Fundusze inwestycyjne tracą klientów. Żeby ich zatrzymać i ewentualnie przyciągnąć nowych, TFI w ramach promocji obniżają pobierane prowizje. Te obniżki w większości przypadków, choć niewątpliwie korzystne, mają jednak stosunkowo niewielkie znaczenie.
Na skutek fatalnych wyników inwestycyjnych od półtora roku fundusze tylko tracą klientów. W konsekwencji zgromadzone przez nie aktywa skurczyły się w tym czasie o blisko 50 proc., czyli o ok. 70 mld zł. Z tej kwoty ok. 32 mld zł to zasługa przewagi umorzeń nad nabyciami jednostek uczestnictwa, a pozostała część to efekt poniesionych przez nie strat. Im mniejsze aktywa funduszy, tym mniejsze dochody zarządzających nimi towarzystw funduszy inwestycyjnych (TFI). Co zrozumiałe, zależy im na odwróceniu tej tendencji. W tej branży głównym wabikiem na klienta są oczywiście wyniki inwestycyjne. Z tym ostatnio jest jednak krucho. Jeśli przyjrzymy się wynikom funduszy za ostatni rok, dwa i trzy lata, to przekonamy się, że w większości kategorii fundusze przynoszą straty rzędu kilkunastu i kilkudziesięciu procent.
W takiej sytuacji praktycznie jedynym sposobem pozostało promocyjne obniżanie prowizji, ewentualnie opłat pobieranych przez towarzystwa funduszy inwestycyjnych (TFI) w ramach wynagrodzenia za zarządzanie.
Źródło: Analizy Online
W tabeli umieściliśmy te promocje, które zostały ogłoszone w bieżącym roku i obowiązują w dniu publikacji niniejszego raportu. Zdarza się, że promocje mają charakter ciągły. Tak jest m.in. w przypadku SKOK TFI, które co kwartał ją przedłuża. Także Union Investment TFI i Idea TFI już od kilku lat w ramach niekończących się promocji nie pobierają opłat dystrybucyjnych przy transakcjach dokonywanych za pośrednictwem ich własnych internetowych serwisów transakcyjnych lub po prostu w ich siedzibach. Na podobne korzyści mogą też np. liczyć klienci Millennium TFI, którzy nabywają fundusze za pośrednictwem internetowego serwisu transakcyjnego Banku Millennium.
Niektóre TFI idę też o krok dalej i obniżają opłaty za zarządzanie funduszami. W tym roku postąpiły tak KBC TFI i Superfund TFI. Pierwsze obniżyło własne wynagrodzenie w przypadku czterech subfunduszy: KBC Pieniężnego, KBC Stabilnego, KBC Aktywnego i KBC Akcyjnego oraz w funduszu KBC Akcji Małych i Średnich Spółek, a drugie w przypadku dwóch subfunduszy: Superfund Absolute Return i Superfund GoldFuture. Te zmiany mają charakter stały – nie jest to promocja, która za kilka miesięcy przestanie obowiązywać. Zdarza się jednak, że opłaty za zarządzanie obniżane są tylko na pewien określony czas. Było tak np. w przypadku wybranych funduszy PKO TFI w drugiej połowie ubiegłego roku.
Dla potencjalnych klientów, zwłaszcza takich, którzy nie dysponują większym kapitałem, tylko dopiero chcą go uzbierać, wykorzystując w tym celu fundusz jako wehikuł inwestycyjny, opłata pobierana przy zakupie jednostek ma dużo mniejsze znaczenie niż opłata za zarządzanie. Wyobraźmy sobie fundusz, do którego przez 20 lat co miesiąc odkładaliśmy 300 zł. Jego średnia roczna stopa zwrotu w tym czasie wyniosła 6 proc. Fundusz naliczał sobie opłatę za zarządzanie w wysokości 4 proc. od średniej wartości aktywów netto w skali roku. Z kolei prowizja przy zakupie jednostek wynosiła na początku 4 proc., a następnie malała wraz z osiąganiem kolejnych progów (pow. 15 tys. – 3,5 proc., pow. 30 tys. – 3 proc., pow. 70 tys. – 2,75 proc.). Przy takich założeniach na naszym rachunku po tych 20 latach byłoby ok. 85,5 tys. zł. Zakładając, że ten fundusz nie pobierałby od nas prowizji za zakup jednostek, stan rejestru sięgnąłby 88,5 tys. zł, bylibyśmy zatem o ok. 3 tys. zł (3,5 proc.) bogatsi. Jeśli jednak zmienilibyśmy założenia w ten sposób, że opłatę za zarządzanie obniżylibyśmy o jedną czwartą, do 3 proc. w skali roku, a opłaty dystrybucyjne pozostawili bez zmian, to okazałoby się, że na rachunku zgromadzilibyśmy mniej więcej 95,3 tys. zł. Korzyść wyniosłaby więc blisko 10 tys. zł (11,5 proc.), i to pomimo faktu, że od każdej wpłaty płacilibyśmy kilkuprocentową prowizję.
Jak można się przekonać na powyższym przykładzie, waga opłat dystrybucyjnych nie jest wcale tak duża, jak na pozór mogłoby się wydawać. Dla osób planujących rozpoczęcie regularnego oszczędzania, korzyści z promocji polegających na czasowym tylko zniesieniu tych opłat nie są duże, bo będą przecież stanowiły niewielki ułamek wykazanych powyżej oszczędności. Co innego jeśli zwolnienie obowiązuje bezterminowo, wówczas – co pokazujemy w powyższym przykładzie – korzyści są już sporo większe.
Krótkoterminowe promocje mogą być interesujące w zasadzie wyłącznie dla osób, które chcą jednorazowo zainwestować większy kapitał. Takie postępowanie jest jednak dość ryzykowne i zwłaszcza w przypadku funduszy inwestycyjnych lokujących aktywa w mniejszym lub większym stopniu w akcje, lepiej stosować strategię małych kroczków, tzn. kupowania na raty. W ten sposób można w dużym stopniu zmniejszyć ryzyko wejścia na rynek na tzw. górce, poprzez uśrednienie ceny zakupu (zresztą przy sprzedaży też dobrze jest stosować taką strategię, z tym że nakierowana jest ona wówczas na unikanie dołków). Zawsze warto postępować w ten sposób.
Ostatecznie jednak, tym co ma największe znaczenie, i tak są osiągane przez fundusze stopy zwrotu. Gdyby w omawianym powyżej przykładzie zwiększyć przyjętą średnią roczną stopę zwrotu zaledwie o 1 pkt proc., to w skali całej inwestycji przełożyłoby się to na wzrost zysku o ponad 10 tys. zł., co z nawiązką zrekompensowałoby koszty związane z wyższymi opłatami. Wychodzi na to, że lepszy fundusz droższy, ale osiągający ponadprzeciętne zyski, niż taki, który może i jest tańszy, ale wlecze się w ogonie. Choć trzeba pamiętać i o tym, że nie ma żadnej gwarancji na to, że wyniki historyczne będą powtarzane w przyszłości.
Bernard Waszczyk
Źródło: Open Finance