PZU prosi o ugodę

Urząd antymonopolowy UOKiK od kilku miesięcy bada, czy PZU Życie nie złamał prawa, nadużywając swojej pozycji dominującej. Nadużycie miało polegać na tym, że klienci byli zniechęcani do zerwania umów dotyczących ubezpieczeń pracowniczych (tzw. typu P). Postępowanie zostało wszczęte na początku czerwca na wniosek ośmiu firm, wśród których są m.in.: diler samochodów, firma projektująca automatyczne systemy sterowania i spółdzielnia kółek rolniczych.

Według „Gazety” w śledztwie UOKiK koncentruje się na umowach, które gigant zawarł przed 1 stycznia 2004 r. Kryły się w nich pułapki, np. wypowiedzenie umowy było uzależnione od uzyskania zgody co najmniej 75 proc. pracowników – mimo że to zakład, a nie pracownicy, jest stroną kontraktu. Na dodatek firma była obciążona kosztem trzymiesięcznej składki za okres wypowiedzenia, gdy pracownicy dobrowolnie rezygnowali z polisy. Tym firmom i instytucjom, które płacić nie chciały, PZU groził sądem i komornikiem.

Po trwającym wiele miesięcy wstępnym badaniu rynku UOKiK stwierdził, że skarga ósemki firm jest zasadna. Uruchomił więc procedurę prawną, której finałem może być drakońska grzywna – do 10 proc. przychodów. Tylko w 2004 r. przychody PZU Życie z tytułu składek ubezpieczeniowych przekroczyły 5,4 mld zł.

Teraz PZU Życie próbuje machinę prawną zatrzymać i uniknąć kary. Jak dowiedziała się "Gazeta", prawnik ubezpieczyciela skontaktował się ze spółkami skarżącymi i zaproponował ugodę. Jeśli skarżące spółki zaakceptowałyby taką ugodę, mogłyby wycofać skargę z UOKiK. Wówczas urząd musiałby zamknąć sprawę bez wymierzania kary.

Sporne kwoty, które PZU Życie próbowało odzyskać od skarżących się na niego przedsiębiorców, są naprawdę niewielkie, rzędu tysięcy złotych. Biorąc pod uwagę politykę karania, jaką stosuje ostatnio Urząd, ubezpieczyciel gra o naprawdę wielkie pieniądze – mówi Elżbieta Modzelewska-Wąchal z Kancelarii Prawa Konkurencji, pełnomocnik ósemki przedsiębiorców.

Informacje o poszukiwaniu ugody potwierdza samo PZU Życie. – Nasz pełnomocnik prawny prowadzi rozmowy z pełnomocnikiem stron, które skierowały sprawę do UOKiK – przyznał "Gazecie" Tomasz Fill, rzecznik ubezpieczyciela.

Los spółki jest więc w rękach ośmiu małych przedsiębiorstw. Nie wiadomo, czy będą chciały się godzić z ubezpieczycielem. – Wystarczy, że jedno przedsiębiorstwo nie będzie chciało się porozumieć, a postępowanie toczy się dalej – mówi Modzelewska-Wąchal.