Prawo do przeglądu

– Panie pośle, wiele się obecnie mówi, m.in. podczas prac legislacyjnych w parlamencie oraz w rządzie, na temat konieczności zmniejszania obciążeń m.in. dla przedsiębiorców i banków. Jakie pana zdaniem obciążenia należałoby w pierwszej kolejności zmniejszyć lub znieść w ogóle?

– Uważam, że najpierw trzeba dokonać szczegółowego przeglądu regulacji prawnych, by ustalić obecnie istniejące obciążenia regulacyjne, w szczególności administracyjne, które powstały w wyniku implementowania dyrektyw Unii Europejskiej do krajowych aktów prawnych.

Celem takiego przeglądu byłoby wyodrębnienie, a następnie zmniejszenie tych obciążeń, które zostały nałożone na przedsiębiorców w wyniku nadmiernie rygorystycznego implementowania (tzw. goldplating), co skutkuje tym, iż polskie przepisy nakładają na podmioty gospodarcze większe rygory, niż wynikałoby to z przepisów UE, np. ustalanie dodatkowych sankcji, rozszerzenie zapisów prawnych ponad proponowane przez UE minimum, wcześniejsze wdrażanie niektórych obowiązków lub zwiększenie ich częstotliwości.

W dalszej kolejności należy zmodyfikować podwójne normowania (double banking), co oznacza sytuację, w której regulacja wspólnotowa dotyczy tej samej dziedziny co istniejąca już regulacja krajowa w Polsce, jednak zakres i sposób normowania przepisów wspólnotowych i krajowych nie są spójne, np. przepisy krajowe nie są precyzyjnie ukierunkowane na cel wyznaczony przez UE, lecz są źródłem dodatkowych kosztów regulacyjnych, w szczególności administracyjnych dla przedsiębiorców.

Kolejnym etapem – moim zdaniem – powinna być modyfikacja tzw. niejednoznacznych regulacji (regulatory creep), co oznacza sytuację, w której przepisy prawa są niejasne i prowadzą do pomieszania standardów „miękkich” i obowiązków regulacyjnych lub administracyjnych. Takie niejasności powodują dodatkowe koszty i generują niepewność po stronie przedsiębiorców co do ustawowego lub dobrowolnego charakteru obowiązujących przepisów.

– A jakie podałby pan konkretne przykłady niewłaściwego zastosowania dyrektyw UE w ustawodawstwie krajowym?

– Choćby ustawa o niektórych zabezpieczeniach finansowych, która moim zdaniem nie zapewnia, że w przypadku upadłości przedsiębiorstwa jego zabezpieczenie finansowe będzie mogło podlegać poręczeniu. Ustawa nieprawidłowo implementuje zatem dyrektywę UE, której przepisy mają szczególne znaczenie dla całego rynku transakcji terminowych i derywatów. Potrzebne są przy tym zmiany w ustawie Prawo upadłościowe i naprawcze. Przepisy ustawy stosuje się wówczas, gdy ustanawiającym lub przyjmującym zabezpieczenie finansowe jest m.in.: Narodowy Bank Polski, banki centralne innych państw, domy maklerskie, Europejski Bank Centralny, towarzystwo funduszy inwestycyjnych, banki, instytucje kredytowe, instytucje finansowe, towarzystwa emerytalne, zakłady ubezpieczeń. Drugim podmiotem natomiast może być praktycznie każdy podmiot, oprócz osób fizycznych. W takiej sytuacji liczba podmiotów gospodarczych objętych przepisami ustawy nie może być jednoznacznie oszacowana, można jednak stwierdzić, iż jest ona znaczna.

Kolejnym przykładem może być Ustawa o kredycie konsumenckim. Zawiera ona regulacje, które nakazują stosowanie jej przepisów do znacznie szerszej kategorii zobowiązań niż wynika to z dyrektywy Rady z 22 grudnia 1996 roku, w sprawie zbliżenia przepisów ustawowych, wykonawczych i administracyjnych państw członkowskich UE dotyczących kredytu konsumenckiego. Wielu przedsiębiorców uważa tę ustawę za restrykcyjną, nieprecyzyjną i trudną do stosowania w praktyce, szczególnie przez jednostki małe, zatrudniające mniej niż 10 pracowników, działające w przetwórstwie przemysłowym. Sądzę, że zasadne byłoby zniesienie obowiązku doręczenia tzw. niepodpisanego egzemplarza informacyjnego umowy, zniesienie sankcji tzw. kredytu gratisowego. Ze względu na fakt, że ustawa nie zawiera zamkniętego katalogu podmiotów gospodarczych podporządkowanych jej przepisom, nie można dokładnie określić ich ilości, natomiast nie ulega wątpliwości, że dotyczy ponad kilku tysięcy podmiotów.

Jeśli chodzi o najbliższy mi sektor bankowy, pragnę wskazać na postanowienia ustawy Prawo bankowe, gdzie za bardzo rygorystyczny uważam wymóg wysyłania sprawozdań finansowych outsourcentów, jako podmiotów posiadających bliskie powiązania z bankiem, do Komisji Nadzoru Bankowego.

– Jakie widzi pan z punktu widzenia rozwoju rynku finansowego problemy, które powinny zostać uregulowane na szczeblu Unii Europejskiej?

– Ze względu na konieczność zapewnienia prawa dostępu do wszelkich informacji, które ułatwiają podejmowanie świadomych decyzji finansowych, zasadne wydaje się podjęcie współpracy w zakresie nowych typów instytucji finansowych (usług finansowych), na gruncie instytucji nadzorujących rynki finansowe. Współpraca ta wydaje się nieodzowna, z uwagi na bezpieczeństwo systemu finansowego oraz podmiotów operujących na rynku UE. W pierwszej kolejności powinny również zostać zdefiniowane zagrożenia dla stabilności finansowej UE generowane przez fundusze hedgingowe. Ochrona praw klientów funduszy hedgingowych jest nieco mniej wrażliwym tematem, ponieważ oferta ta jest kierowana do inwestorów akceptujących wysoki poziom ryzyka.

– A jak pan ocenia kondycję finansową sektora bankowego w UE?

– Moim zdaniem aktualna kondycja finansowa sektora bankowego w UE kształtuje się korzystnie, gdyż ma u podstaw dalszą poprawę sytuacji makroekonomicznej i jak dotychczas, niską zmienność rynku finansowego. W dalszej perspektywie, pomimo że główny scenariusz pokazuje kontynuację umocnienia się rentowności sektora bankowego UE, stopniowe zaostrzenie warunków monetarnych w wielu krajach UE i rosnącą wrażliwość rynków finansowych na dalsze przeszacowanie podstawowych ryzyk mogą mieć negatywny wpływ na portfele bankowe obciążone dużym ryzykiem kredytowym i rynkowym.

Obecnie, pomimo zahamowania tendencji wzrostowej w dochodach z odsetek od pożyczek, system bankowy obszaru euro pozostaje mocny finansowo, a banki poczyniły duży postęp w metodach zarządzania ryzykiem kredytowym. Pojawiają się jednak sygnały zmuszające do zachowania szczególnej ostrożności ze względu na wzrastającą konkurencję pomiędzy podmiotami sektora finansowego i bankowego, która powoduje kierowanie nowych, obciążonych większym ryzykiem instrumentów finansowych do nowych grup klientów, np. młodych ludzi opierających swoje gospodarstwa domowe o kredyty hipoteczne (klientów bardziej wrażliwych na utratę pracy czy na szoki wzrostu odsetek), czy nowych obszarów wsparcia kapitałowego obciążonych dużym ryzykiem, np. w obszarze funduszy hedgingowych. Wydaje się również, że obecnie w większym stopniu powinno się śledzić konsekwencje powiązań unijnego sektora finansowego z systemem bankowym USA.

Nie można również pominąć tego, że w ostatnich latach tempo rozwoju segmentu funduszy hedgingowych było znaczące, a działalność tychże funduszy nie była dotychczas obiektem szczegółowego nadzoru, głównie ze względu na fakt, że produkty hedge funds były skierowane do ograniczonej liczby profesjonalnych inwestorów. Ostatnio jednak można zaobserwować tendencję adresowania produktów funduszy hedgingowych do inwestorów detalicznych oraz rosnący wpływ segmentu funduszy hedgingowych na stabilność instytucji finansowych, ze szczególnym wskazaniem na ekspozycję banków, ubezpieczycieli oraz funduszy emerytalnych na ryzyko związane z działalnością tych funduszy.

– Co sądzi pan o koncepcji „dobrych praktyk korporacyjnych” w instytucjach działających na rynku finansowym?

– Wprowadzenie tych praktyk wydaje się działaniem jak najbardziej pożądanym, pozwalającym na wyeliminowanie wielu szkodliwych zjawisk dla obrotu instrumentami finansowymi. W Polsce były i są podejmowane działania, które mają na celu zastosowanie „dobrych praktyk korporacyjnych” w jak najszerszym zakresie, a przede wszystkim w tych instytucjach, w których istnieje możliwość narażenia interesu klienta nieprofesjonalnego. W polskim porządku prawnym nie ma obowiązku stosowania tych zasad w odniesieniu do funduszy inwestycyjnych, których uczestnikami są wyłącznie podmioty posiadające zarówno niezbędną wiedzę na temat funkcjonowania rynku finansowego, jak i kapitał (np. fundusze inwestycyjne zamknięte i specjalistyczne fundusze inwestycyjne otwarte).

– W ostatnim okresie pojawiają się postulaty dotyczące całkowitego zniesienia terytorialnego ograniczenia działalności banków spółdzielczych. Jak pan ocenia tę propozycję?

– Postulaty te nie biorą pod uwagę niestety wielkości funduszy i poziomu organizacyjnego poszczególnych banków spółdzielczych i jako takie mogą spowodować znaczny wzrost ryzyka w działalności operacyjnej i finansowej prowadzonej przez banki spółdzielcze. Postanowienia Dyrektywy 2006/48/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z 14 czerwca 2006 roku w sprawie podejmowania i prowadzenia działalności przez instytucje kredytowe wskazują, że nie udziela się takiego zezwolenia wówczas, gdy kapitał instytucji kredytowej wynosi mniej niż 5 000 000 euro. Zasada ta została przeniesiona do art. 32 ust. 1 oraz art. 128 ust. 1 ustawy Prawo bankowe. Ustawa ta przewiduje jednakże wyjątek od tej zasady, że w przypadku banków spółdzielczych, których założyciele wyrazili zamiar zawarcia umowy zrzeszenia, na podstawie Ustawy o funkcjonowaniu banków spółdzielczych, ich zrzeszaniu się i bankach zrzeszających, kapitał założycielski nie może być niższy od równowartości w złotych 1 000 000 euro przeliczonej według kursu średniego ogłaszanego przez NBP, obowiązującego w dniu wydania zezwolenia na utworzenie banku. Z uwagi na niższy poziom funduszy własnych banków spółdzielczych, zgodnie z aktualnymi regulacjami, obszar funkcjonowania banków spółdzielczych uzależniony jest od wysokości jego funduszy własnych. Pomimo tych ograniczeń obowiązujące rozwiązania uwzględniają jednak stopniowy i stabilny rozwój banków spółdzielczych, co pozwala na uniknięcie niekontrolowanego i nadmiernego wzrostu ryzyka w prowadzonej przez banki działalności, w stosunku do ich realnych możliwości, co w konsekwencji przekłada się na zmniejszenie bezpieczeństwa znajdujących się w nich depozytów.

ROZMAWIAŁA MAŁGORZATA MARIA SKARBEK