Trzeba przyznać, że druga połowa minionego tygodnia mocno nadwerężyła półtoraroczne rządy niedźwiedzi. Niezbyt głęboka trzysesyjna korekta na indeksie WIG20 zakończyła się nieznacznie poniżej bariery 1500 pkt, po czym nastąpił strzelisty ruch w górę. Pożywką dla szampańskiego nastroju są coraz powszechniej wyrażane opinie, jakoby zenit kryzysu gospodarka światowa miała już za sobą.
Radośnie powitano również deklaracje o uruchomieniu kolejnego deszczu pieniędzy przez najwyższych rangą oficjeli obecnych na szczycie państw G20. Przypomnijmy: oprócz biliona dolarów rozdzielonych pomiędzy MFW, banki rozwoju operujące w ubogich krajach oraz na wsparcie światowej wymiany handlowej, pojawiły się zapewnienia o zaostrzeniu kontroli rynków finansowych w ramach powoływanej Rady Stabilności Finansowej.
Na razie niewiele mówi się o ryzyku zwiększonej inflacji w przyszłości, gdyż trwa zaspokajanie głodu giełdowych wzrostów. Na wyprzedanych od miesięcy rynkach już nawet sygnały osłabienia dynamiki spadkowego trendu niektórych wskaźników (np. PMI dla kilku kluczowych europejskich państw, wielkość zamówień fabrycznych w USA) stanowią silną przesłankę do agresywniejszych zakupów dyskontujących trwalsze polepszenie.
Dow Jones Industrial Average przekroczywszy 8000 pkt wszedł w rejon lokalnych minimów z października ubr. (jak wiemy, potem jeszcze solidnie poprawionych). Technicznie taki rozwój sytuacji jest zachęcający i w ramach tej fali można liczyć na dojście jeszcze nawet tysiąc punktów wyżej. Scenariusz ów jest jednak dość mocno warunkowany rozpoczynającym się sezonem publikacji wyników kwartalnych. Już jutro tradycyjnie otwiera go aluminiowy potentat Alcoa.
U nas popyt na akcje wciąż pozostaje dość zdrowy. Poniedziałkowe przedpołudnie przynosi 3-proc. wzrost indeksu WIG20 (negujące piątkowy niemały górny cień) przy obrotach bliskich pół miliarda po niecałych 3 godzinach handlu. W tym przypadku również uważam za całkiem realne dotarcie naszego głównego wskaźnika w rejon 1900 pkt, gdzie się zaczną poważniejsze problemy poparte większym kontratakiem podaży. Byłby to wzrost już o 50 proc. od lutowego dołka, zatem pokusa zatrzymania takich zysków w niejednym przypadku zwycięży.
Wbrew pozornemu natłokowi publikowanych w bieżącym tygodniu danych faktycznie niewiele spośród nich będzie mieć znaczący ciężar gatunkowy. Warto pochylić się nad ujawnianą jutro dynamiką PKB strefy euro za IV kw. ubr. (typuje się spadek o 1,3 proc.), zmianą produkcji przemysłowej w Niemczech, a także bilansem amerykańskiego handlu zagranicznego (obie dane w czwartek). Tydzień będzie skrócony, ponieważ w Wielki Piątek większość parkietów wliczając nasz będzie nieczynnych. Dodając do tego wolny poniedziałek, daje to aż 4 dni przerwy w handlu. Dlatego nie wykluczam realizacji zysków w środę i czwartek, zwłaszcza w przypadku gdyby dziś i jutro miało miejsce dalsze grzanie rynku. Tym bardziej, że jakiekolwiek ewentualne chwilowe załamanie optymizmu za granicą może szybko zniweczyć część zwyżek.
Bartosz Stawiarski, Wealth Solutions
Źródło: Wealth Solutions