Zespół ds. Strategii Saxo Bank pod kierownictwem Steena Jakobsena przygotował prognozę dla walut grupy G10.
USD: Brak alternatyw i globalny zasięg Interwencjonizmu Maksymalnego sprawią, że w IV kwartale dolar amerykański nadal będzie wyglądać mniej nieatrakcyjnie – na dodatek waluta ta tak długo była słaba, że gospodarka Stanów Zjednoczonych może w końcu na tej słabości skorzystać.
EUR: W strefie euro nadszedł czas kryzysu – konieczne będzie przyjęcie solidarnej postawy lub stawienie czoła kolejnemu, tym razem bardziej naglącemu, wyzwaniu egzystencjalnemu. Czy Niemcy zapłacą rachunek peryferii?
JPY: Drożejące obligacje skarbowe i malejące spready stóp procentowych („carry” w carry trade) są jedynymi czynnikami faktycznie sprzyjającymi aprecjacji jena, ponieważ krajowa gospodarka jest stosunkowo opieszała. Jeżeli rynki obligacji pewnego dnia się załamią, załamie się również jen – można się jednak spodziewać, że zanim to nastąpi, jeszcze przez jakiś czas pozostanie mocny.
GBP: Szterling pokazuje nam, w jakim stopniu obawy o stan euro wynikają raczej z jego niemożliwych do utrzymywania w długim okresie ram politycznych i związanych z działaniami banków centralnych niż z bezwzględnej wielkości zadłużenia państwowego, ponieważ brytyjskie obciążenie długiem i deficytem jest znacznie gorsze. Tak czy inaczej, funt dotychczas był nieustannie karany i podobnie jak dolar amerykański może zacząć rosnąć „z braku laku”, czyli ze względu na to, że gdzie indziej jest jeszcze gorzej niż spodziewali się rynkowi gracze.
CHF: Frank szwajcarski stał się najnowszą i najbardziej widoczną ofiarą maksymalnego interwencjonizmu, co sprawia, że świat zaczął wierzyć, iż żadna waluta fiducjarna nie może na zawsze pozostać bezpieczną przystanią. Zakładamy, że determinacja SNB i szwajcarskiego rządu sprawi, iż frank pozostanie słaby.
AUD: Dolar australijski odnotował wyprzedaż po spadku apetytu na ryzyko na początku sierpnia, jednak uwzględniwszy niekorzystne perspektywy dla ryzyka, prognozy wolniejszego wzrostu w Azji i zagrożenie chaotycznym załamaniem krajowego rynku nieruchomości mieszkalnych, trzyma się zdecydowanie zbyt mocno. Całkiem możliwe, że w IV kwartale nastąpi zdrowa korekta w dół.
CAD: Dolar kanadyjski nadal będzie mieć status waluty „przejściowej” – charakteryzującej się niższym współczynnikiem beta i mogącej zaoferować odporność dzięki ekspozycji na zasadniczo mniej słabą niż sądzi większość inwestorów gospodarkę Stanów Zjednoczonych. Tak czy inaczej, w przypadku kanadyjskiej waluty pomimo niezbyt wysokiego zadłużenia państwa i banków należy się liczyć z ograniczonym pułapem wzrostów, ponieważ tutejsi konsumenci są światowymi liderami pod względem przekredytowania.
NZD: Siła dolara nowozelandzkiego wynika po części z ożywienia gospodarczego związanego z odbudową po trzęsieniu ziemi, a po części z chińskiego dążenia do dywersyfikacji (co dość poważnie wpływa na kurs tej mało płynnej waluty). W IV kwartale fala wzrostowa mogłaby się załamać w związku ze słabszymi od oczekiwań perspektywami azjatyckiego wzrostu gospodarczego, a także biernością tutejszego banku centralnego (RBNZ).
SEK: Korona szwedzka prawdopodobnie zachowa swój procykliczny charakter – Szwecja może doświadczyć spowolnienia gospodarczego, którego skutki mogłyby zostać zwielokrotnione przez zastój europejskiego popytu. Mamy też olbrzymią bańkę spekulacyjną na tutejszym rynku nieruchomości mieszkalnych, choć nie widać jeszcze oznak przeciążenia. Czy mogłyby pojawić się w IV kwartale?
NOK: Oczekiwania wobec stóp procentowych spadły podobnie jak w przypadku wszystkich pozostałych krajów, w których są one wystarczająco wysokie, by można je było spokojnie ciąć. Ze względu na niezrównany stosunek długu do PKB korona norweska może do pewnego stopnia stać się bezpieczną przystanią, a zatem w kwartałach IV i I w grę może wchodzić jej siła w stosunku do walut najbardziej procyklicznych.
Źródło: Saxo Bank