Przyszłość Marcinkiewicza pod znakiem zapytania

Przyszłość Kazimierza Marcinkiewicza pozostaje pod znakiem zapytania. Z informacji gazety wynika, że topnieją szanse na uzyskanie przez niego stanowiska prezesa największego polskiego banku.

Według jednej z osób zasiadających w radzie nadzorczej, Marcinkiewicz wypadł podczas przesłuchania przeciętnie. – Nie nadzwyczajnie, ale też nie fatalnie – mówi członek rady nadzorczej. Jakie są szanse byłego premiera? – Dochodzą sprzeczne sygnały – stwierdza jeden z jego partyjnych kolegów. Część obserwatorów jest pewna, że otrzyma on stanowisko. Na dowód tego podają, że w PKO BP była przygotowywana gala w związku z wyborem prezesa, a w próbach miał brać udział właśnie Marcinkiewicz w charakterze „pewniaka”. – czytamy.

Jak podaje dziennik, są jednak i tacy, którzy utrzymują, że były premier nie ma najmniejszych szans na prezesurę, zarówno z powodów merytorycznych, jak i politycznych. – Sam sobie jest winny. Po co opowiada na prawo i lewo, że zgadza się z Rokitą, że się z nim spotka – wytyka Marcinkiewiczowi jeden z posłów PiS. – Jarosław Kaczyński nie powierzy banku komuś, kto może utworzyć frakcję w PiS albo stworzyć nową patię z Rokitą – uważa menedżer związany z koalicją rządzącą.

Kilka dni temu media doniosły, że premier, który początkowo zgodził się oddać Marcinkiewiczowi fotel szefa największego polskiego banku, z chwilą ogłoszenia konkursu postanowił nie ingerować w obsadę zarządu. Kazimierz Marcinkiewicz miał przystąpić do konkursu bez parasola ochronnego PiS. W ubiegłym tygodniu Przemysław Gosiewski, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów, powiedział „Gazecie Wyborczej”: – Premier powiedział wyraźnie, że nie należy do jego kompetencji wpływanie na radę nadzorczą. Polecił ministrowi skarbu państwa rozpoczęcie procedury konkursowej, a od rady nadzorczej zależy, kto zostanie powołany na stanowisko prezesa.