Praca tymczasowa – na nowo?

Praca tymczasowa powinna – jak sama nazwa wskazuje – być wykonywana przez określony i stosunkowo niedługi czas. Dlatego też zgodnie z aktualnie obowiązującymi przepisami w ciągu trzech lat dana osoba może być skierowana do jednego przedsiębiorstwa na maksymalnie 18 miesięcy. Zdarza się jednak tak, że pracownik tymczasowy u jednego pracodawcy spędza nawet kilka lat – i to legalnie. Wkrótce może się to jednak zmienić, bo w przygotowaniu jest nowelizacja prawa.


Z raportu „Rynek agencji zatrudnienia w 2013 roku” Polskiego Forum HR wynika, że w 2009 r. liczba pracowników tymczasowych w Polsce wynosiła niespełna 380 tys., natomiast w 2013 r. – ponad 550 tys. Eksperci szacują, że w minionym roku pracę tymczasową świadczyło z kolei już około 700 tys. osób. Jej rosnąca popularność sprawia, że coraz częściej mówi się o konieczności wprowadzenia zmian w obecnych przepisach. Najwięcej emocji wzbudza kwestia doprecyzowania regulacji dotyczących czasowego limitu „wypożyczania” pracowników.

Do 18 miesięcy w jednej firmie


Obecnie zgodnie z ustawą o pracownikach tymczasowych w okresie obejmującym trzy kolejne lata agencja może skierować daną osobę do wykonywania pracy tymczasowej na rzecz jednego pracodawcy przez okres nieprzekraczający łącznie 18 miesięcy. Skąd wątpliwości i zgłaszana przez różne grupy potrzeba zmian? Wynika to z tego, że wspomniane ograniczenie czasowe dotyczy wyłącznie jednej agencji, więc agencje często wykorzystują tą lukę, na przykład wymieniając się między sobą podwładnymi lub tworząc spółki-córki. Efekt? Po upływie ustawowych 18 miesięcy dana osoba jest kierowana do tego samego przedsiębiorstwa, ale już przez inny podmiot. W praktyce pracuje więc w nim dłużej.

Limit i kropka


Swoją propozycję zmian regulacji dotyczących pracy tymczasowej przedstawiła między innymi Państwowa Inspekcja Pracy. Zaproponowała ona, by wspomniany 18-miesięczny limit w stosunku do danego przedsiębiorstwa obowiązywał pracownika bez względu na to, jaka agencja by go tam kierowała. – Ten pomysł jest zdecydowanie wart rozważenia. Trzeba będzie go jednak z pewnością uszczegółowić, by ustawa po nowelizacji zawierała zapisy mówiące o tym, jak rozstrzygać pewne sytuacje, które mogą się pojawiać po jej wprowadzeniu –podkreśla Rafał Dryla, Dyrektor Zarządzający Agencji Pracy GP People. – Niezbędne jest na przykład doprecyzowanie, jak oceniana będzie sytuacja, gdy pracownik zmieni reprezentującą go agencję pracy, nie informując nowej o swoim dotychczasowym powiązaniu, a ta skieruje go do firmy, dla której w przeciągu minionych 36 miesięcy już pracował, ale na zlecenie innego podmiotu. Czy nawet wtedy, gdy agencja będzie działać bez wiedzy na ten temat, zostanie to potraktowane jako złamanie przez nią prawa? – zastanawia się Rafał Dryla.

W odniesieniu do ograniczenia czasowego leasingu pracowniczego pojawiły się także jeszcze inne pomysły. Zasugerowano na przykład, by objął on również pracowników tymczasowych zatrudnianych na umowy cywilnoprawne. Mówi się również o tym, by sam limit 18 miesięcy pracy na rzecz jednego przedsiębiorstwa wydłużyć jednak do 24 miesięcy.

Przekroczysz czas, podpiszesz umowę?


Podczas dyskusji o nowelizacji ustawy zwrócono także uwagę na konieczność określenia skutków bądź sankcji, jakie wiązałyby się z przekroczeniem określonego w prawie limitu, a także skierowaniem do pracy tymczasowej w warunkach, które są niezgodnie z jej definicją. PIP zasugerowała, by traktować takie działania jako wykroczenia. Z kolei zdaniem związków zawodowych przekroczenie tego czasowego ograniczenia miałoby skutkować połączeniem pracownika i pracodawcy umową o pracę na czas nieokreślony. Względem tego pomysłu pojawiają się jednak wątpliwości. – Mielibyśmy do czynienia z sytuacją, w której działania dwóch podmiotów, czyli pracownika tymczasowego i agencji, niosłyby konsekwencje dla trzeciego podmiotu – pracodawcy– komentuje Rafał Dryla z GP People . – To dość dyskusyjna konstrukcja i w dodatku nie jedyne zagadnienie, które wzbudza kontrowersje wśród zainteresowanych stron. Na wielu polach cały czas brak jednomyślności, więc czeka nas jeszcze z pewnością sporo dyskusji –dodaje.