Przez wiele godzin w ciągu ostatnich dni na rynku niewiele się działo. W poniedziałek polskie banki porozumiały się i nie handlowały obligacjami, co wymusiło spokój na rynku walutowym. Większy zakres ruchów miał miejsce we wtorek, jednak kursy walut na początek i koniec sesji były bardzo podobne.
O niezłych perspektywach dla złotego świadczą wyniki aukcji obligacji w środę. Na zaoferowane obligacje 2-letnie o wartości 3,5 mld PLN popyt wyniósł aż 8,87 mld PLN. Bez problemu znaleźli się też chętni na papiery o wartości 700 mln zł, które zostały zaoferowane na aukcji dodatkowej.
Pewną nerwowość wywołały w ostatnich dniach jedynie wypowiedzi przedstawiciela RPP, Dariusza Filara. Członek RPP wskazał, że pasmo potencjalnych obniżek jest niewielkie, a cykl luzowania polityki pieniężnej nie musi być wcale długi i głęboki. Dodał, że z analiz NBP wynika, że naturalna stopa procentowa w takich krajach jak Polska powinna wynosić 3,5-4 proc. realnie. Inflacja zaś na koniec roku powinna wynieść ok. 2 proc. Prof. Filar jako moment kolejnej decyzji Rady preferuje maj, kiedy będzie znana kolejna projekcja inflacji NBP. Dla władz monetarnych podstawowe znaczenie będzie miał poziom inwestycji oraz dane o eksporcie i konsumpcji.
Rozdźwięk panuje w perspektywach dla Polski na kolejne miesiące. W raporcie Merill Lyncha analitycy wskazują dość powierzchownie, że złoty ma szanse na odrobienie większości marcowych strat, jeśli tylko sytuacja na rynkach wschodzących ulegnie uspokojeniu. Jednakże potencjał do większych wzrostów nawet w tej sytuacji jest ograniczony. Co ciekawe, w opublikowanym w ten sam dzień raporcie Lehman Brothers przewiduje osłabienie złotego i przecenę długoterminowych obligacji. Komisja Europejska obniżyła natomiast prognozy wzrostu PKB dla Polski do 4,4 proc. oraz inflacji na poziomie 2,1 proc., a podwyższyła prognozę deficytu budżetowego – z 4,1 na 4,4 proc. PKB. Prezes NBP Leszek Balcerowicz uważa, że przyjęcie euro może zwiększyć wzrost gospodarczy w Polsce o około 0,2-0,4 proc. rocznie dzięki zwiększeniu handlu i przyciągnięciu inwestycji.
W czwartek o godz. 13.30 euro kosztowało 4,11 zł, a dolar 3,1810.
Rekomendacje
Kolejne dni powinny być bardziej emocjonujące niż miniony tydzień. W czwartek poznamy informacje o inflacji w marcu, kluczowe znaczenie powinny mieć jednak informacje z USA. To tam we wtorek i czwartek będą decydowały się losy złotego. Dane o deficycie handlowym i przepływach kapitału netto zapewne wstrząsną rynkami. Prawdopodobnie będzie działała znana prawidłowość, mocniejszy dolar, to słabszy złoty do obu walut i odwrotnie. Jeśli dolar wyjdzie z tej opresji obronną ręką, to będzie miał otwartą drogę do przełamania trendu dla EUR/USD. Wtedy wzrosną szanse realizacji formacji podwójnego dna na wykresie USD/PLN, co sugeruje wzrost do 3,40.
RYNEK MIĘDZYNARODOWY
EUR/USD
Uspokojenie EUR/USD, traci jen
Przebicie poziomu 1,28 na eurodolarze okazało się być bardzo nietrwałe i wywołało wzrost kursu euro. Trend spadkowy EUR/USD wyraźnie wytracił na sile w ostatnim tygodniu, odbicie się od trzyletniej linii trendu wzrostowego wywołało dość silną reakcję kupujących, a właściwie posiadaczy krótkich pozycji, którzy zaczęli realizować zyski odkupując europejską walutę. Sytuacja techniczna rynku jest bardzo ciekawa. Z jednej strony na oscylatorach wciąż mamy bardzo wyraźne sygnały sprzedaży euro, a z drugiej nie został przełamany jeszcze poziom 1,2720 – poprzedni dołek, ani linia trendu wzrostowego. Wynika z tego jasno, że niedźwiedziom potrzeba obecnie znacznie więcej argumentów niż zwykle by doprowadzić do dalszej zniżki.
Spadkom EUR/USD raczej nie pomogą publikacje danych o deficytach budżetowym oraz handlowym USA, które zobaczymy w przyszłym tygodniu. Rynek oczekuje słabych danych. Od środy rozpocznie się publikacja wskaźników o sprzedaży detalicznej, dynamiki produkcji przemysłowej oraz przepływów kapitałów do USA za luty. Te dane powinny rozruszać inwestorami i z dużym prawdopodobieństwem przyszły tydzień EUR/USD zakończy się na innych poziomach niż obecnie.
Miniony tydzień nie przyniósł wielu niespodzianek na rynkach międzynarodowych. Wyjątkiem był jen, ale o nim później. Utrzymane zostały stopy procentowe w Eurolandzie oraz w Wielkiej Brytanii. Indeksy PMI sektora usług w krajach UE pokazały słabnącą koniunkturę na Starym Kontynencie. We wtorek dolara wspomagał dość optymistyczny raport Challengera o liczbie zwolnień, które spadły o 22 tys. w stosunku do lutego. Zarówno zamówienia przemysłowe jak i produkcja przemysłowa w Niemczech w marcu spadła w ujęciu r./r.
Rynek USD/JPY bardzo mocno zwyżkował, pokonując kolejne poziomy oporu. Ten kros zatrzymał się dopiero pod poziomem 109, najwyższym od września 2004 r. Powodem są fatalne wyniki japońskiej gospodarki oraz brak interwencji ze strony japońskich władz w ostatnich 12 miesiącach.
Rekomendacje
Liczne publikacje danych w przyszłym tygodniu powinny pokazać wyraźniej kierunek eurodolara na najbliższe tygodnie. Przełamanie poziomu 1,28 a później 1,2720 powinno wywołać bardzo silny spadek EUR/USD. Z drugiej strony powrót powyżej 1,30 będzie oznaczał ustabilizowanie się tej pary walutowej i konsolidację.
PRZYGOTOWALI:
Marek Węgrzanowski
Adam Łaganowski
Warszawska Grupa Inwestycyjna SA
KOMENTARZ MAKROEKONOMICZNY
RPP nadal będzie decydować o sytuacji gospodarczej państwa
Inflacja ma charakter spadkowy pomimo, że w gospodarce są różne czynniki, które mogą spowodować jej ponowny wzrost. Są to m.in. trzymające się na wysokim poziomie ceny ropy naftowej na rynkach światowych, które powodują, że krajowi producenci paliw nadal podwyższają ceny, a w wyniku efektu transmisyjnego wzrost ten przekłada się na zwiększenie kosztów produkcji i na podwyższenie cen produktów i usług, czyli na wzrost inflacji. Do tego dochodzą wyższe akcyzy i wyższe ceny energii. Nadal istnieje groźba wzrostu inflacji na skutek podwyższonych presji płacowych oraz wyższego wzrostu gospodarczego. I dlatego w tej sytuacji Rada Polityki Pieniężnej podkreśla, że nadal będzie obniżać stopy procentowe, ale daje również do zrozumienia, że kres tych podwyżek może szybko nadejść.
WGI prognozowała obniżkę w 2005 roku o 150 punktów bazowych. Biorąc pod uwagę obniżkę o 50 punktów w zeszłym miesiącu, to zdaniem analityków WGI RPP może jeszcze obniżyć o kolejne 100 punktów w tym roku. Z wypowiedzi niektórych członków Rady wynika, że do końca roku RPP obniży jeszcze stopy dwa razy po 50 punktów. Prawdopodobnie jeszcze w maju i ewentualne po wakacjach. Uważamy, że taki sposób postępowania ma na celu sprawdzenia skuteczności dotychczasowych podjętych decyzji w polityce monetarnej (zmiana nastawienia i obniżka stóp procentowych).
Po tych działaniach RPP zapewne skupi wszystkie swoje siły na utrzymaniu stóp procentowych na niskim poziomie celem spełnienia warunków z Maastricht dotyczących wprowadzenia euro w Polsce w latach 2009 – 2010. Powinny one być utrzymane na takim poziomie, że realne stopy procentowe pozostaną w granicach 3 – 4 proc. lub nominalne stopy na poziomie 5 – 5,5 proc. Niestety inflacja będzie nadal problemem, ponieważ do 2010 roku oczekujemy wzrostu gospodarczego na wyższych poziomach (4 – 6 proc. rocznie) i siłą napędzającą ten wzrost będą inwestycje finansowane zarówno ze środków krajowych jak i unijnych.
Pojawia się tutaj pytanie, czy w momencie kiedy inflacja będzie pod kontrolę to czy RPP zamierza zająć stanowisko, które zajmuje Europejski Bank Centralny, czyli że nic więcej nie będzie robione ze stopami procentowymi? Takie stanowisko może mieć negatywny wpływ na gospodarkę, ponieważ wymaga ona ożywienia, aby doprowadzić do spadku bezrobocia. Działanie RPP w sferze monetarnej nie powinno polegać wyłącznie na obniżaniu stóp, ponieważ w tej chwili oprocentowanie jest na poziomie atrakcyjnym do zaciąganie kredytów zarówno konsumenckich jak i inwestycyjnych. RPP powinna uwolnić również banki od różnych wskaźników bezpieczeństwa, które w zasadzie ograniczają możliwości i zdolności do udzielania kredytów.
Wszystkie działania RPP muszą być wspomagane przez odpowiednio prowadzoną politykę fiskalną, czyli obniżania podatków i restrukturyzację finansów państwa. A to z kolei zależy od wyniku wyborów parlamentarnych. Sytuacja jest raczej korzystna dla Polski, ponieważ jeśli powstanie rząd z udziałem Platformy Obywatelskiej to zostanie zrealizowany plan trzy razy 15 proc., natomiast inna koalicja może powstać np. z udziałem Partii Demokratycznej z pprogramem trzy razy 18 proc. Tak czy inaczej polityka rządowa będzie sprzyjać konkurencyjności polskiej gospodarki, biorąc pod uwagę, że prawie we wszystkich sąsiednich państwach jest już podatek liniowy. Dlatego też ostatni kształt sytuacji gospodarczej Polski będzie zależał od decyzji RPP.
Dr Richard Mbewe
Warszawska Grupa Inwestycyjna S.A.