i we Włoszech. Pomimo piątkowej chińskiej decyzji, dla byków liczących na zakończenie korekty pojawiło się kilka oznak nadziei. Jednym z nich jest wyraźny sygnał zakupu dany przez oscylator stochastyczny na tygodniowym interwale dla kontraktów dla S&P500. Kolejnym są zakończenia ostatnich kasowych sesji na Wall Street – zarówno w czwartek, jak i w piątek ostatnia godzina przynosiła spore zwyżki, podczas gdy na początku korekty w tej decydującej godzinie przeważali sprzedający. Wcześniejsze korekty (czy też realizacje zysków) kończyły się dość dynamicznym odbiciem, choć o długą białą świecę będzie dziś ciężko – w USA mamy bowiem dzień wolny.  

O ile w notowaniach indeksów akcyjnych widać rosnące znaczenie byków, o tyle w notowaniach EURUSD nadal przeważają sprzedający. Czwartkowy ruch spadkowy (zakończony obroną wsparcia 1,3585) został przedłużony w piątek po słabych danych o PKB z Niemiec i decyzji chińskich władz monetarnych. W rezultacie wsparcie 1,3585 zostało przełamane, a notowania obniżyły się do poziomu 1,3529. Na fali mocnego zamknięcia na Wall Street samo wybicie 1,3585 zostało zanegowane, ale ruch spadkowy od poziomu 1,3840 jest kontynuowany, nawet jeśli jest mniej konsekwentny niż poprzednie fale impulsu. Celem rynku może być poziom 1,3417, zaś o wyraźnej zmianie układu sił na parze będziemy mogli mówić dopiero wtedy, gdy pokonany zostanie poziom 1,3850.

Wobec niewielkiej ilości danych makroekonomicznych na rynku ponownie zapewne przewijał się będzie temat pomocy dla Grecji. Być może więcej konkretów poznamy we wtorek po spotkaniu ministrów finansów UE. 

Wracając do japońskich danych o PKB, były one umiarkowanie pozytywne. W ostatnim kwartale minionego roku gospodarka rozwijała się w tempie 1,1% q/q (4,6%A), czyli szybciej niż oczekiwał rynek (0,9-1,0% q/q). Po raz pierwszy od siedmiu kwartałów wzrastały również inwestycje przedsiębiorstw. Z drugiej strony znacznie większy od oczekiwań jest rozmiar deflacji (3,0% R/R wobec oczekiwanych 2,2%).

W normalnych okolicznościach szybszy wzrost przy braku presji inflacyjnej byłby dobrą wiadomością dla rynków, jednak w przypadku Japonii, która od lat nie radzi sobie z deflacją, jest to raczej obciążeniem. W notowaniach jena nie widać było specjalnie dużej reakcji na dane. Para USDJPY dryfuje w górę od ponad tygodnia i obecnie dotarła do górnej linii dość dobrze zarysowanego średnioterminowego kanału spadkowego. Póki co nie widać sygnałów odwrócenia. Gdyby opór ten został pokonany, para mogłaby zrealizować wzrosty do poziomu 91,23.

Z danych makroekonomicznych mogących ewentualnie mieć w tym tygodniu wpływ na globalne rynki należy wskazać na środowe dane z amerykańskiego rynku budownictwa mieszkaniowego, tygodniowe dane z rynku pracy (inwestorzy będą chcieli się upewnić, że ostatnio odnotowana poprawa okaże się trwała) i regionalne wskaźniki aktywności (Nowy Jork – wtorek, Filadelfia – czwartek). Dane o inflacji (PPI w czwartek, CPI w piątek) mają drugorzędne znaczenie tak długo, jak rynek nie podejmuje gry na podwyżki stóp w USA. Dla dolara ważniejsze mogą być minutes z ostatniego posiedzenia Fed (środa). Przypomnijmy, iż komunikat po styczniowym posiedzeniu nie został przyjęty jednogłośnie (nie poprał go szef regionalnego Fed z Kansas). Dla dolara istotny będzie ewentualny rozwój wątku nie idącego w parze ze stanowiskiem (gołębim jak dotąd) Bena Bernanke.

Dane mogą mieć istotne znaczenie dla notowań funta. W tym tygodniu czekają nas dane o inflacji (wtorek) oraz niemal na pewno publikacja listu inflacyjnego, dane z rynku pracy i publikacja minutes z ostatniego posiedzenia (środa) oraz dane o sprzedaży detalicznej. W minionym miesiącu dane o wyższej inflacji i nieoczekiwana poprawa na rynku pracy chwilowo pomogły notowaniom funta, ale słabsze dane o sprzedaży i gołębi ton szefa Banku Anglii (nadal nie wyklucza rozszerzenia skali operacji nabywania rządowego długu) szybko zmieniły sentyment.

Źródło: X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.