Raport tygodniowy WGI

Złoty nie reagował bezpośrednio na żadne informacje, w tym tak kluczowe jak decyzja w sprawie stóp procentowych czy ważne dane makroekonomiczne. Kurs euro poruszał się głównie w wąskim przedziale wahań 4,05-4,08 zł, a dolara pomiędzy 3,0950 a 3,1450 zł.

Z polskiej gospodarki napłynęły kolejne słabsze informacje. Sprzedaż detaliczna w grudniu wzrosła w grudniu tylko o 2,8 proc. w stosunku rocznym (przy inflacji w tym okresie na poziomie 4,4 proc.). Za ten spadek w dużej mierze było odpowiedzialne załamanie sprzedaży pojazdów mechanicznych (spadek o 30 proc.). Wielkim problemem pozostaje wciąż wysokość bezrobocia. Stopa bezrobocia wzrosła w grudniu aż do 19,1 proc. z 18,7 proc. w listopadzie. Bez pracy pozostaje ok. 3 mln osób. Dane te nie zrobiły na rynku większego wrażenia, wspomagają jednak oczekiwania na stopniowe obniżki stóp procentowych, co powinno pomagać przez jakiś czas złotemu (wzrost cen obligacji o dłuższym terminie zapadalności).

Resort finansów nie miał kłopotu ze sprzedażą bonów skarbowych. Średnia rentowność sprzedanych bonów skarbowych o wartości 0,6 mld zł spadła do 6,292 proc. z 6,335 proc. przed tygodniem. Popyt wyniósł 3,05 mld zł, wobec 2,11 mld zł przed tygodniem. Informacje te potwierdzają tylko powrót lepszego sentymentu do złotego.

W Polsce stopy, zgodnie z przewidywaniami, pozostały bez zmian. Nie uległo zmianie także nastawienie w polityce pieniężnej. W ocenie Rady bilans ryzyk dla przyszłej inflacji nie uległ istotnej zmianie. Grudniowe odczyty danych makroekonomicznych były słabe, rosła również w styczniu cena ropy naftowej, ale spadły oczekiwania inflacyjne gospodarstw domowych. Inflacja bazowa netto pozostała w grudniu na niezmienionym poziomie 2,4 proc. RPP zwróciła uwagę, że w ciągu ostatniego miesiąca zahamowany został trend aprecjacji złotego. Inflacja może jeszcze rosnąć do kwietnia (z uwagi na efekt bazy), jednak później można oczekiwać jej spadku nawet do 2,5 proc. jeszcze w 2005 r.

Decyzja władz monetarnych spotkała się z krytyką wicepremiera Hausnera, który uważa, że były powody do zmiany nastawienia polityki monetarnej i obawia się, że kolejne decyzje RPP mogą być spóźnione, zwłaszcza w obliczu problemu ze wzrostem gospodarczym i osłabieniem dynamiki eksportu, za co odpowiedzialna jest aprecjacja złotego w ostatnich miesiącach. Jego zdaniem zmiana nastawienia w polityce pieniężnej powinna mieć miejsce jak najszybciej.

W opinii prezesa NBP Leszka Balcerowicza kompleksowa reforma finansów publicznych ograniczyłaby zmienność na rynku złotowym. Nic dziwnego więc, że ostro zareagował na plany rozwodnienia reformy KRUS. Zmiany w tej instytucji miały przynieść 1,1 mld zł oszczędności rocznie. Rząd działa jednak obecnie w otoczeniu parlamentarnym, które koncentruje się już na wyborach.

Po decyzji RPP w sprawie parametrów polityki pieniężnej wypowiedział się Dariusz Filar, wskazując, że zmiana nastawienia w polityce pieniężnej może mieć miejsce w okresie luty – czerwiec. W lutym Rada zapozna się z nową projekcją inflacji, a w czerwcu powinna być już jasna kwestia dotycząca sytuacji płacowej. Patrząc na słabsze dane polskiej gospodarki można przypuszczać, że będzie to miało miejsce dość wcześnie. Zmiana nastawienia nie oznacza jednak początku procesu obniżek stóp. Presję na RPP zwiększyły dodatkowo decyzje banków centralnych w innych państwach regionu. W poniedziałek miała miejsce obniżka stóp o 50 pkt na Węgrzech, w czwartek o 25 pkt w Czechach. Bank Słowacji stóp procentowych nie zmienił, ale ogłosił, że jest gotów do interwencji na rynku w celu przeciwdziałania umocnieniu słowackiej korony.

Ważne komentarze padły ze strony Banku Światowego, którego przedstawiciele widzą możliwość przyjęcia euro przez Polskę i Węgry już w 2009 r. Kryterium deficytu budżetowego zostałoby w naszym kraju spełnione dzięki zaliczeniu środków zgromadzonych w OFE do sektora publicznego, co obecnie kwestionuje Eurostat. Takie rozwiązanie byłoby argumentem za wzrostem wartości złotego.

W piątek o godz. 14.45 euro kosztowało 4,0460zł,a dolar 3,0970 zł.

Krótkoterminowa prognoza

Nastawienie do naszego kraju uległo poprawie, przed aprecjacją złotego w stosunku do euro chroni jednak ważne wsparcie na poziomie 4,04-05. Jego przebicie skutkowałoby spadkiem ceny euro poniżej 4 zł. W kolejnych dniach rytm na złotym będzie wybijał kurs eurodolara oraz arcyważne spotkanie rządu i NBP (2 lutego).

RYNEK MIĘDZYNARODOWY

EUR/USD

Dobre dane makro

Miniony tydzień przyniósł stosunkowo dobre informacje makroekonomiczne: zarówno ze strefy Euro, jak i USA. Prawdopodobnie było to jednym z czynników osiągniętego remisu na rynku eurodolara – praktycznie nie zmienił się podczas tygodnia, mimo wielu publikacji danych oraz wypowiedzi polityków.

Na wykresie EUR/USD z tego tygodnia widać wyraźnie dwie próby wybicia – pierwszą we wtorek w dół, a drugą w czwartek w górę. Mówimy tutaj o wybiciu z wąskiego kanału konsolidacji 1,30-1,31. Wtorkowe silne umocnienie dolara wywołane było publikacją wskaźnika o zaufaniu konsumentów. Wzrósł on znacznie mocniej niż spodziewał się rynek – wyniósł 103,4 pkt, a prognoza mówiła o 101,5 pkt (poprzednia wartość wyniosła 102,3 pkt) Spadek kursu EUR/USD był szybki i mocny, wywołując zarazem niewielką panikę wśród posiadaczy krótkich pozycji. Odbicie trwało znacznie dłużej, do środy eurodolar odrobił straty, a publikacja indeksu klimatu gospodarczego Ifo w Niemczech, który zaskoczył swoim optymizmem na przyszłość i odczytem wyższym niż się spodziewano (96,4 pkt wobec prognozy 95,9 pkt.) doprowadził do szybkiego ruchu w górę. Na wykresie pokonanie poziomu 1,31 zostało odebrane jako sygnał kupna euro, ale tym razem na przeszkodzie stanął Bank Turcji, który interweniował na lokalnym rynku osłabiając kurs EUR/USD. Dobre dane makroekonomiczne, tym razem dla dolara, napłynęły w czwartek. Tygodniowa liczba nowych wniosków o zasiłki dla bezrobotnych spadła, nieco słabszy okazał się wzrost zamówień na dobra trwałego użytku za grudzień i ostatecznie dane te przyczyniły się do utrzymania kursu eurodolara blisko 1,30.

W nadchodzącym tygodniu mamy wiele publikacji kluczowych danych zarówno ze strefy euro jak i z USA. Najważniejszą z nich będzie jednak decyzja Fed o stopie procentowej. Oczekiwania nie zmieniły się i kontrakty na krótkoterminowe stopy procentowe notowane na CBOT zgodnie przewidują podwyżkę o 25 pkt bazowych do 2,5 proc. Jest również publikacja dwóch indeksów ISM – sektora usług oraz produkcyjnego za styczeń, raport z rynku bezrobocia – w tym liczbę miejsc pracy poza sektorem rolniczym (nonfarm payrolls) oraz stopę bezrobocia, które potrafią mocno wpłynąć na zmienę kursu eurodolara.

W silnej konsolidacji utrzymuje się kurs EUR/CHF. Strefa 1,54-1,55 stanowi barierę nie do pokonania dla franka. Trend długoterminowy sugeruje dalsze osłabianie się szwajcarskiej waluty wobec euro, na poziomie 1,555 mamy jednak szczyt z września 2004 r. i dopiero jego przebicie może otworzyć drogę do dalszych zwyżek kursu EUR.

Sporo zmienności można było zaobserwować na rynku USD/JPY. Zbliżające się posiedzenie grupy G7 i pojawiające się w serwisach wypowiedzi chińskich władz bardzo mocno wpływają na handel jenem. W minionym tygodniu dolarowi nie udało się doprowadzić do trwałego wybicia, po silnej zwyżce powyżej 104 tydzień skończył się poniżej tego poziomu. Jednak raczej nie grozi tutaj przebicie poziomu podwójnego dołka na 102 bez udziału informacji fundamentalnych. Nawet gdyby się takie pojawiły, handel na jenie może być bardzo trudny z uwagi na możliwość wystąpienia interwencji na tym rynku.

Cable (cross GBP/USD) najwyraźniej zakończył trwający od początku roku trend umacniania się brytyjskiej waluty. Poziom 1,86 zadziałał jako wsparcie, od którego bardzo szybko funt się odbił i po raz pierwszy od paru tygodni znalazł się powyżej średnich krótkoterminowych, dając tym samym znak do zajmowania długich pozycji.

Krótkoterminowa prognoza

Kurs EUR/USD powinien powoli opuszczać konsolidację na poziomie 1,30 – 1,31. Wyznaczenie kierunku wybicia sprowadza się trochę do zgadywania, na rynku nie widać już tak silnego jak na początku roku sentymentu na korzyść dolara, a decyzja o podwyżce stóp w USA z pewnością jest już w większej części uwzględniona przez uczestników rynku. Euro powinno się jednak umacniać zgodnie z długoterminową tendencją i osiągnięciem dołka na poziomie wsparcia wyznaczonego przez maksimum z pierwszej połowy 2004 roku.

PRZYGOTOWALI:

Marek Węgrzanowski

Adam Łaganowski

Warszawska Grupa Inwestycyjna S.A.

KOMENTARZ MAKROEKONOMICZNY

Reforma KRUS, a reforma całego systemu emerytalno-rentowego

Szacunkowe wykonanie budżetu państwa w roku 2004 przyniosło bardzo interesujące informacje, szczególnie po stronie dochodowej. Okazuje się, że podatek dochodowy od osób prawnych wzrósł o 34,6 proc. więcej niż pierwotnie zakładano w budżecie. Zdaniem analityków WGI stało się tak dzięki wprowadzeniu 19 proc. podatku CIT, co zachęciło przedsiębiorców do płacenia podatków i wyjścia z szarej strefy. Poza tym prostota w obsłudze tego podatku również przyczyniła się do wzrostu jego płacenia. Zadziwiający jest jednak fakt, że dochody z podatków pośrednich (VAT i akcyza) były niższe o 2,5 proc. niż pierwotnie zakładano w budżecie.

Natomiast po stronie wydatkowej największą pozycję zajmują dotacje funduszu emerytalno-rentowego oraz funduszu ubezpieczeń społecznych, w sumie 37 mld złotych. Tym samym, jeśli mamy obniżyć deficyt budżetowy należałoby zacząć przede wszystkim od restrukturyzacji tych wydatków, a w szczególności usunięcie nadużyć i patologii w systemie opieki społecznej. Dlatego zadziwiający jest fakt, że rząd wycofuje się z planu reformy KRUS na rzecz zwiększenia wpływu rządu na sposób zarządzania KRUS. Należy przy tym pamiętać, że z budżetu państwa co roku jest przekazywane do KURS-u 15 mld złotych. Oczywiste jest, że KRUS nie może być zarządzany przez związki zawodowe, ale niezrozumiały jest fakt, dlaczego zrezygnowano z reformy tej organizacji.

W obecnej sytuacji, rolnicy płacą składki w wysokości 168 zł, a emerytury dostają w wysokości ok. 500 złotych. Reforma KRUS jak pierwotnie zaplanowano zakładała zróżnicowanie kwot płaconych przez rolników co kwartał w wysokości od 225 zł dla posiadaczy maksymalnie 3 ha do nawet 3000 zł dla tych, którzy mają ponad 70 ha. Tymczasem w rolnictwie jest zatrudnionych około 27 proc. osób pracujących, a udział rolnictwa w wytwarzaniu PKB wynosi tylko 3 proc.

Można się tutaj zastanawiać, dlaczego w Polsce utrzymuje się dwa systemy emerytalne (ZUS i KRUS), podczas gdy w funduszu KRUS brakuje pieniądze i ludzie pracujący poza rolnictwem muszą dokładać do niego. Dodatkowo zarówno KRUS jak i ZUS mają gigantyczne koszty własne i wymagają modernizacji. Może już najwyższy czas, aby te dwie instytucje rozpoczęły swoją działalność jako OFE – czyli obracały pieniądze w taki sposób, aby pokryły koszty własne i koszty związane z inflacją? W ten sposób system emerytalno-rentowy zrobiłby pierwszy krok w kierunku działania bez dotacji z budżetu państwa.

Dr Richard Mbewe,

Główny Ekonomista,

Warszawska Grupa Inwestycyjna SA