Raport tygodniowy WGI – Dolar najdroższy od kwartału

W dalszym ciągu o losach złotego decydowały kwestie polityczne. Władze Platformy Obywatelskiej zadecydowały w czwartek wieczorem, że zagłosują przeciwko rządowi Kazimierza Marcinkiewicza. Rodzi się więc pytanie, co dla złotego będzie gorsze, kolejne rozdanie i misja tworzenia rządu powierzona prawdopodobnie kandydatowi PO, czy rząd mniejszościowy PiS z poparciem Samoobrony.

W poniedziałek został zaprzysiężony gabinet pod przewodnictwem premiera Kazimierza Marcinkiewicza. Skład gabinetu okazał się „zrównoważony”, ale na linii ministerstwo finansów-premier doszło do już pierwszych zgrzytów. Nowa pani minister Teresa Lubińska chciałaby, aby przyszłoroczny deficyt był wyższy o 1-2 mld zł od założeń PiS i wyniósł 31-32 mld zł. Obie propozycje oznaczają tak naprawdę większy deficyt niż faktyczny w bieżącym roku, który po październiku według danych resortu finansów powinien wynieść 62-63 proc. planu, a za cały rok ok. 80 proc. założeń. Dobrą informacją był także wzrost indeksu PMI dla Polski za październik do 52,1 pkt.

W środowe południe nabywców znalazły obligacje dwuletnie za 1,5 mld zł przy popycie na poziomie 3,54 mld zł, średnia rentowność wyniosła 4,67 proc. Mimo na pozór dobrych wyników na rynku pozostał niedosyt i po aukcji polska waluta zaczęła na krótko tracić na wartości.

W ostatni dzień tygodnia od rana trwała wyprzedaż złotego i obligacji. Przyczyn takiego zachowania prócz polskiej polityki należy upatrywać we wzroście rentowności amerykańskich i europejskich obligacji. Na fali osłabienia złotego kurs euro dotarł po południu do poziomu 3,3940, a dolara do 3,3450 zł.

Krótkoterminowa prognoza

Pierwsze wsparcie i opór dla kursu EUR/PLN to odpowiednio 3,96 i 4,02. Kolejny krótszy weekend poprzedzony dodatkowo głosowaniem nad przyszłością gabinetu premiera każe oczekiwać ruchu do 4,02.

RYNEK MIĘDZYNARODOWY

Nadal między 1,19-1,21

Eurodolar nie zdołał się wyłamać z konsolidacji, co nie znaczy, że panowała na nim stabilizacja. Tym razem przewagę miały niedźwiedzie – umocnił się dolar, chociaż ponownie zabrakło mu siły by przebić się poniżej poziomu 1,19. Dane makroekonomiczne z USA były tym razem dobre, a dolara dodatkowo wzmacniały wypowiedzi przedstawicieli banków centralnych.

Osłabienie euro w czwartek wywołała wypowiedź szefa ECB, który niespodziewanie stwierdził, że stopy procentowe w Eurolandzie są na odpowiednim poziomie. Osłabiło to euro do dolara i jena. Dopiero publikacja indeksu ISM sektora usług tego samego dnia zaczęła wzmacniać również dolara do innych walut. Efektem było umocnienie się waluty amerykańskiej do euro o 2 centy i kontynuacja trendu osłabiania się jena do dolara. Japońska waluta została w efekcie wyniesiona do poziomów najniższych od 25 miesięcy. Trendowi nie widać końca i powinien być kontynuowany – po pęknięciu ważnego oporu na 117, dalsze wzrosty powinny być równie dynamiczne. Obecnie słaby jen jest jeszcze na rękę inwestorom i japońskiemu rządowi, ale przy tak wykupionym rynku wypowiedzi o rosnącej presji inflacyjnej na Japonię mogą doprowadzić do równie silnej korekty.

Oczekiwany raport z rynku pracy w USA przyniósł niewielkie rozczarowanie – wobec oczekiwanych 100 tys. nowych miejsc pracy poza sektorem rolniczym, wartość ta wyniosła zaledwie 46 tys. Początkowa reakcja była neutralna, dolar zaczął jednak tracić i ponownie kierować się ku środkowi zakresu wahań z ostatnich tygodni – 1,20.

Krótkoterminowa prognoza

Sentyment do dolara uległ zdecydowanej poprawie w ubiegłym tygodniu, w długim terminie pozostaje pozytywny dla USD. Niewiele wskazuje na to, kiedy i w jakim kierunku zakończy się obecna konsolidacja. Dlatego wciąż warto jest kupować euro przy poziomie 1,19 i je sprzedawać po 1,22.

Raport przygotował

Marek Węgrzanowski

WGI Dom Maklerski

KOMENTARZ MAKRO

Cudze chwalicie, swego nie znacie

Pracodawcy irlandzcy są bardzo zadowoleni z pracowników pochodzących z nowych krajów członkowskich Unii Europejskiej. Według badań prowadzonych przez agencję pośrednictwa pracy Jobsearch.ie w Irlandii, przedsiębiorcy twierdzą że 16 proc. ich pracowników pochodzi z Europy Wschodniej, a ta liczba ciągle wzrasta. 90 proc. przedsiębiorców twierdzi, że jest bardzo zadowolona ze swoich nowych pracowników. Wśród głównych dobrych cech pracowników z Europy Wschodniej pracodawcy z Irlandii wymieniają punktualność oraz wiarygodność. W opinii pracodawców irlandzkich pracownicy z Europy Wschodniej rzeczywiście chcą pracować, dokształcają się i w niedługim czasie będą mieć lepsze kwalifikacje i doświadczenie niż lokalni pracownicy. Tylko 5 proc. pracodawców żałuje podjęcia decyzji o zatrudnieniu pracowników z naszego regionu. Przy tym, 90 proc. pracodawców zatrudnia przede wszystkim Polaków, Litwinów oraz Czechów.

Informacje te są zastanawiające, tym bardziej, że w Polsce ciągle mamy bardzo wysoki poziom bezrobocia. Jednak w ostatnim czasie, bezrobocie ma tendencję spadkową, a obecnie jest na poziomie 17,8 proc. Powodem spadku bezrobocia może być przedłużenie się sezonu pracy, np. w budownictwie, a także wyjazd wielu młodych ludzi do Anglii w poszukiwaniu pracy.

W Polsce bezrobocie wśród młodzieży w wieku 18 – 35 lat sięga 40 proc. i jest to grupa wiekowa, z której są zadowoleni pracodawcy w Irlandii. Rozwiązanie problemu bezrobocia w Polsce prowadzi do tego, jak kreować warunki w kraju, aby młodzi ludzie chętnie pracowali tu, a nie wyjeżdżali za granicę. Masowe wyjazdy w ostatnim czasie obalają mit, że Polacy nie są mobilni. Dla zmniejszenia bezrobocia konieczne jest uelastycznienie kodeksu pracy, tak, aby łatwo było zatrudniać i zwalniać pracowników w zależności od koniunktury gospodarczej oraz żeby łatwiej rozpoczynać i zamykać działalność gospodarczą. Według raportu Banku Światowego, Doing business 2006: creating jobs, poświęconego możliwościom kreowania nowych miejsc pracy poprzez ułatwienia w prowadzeniu działalności gospodarczej, bezrobocie jest bardzo niskie w tych krajach, gdzie łatwo jest zarejestrować i wyrejestrować działalność gospodarczą oraz tam, gdzie łatwo jest zatrudnić jak i zwalniać pracowników. Nie bez znaczenia są również pozapłacowe koszty pracy.

Powyższe argumenty wydają się oczywiste, a jednak bezrobocie w naszym kraju jest nadal problemem. Stąd wniosek, że w Polsce wszyscy wiedzą, co trzeba zrobić, tylko nikt nie jest gotowy tego zrobić.

Dr Richard Mbewe,

Główny Ekonomista,

WGI Dom Maklerski SA.