Przywiązani do polisy

Od kilku miesięcy w mediach coraz głośniej słychać głos niezadowolonych klientów instytucji finansowych, którzy z różnych powodów (o tych powodach w dalszej części) podjęli złe, bo na dzisiaj niewygodne dla nich, decyzje finansowe. Decyzje nie były złe kiedy je podejmowali, są złe dzisiaj, po roku, dwóch czy pięciu od zawarcia umowy.

Jedni zaciągnęli kredyt hipoteczny nie w tej walucie co potrzeba, inny stali się posiadaczami produktów systematycznego oszczędzania sprzedanych jako produkt z wpłatą jednorazową. Ogólnie grupa oszukanych, wpuszczonych w maliny, nieświadomych obywateli rośnie. I tu na pomoc takim nieuczciwie potraktowanym klientom ruszają różne ogólnopolskie organizacje. Powstają stowarzyszenia, składane są pozwy zbiorowe, sporo się o tym pisze gdyż temat jest medialny. Można by zatem stwierdzić, że mamy do czynienia z naprawdę poważnym zjawiskiem. I tak właśnie pomyśli spora grupa Klientów – problem w tym, że pomyślą błędnie. Żeby to jednak wyjaśnić zatrzymajmy się chwilę na tych złych decyzjach i ich powodach.

Skupmy się na produkcie systematycznego oszczędzania tzw. unit-linked a nie polisolokatą, a z takim błędnym nazewnictwem można spotkać się w wielu artykułach. Polisolokata to zupełnie inny produkt. Podawanym najczęściej i świadczącym o nieuczciwości tych produktów argumentem a w konsekwencji kreowanym na nim niezadowoleniu klientów są opłaty likwidacyjne. Opłaty zbyt wysokie, uniemożliwiające wycofanie się z produktu w dowolnej chwili. Zapominamy jednak o pojęciu płynności, które jest integralną częścią inwestowania. Opłaty likwidacyjne klasyfikują dany produkt pod względem jego płynności czyli czasu i sposobu w jaki decydujemy się zainwestować nasze pieniądze. Nieznajomość prawa szkodzi i chociaż sam jestem przeciwnikiem tej reguły, prawo bowiem coraz częściej tworzone jest w taki sposób żeby nie było zrozumiałe dla zwykłego śmiertelnika, to reguła ta obowiązuje wszystkich, również mnie. Sam zajmuję się sprzedażą takich produktów i wiem doskonale, jak wygląda proces takiej sprzedaży. Jak wyglądają dokumenty, jak wygląda (a może dokładniej jak powinna wyglądać) prezentacja produktu, komu można go oferować a kto nie powinien z niego korzystać. Wiem jak dbają o to same towarzystwa ubezpieczeniowe. Obecnie naprawdę ciężko jest stać się posiadaczem kilku czy kilkunastoletniego produktu systematycznego oszczędzania nie mając świadomości tego długiego okresu zobowiązania do oszczędzania. Mało kto może więc dzisiaj użyć argumentu, że nie wie co kupował.

Chociaż to moim zdaniem nigdy nie powinien być argument, oprócz sytuacji wyjątkowych czyli nieuczciwej sprzedaży.

I to jest ten jeden, jedyny przypadek w którym klient posiadający tego typu produkt może powiedzieć, że został oszukany. Niestety problem złej sprzedaży występuje i jest to fakt z którym nie zamierzam polemizować. Mam świadomość, że takie rzeczy się dzieją, że jak w każdym zawodzie i jak w każdej branży trafiają się ludzie nieuczciwi, stawiający ponad wszystko swój własny zysk. To zjawisko, które dotyczy nie tylko pojedynczych osób, ale także dużych grupy kapitałowych, liderów sprzedaży polskiej branży finansowej. W takiej sytuacji oczywiście jestem z tymi oszukanymi i wprowadzonymi w błąd klientami. Tak, uważam że powinni móc wycofać się z takiego produktu. Tak, uważam że mają prawo do obrony swoich interesów. Tak, uważam że mają prawo do zwrotu ich pieniędzy. Tyle tylko, że mimo powagi problemu nietrafionej, złej sprzedaży to nie jest to ogólnorynkowy standard. Żaden z moich klientów lub klientów których znam nie powie, że został oszukany, że nie wiedział na co się decydował, że decyzję o oszczędzaniu podjął nieświadomie czy wreszcie, że został oszukany. Firm i Doradców działających podobnie jest wielu, nie jestem odosobniony w takim podejściu. Faktycznie mamy problem ze złą sprzedażą, ale nie mamy problemu z konstrukcją produktów. Nie mylmy tych dwóch rzeczy, dlatego że w efekcie podejmować będziemy złe działania i będziemy marnować energię nie tam gdzie trzeba.

Tak samo jak nie mogę zgodzić się z nieuczciwymi i nieetycznymi postawami osób działających w mojej branży, uważających i podających się za doradców finansowych lub za instytucje zaufania publicznego, tak samo nie mogę zgodzić się na populistyczne zachowania osób, które występują w imię obrony interesów Polaków. Piętnowanie poszczególnych osób, straszenie rzekomo anonimowych prezesów towarzystw ubezpieczeniowych (oni nie są anonimowi), porównania legalnie działających firm do jednej z największych w Polsce afer finansowych a wreszcie deprecjonowanie produktów oszczędnościowych, prowadzących do bogacenia się polskiego społeczeństwa nie jest działalnością społeczną. To nie jest działanie w interesie ludzi – to jest działanie wprowadzające ich w błąd, odwodzące (uczące się powoli polskie społeczeństwo) od oszczędzania. Jeżeli ktokolwiek chce działać w imieniu Polaków to proszę zachęcać ich do oszczędzania a nie do niego zniechęcać. Proszę jednoczyć ludzi a nie ich skłócać w imię walki o rzekome interesy jednej ze stron.

Uczciwość, etyka i odpowiedzialność to cechy którymi powinniśmy się kierować wszyscy. Kreowanie rzeczywistości wyłącznie dla osiągnięcia korzyści materialnych nie jest postawą odpowiedzialną, uczciwą i etyczną. Ten obowiązek ciąży również na „biznesie” czyli osobach kreatywnych, które potrafią wpaść na pomysł jak zarobić pieniądze. Nie można tych pieniędzy zarabiać kosztem innych, czerpiąc korzyści z braku elementarnej wiedzy ekonomicznej Polaków. Dotyczy to wszystkich uczestników tego rynku, wszystkich nas.

Michal Kwasek

ANG Spółdzielnia Doradców Kredytowych