„Zarząd proponował przeznaczenia całego zysku za 2008 r., czyli 2,88 mld zł, na dywidendę, a także podwyższenie kapitału zakładowego banku w drodze emisji 650 mln akcji, która miałaby przynieść około 5 mld zł wpływów. Rada nie wydała pozytywnej opinii o żadnym z tych wniosków. Jej zaufanie stracił nie tylko prezes banku Jerzy Pruski, ale również wiceprezes Tomasz Mirończuk, odpowiedzialny za zakup AIG Banku (do przejęcia ostatecznie nie doszło, ale jak ustaliliśmy, cena i sposób w jaki miała być przeprowadzona transakcja, nie spodobały się właścicielom PKO BP).”, czytamy w „WSJ Polska”.
„- Jestem zaskoczony, nie znam uzasadnienia opinii rady nadzorczej – powiedział PAP Jerzy Pruski. – Decyzja w sprawie wypłaty dywidendy przez PKO BP oraz podwyższenia kapitału banku będzie należała do walnego zgromadzenia akcjonariuszy. Dlaczego rada podjęła taką decyzję? Jeden z jej członków powiedział nam, że jest to „kara za brak dialogu w kluczowych sprawach„.
Jerzy Pruski nie może też liczyć na wsparcie KNF. – Opinia rady nadzorczej potwierdza, że rekomendacja zarządu nie była w sposób właściwy konsultowana. Nie jest to dobry sygnał z punktu widzenia sposobu zarządzania kapitałem w spółce. Czekamy na wyjaśnienia zarządu w sprawie tej rekomendacji – powiedziała nam Marta Chmielewska-Racławska, rzecznik KNF. Przedstawiciele banku twierdzą jednak, że współpracowali z radą.”, czytamy dalej.
Sprawa dywidendy PKO BP to konflikt pomiędzy ministrem finansów i ministrem skarbu. Jacek Rostowski, minister finansów, chce wypłaty dywidendy, bo dzięki niej łatwiej będzie załatać budżet. Minister skarbu Aleksander Grad broni natomiast interesu banku i jest przeciwny drenowaniu spółki. Do Skarbu Państwa należy 51,2 proc. akcji PKO BP.
Więcej na ten temat w dzisiejszym wydaniu „Dziennika” w artykule „Rada nadzorcza PKO BP przeciw prezesowi” autorstwa Haliny Kochalskiej.