„KNF mówi, że pracę w sektorze straci w tym roku 10 tys. osób. […] W instytucjach finansowych wydatki na pracowników stanowią zwykle około połowy całkowitych kosztów działania. Zmniejszenie liczby pracujących jest więc jednym z najprostszych sposobów na poprawienie efektywności. A – szczególnie pod koniec 2008 roku – właśnie ze względu na utrzymujący się wcześniej wzrost zatrudnienia i związanych z tym kosztów ta efektywność zauważalnie spadła” czytamy w „Parkiecie”.
„W raporcie o sytuacji banków w 2008 r. KNF podkreśla, że na tle Unii Europejskiej nasz sektor jest bardzo mały – aktywa banków nie przekraczają 1 proc. sumy bilansowej wszystkich unijnych banków. Jeśli jednak chodzi o zatrudnienie, do najmniejszych nie należymy. W 2007 r. tylko w czterech–pięciu krajach UE było więcej pracowników banków niż w Polsce. Blisko 700 tys. ludzi zatrudniały banki w Niemczech, 480 tys. we Francji, 340 tys. we Włoszech, a niecałe 280 tys. w Hiszpanii. KNF nie podała danych na temat liczby pracowników w Wielkiej Brytanii, gdzie prawdopodobnie było ich najwięcej” informuje „Parkiet”.
To że bankowe Eldorado się skończyło odczuwają nie tylko pracownicy etatowi, ale również bankowcy prowadzący jednoosobowe działalności gospodarcze. Osoby takie pracujące z reguły w ramach sprzedażowych pionów banków nie stanowią dla zatrudniających je instytucji istotnego obciążenia po stronie kosztów, mimo to coraz częściej rezygnują same, ponieważ, ze względu na pogorszenie koniunktury, dalsza współpraca z bankiem przestaje być dla nich opłacalna.
Więcej na ten temat w artykule Łukasza Wilkowicza „Banki zwalniają ludzi, by zachować efektywność” w gazecie „Parkiet”.
J.R.