Przyczyny i skutki

Cykl łagodzenia polityki monetarnej, po recesji amerykańskiej gospodarki, rozpoczął Fed obniżając stopy procentowe z 6,5 proc. w połowie 2000 r. do 1 proc. w czerwcu 2003 r. Tak niski poziom stóp procentowych zachęcał do zaciągania kredytów, których zarówno banki, jak i instytucje kredytowe łatwo udzielały.

Jednak aby zrozumieć cały mechanizm, trzeba cofnąć się do lat 30. XX wieku i ustawy tworzącej kasy pożyczkowe, których celem było wspomaganie budownictwa mieszkaniowego przez fundusze federalne. Z czasem regulacje dotyczące funkcjonowania kas zaczęły się zmieniać, aż w końcu nastąpiło zniesienie kontroli nad tworzonymi na bazie wspomnianej ustawy kasami. Bez odpowiedniego nadzoru, kasy zaczęły udzielać pożyczek osobom o niskich dochodach, w zamian za wysokie oprocentowanie. W poszukiwaniu nowych sposobów inwestowania, najpierw fundusze hedgingowe, a następnie banki zaczęły inwestować środki finansowe w fundusze pożyczkowe. Tym samym portfele banków pęczniały i trzeba było znaleźć sposób na pozbywanie się części aktywów, aby móc rozwijać akcję kredytową dalej. Rozpoczęło się więc przejmowanie mniejszych funduszy i łączenie aktywów w grupy, na podstawie których sekurytyzowano je, emitując Collateralized Debt Obligations (CDO) czy Mortgage Backed Securities (MBS). Dodatkowo prężnie zaczął rozwijać się rynek pochodnych instrumentów kredytowych, wśród których największą popularnością cieszyły się Credit Default Swaps (CDS) pozwalające na ubezpieczenie się przed ryzykiem kredytowym.

Od 1997 r. ceny nieruchomości w USA nieustannie rosły. Instytucje kredytowe ignorując całkowicie podstawowe zasady finansowania, udzielały kredytów osobom nie posiadającym stałego źródła dochodu, co musiało prędzej czy później doprowadzić do kryzysu. W efekcie zwiększonego popytu ceny nieruchomości zaczęły rosnąć jeszcze szybciej. Ze względu na rosnące koszty kredytu (Fed od połowy 2003 r. do czerwca 2006 r. podniósł stopy o 4,25 pkt. procentowego) i nieuzasadniony wzrost cen nieruchomości, sztucznie nadmuchana amerykańska bańka zaczęła pękać. Wyraźnie spadł zarówno popyt, jak i ceny nieruchomości. Niestety instytucje kredytowe nie zaprzestały dalszego rozwijania swojej działalności kredytowej. Coraz więcej osób zaczęło mieć kłopoty ze spłatą zadłużenia. Banki zaczęły przejmować nieruchomości i wystawiać je na sprzedaż, co ze względu na zwiększoną podaż, jeszcze bardziej obniżyło ceny.

W okresie od początku 2006 do połowy 2007 r. ceny nieruchomości spadły tak znacznie, że amerykańska bańka ostatecznie pękła, a skutki tego zaczęły rozprzestrzeniać się na cały świat. Rozpoczęło się ujawnianie strat.

Ujawnione straty

Coś co początkowo wydawało się kryzysem na rynku nieruchomości w USA, okazało się wkrótce ogólnoświatowym problemem. Wraz z rozwojem sytuacji na międzynarodowych rynkach finansowych kolejne instytucje zaczęły ujawniać straty związane z kryzysem. Najpierw były to informacje bezpośrednio związane z kredytami subprime, jednak dość szybko okazało się, że to tylko część strat. Problemy zaczęły zgłaszać instytucje zaangażowane na rynku CDO, MBS i CDS. Dotychczas ujawnione straty związane z kryzysem subprime osiągnęły ponad 160 mld USD, ale podkreśla się, że jest to najprawdopodobniej tylko część tego, czego można się spodziewać.

Największe odpisy związane z utratą wartości aktywów ujawniły banki agresywnie działające na rynku kredytów subprime:

UBS – ok. 18,5 mld USD,

Citigroup – ok. 18,1 mld USD,

Merrill Lynch – ok. 17 mld USD,

Lehman Brothers – ok. 10 mld USD,

Morgan Stanley – ok. 8,5 mld USD,

Bank of America – ok. 7 mld USD.

Nie ma pewności, że to dane ostateczne. Banki niechętnie ujawniają takie informacje, przy czym Citigroup podał, że jego odpisy mogą wynieść kolejne 37 mld USD. W tej sytuacji trudno jest mówić o możliwym poziomie wszystkich strat, zwłaszcza, że część z nich jest bardzo trudno oszacować, ze względu na skomplikowaną budowę strukturyzowanych instrumentów pochodnych powiązanych z kredytami subprime. Ciężko jest także ocenić faktyczną wartość różnego rodzaju wehikułów finansowych – Structured Investment Vehicles (SIV) opartych na niejednolitych aktywach, które po zsekurytyzowaniu wypuszczane były na rynek w postaci papierów wartościowych.

Rezerwy na takie właśnie strukturyzowane pochodne utworzyć musiał amerykański ubezpieczyciel American International Group (na kwotę 11,5 mld USD) oraz MBIA i Ambac Financial Group, czyli najwięksi ubezpieczyciele obligacji w USA, których łączne odpisy wyniosły około 9 mld USD. Drugi największy emitent obligacji typu mortgage bonds w USA Bear Stearns, musiał przeznaczyć 3,2 mld USD na ratowanie swoich funduszy hedgingowych, choć i to nie uratowało go przed upadkiem. Byłe agencje rządowe powołane do finansowania rynku nieruchomości Fannie Mae i Freddie Mac musiały utworzyć ok. 4,7 mld USD rezerw na straty związane ze spadkiem wartości kredytów subprime.

Zaznaczyć należy, że straty związane z kredytami subprime nie dotyczą wyłącznie instytucji amerykańskich. Odpisy lub straty wynikające z zaangażowania w instrumenty powiązane z kredytami subprime ujawniły m.in. takie instytucje jak Santander Consumer Finance i IKB Deutsche Industriebank, każdy na kwotę ok. 5,2 mld USD, Credit Agricole ok. 3 mld USD, HSBC – ok. 3,4 mld USD, a także Barclays Bank, Royal Bank of Scotland, Societe Generale, każdy po ok. – 2,6 mld USD oraz Fortis – 2,3 mld USD, a nawet niemiecki bank państwowy HSH Nordbank, którego straty sięgnęły 1,7 mld USD. Wielkość nie wszystkich odpisów lub strat da się jednoznacznie określić, m.in. Deutsche Bank podał, że jego straty wynikające z instrumentów powiązanych z kredytami subprime w III kw. 2007 r. wyniosły ok. 2,4 mld USD, jednak straty za cały rok były mniejsze. Warto podkreślić, że w 2007 r. banki działające w Polsce nie ujawniły strat wynikających bezpośrednio z kryzysu subprime.

Ujawnionych dotychczas strat jest prawdopodobnie więcej niż wskazano powyżej, a amerykańscy analitycy uważają, że kilkadziesiąt instytucji zaangażowanych na rynku kredytów subprime może stracić samodzielność lub ogłosić upadłość w wyniku kryzysu. W ostatnim czasie upadłość ogłosił fundusz hedgingowy Peloton Partners oraz Carlyle Capital, a także znacjonalizowany bank Northern Rock. Jednym z największych przegranych ostatnich dni jest Bear Stearns, który ze względu na utratę płynności został przejęty przez swojego konkurenta JP Morgan Chase Bank za 236 mln USD, tj. po 2 USD za tą samą akcję, która jeszcze w styczniu 2007 r. kosztowała ponad 170 USD.

W obliczu tak istotnych strat pojawia się pytanie jak to możliwe? Dobrym przykładem odpowiadającym na to pytanie jest działalność wspomnianego funduszu Carlyle Capital, który posiadając aktywa na poziomie około 670 mln USD i wykorzystując lewarowanie nabył aktywa za blisko 22 mld USD. W wyniku spadku wartości posiadanych aktywów, instytucje kredytujące zażądały wpłacenia dodatkowych depozytów zabezpieczających, które najpierw zostały sfinansowane przez Carlyle Group w kwocie 150 mln USD, jednak po wezwaniu do wpłacenia kolejnych 400 mln USD, okazało się, że fundusz nie jest wypłacalny.

Podkreślenia wymaga fakt, że problemy instytucji finansowych związane są nie tylko z samymi stratami wynikającymi z kryzysu, ale także brakiem płynności. W tak złożonej sytuacji, trudno jest ocenić dalszy rozwój wypadków, gdyż podobnie jak miało to miejsce w przypadku Northern Rock, jeden nieodpowiedni sygnał może zaważyć na zaufaniu i wycofaniu środków niezbędnych do utrzymania płynności, a w konsekwencji doprowadzić do upadłości instytucji. Dlatego też wszelkie informacje o ewentualnych problemach instytucji finansowych powinny być podawane w sposób wyważony a interwencja władz, w tym m.in. rządowych, monetarnych i nadzorczych, powinna być przemyślana, a zarazem bardzo szybka.

W jaki sposób instytucje finansowe oraz władze próbują przeciwdziałać rozprzestrzeniającemu się kryzysowi – za tydzień.

Małgorzata Zaleska jest profesorem i Prezesem Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, Andrzej Jurowski jest Dyrektorem Departamentu Analiz i Skarbu Bankowego Funduszu Gwarancyjnego