Mimo wcześniejszego przekonania inwestorów, że złoty będzie się nadal umacniał, nasza waluta rozpoczęła wtorek od osłabienia, co było pochodną zleceń kupna walut obcych przez zagranicznych graczy. Wycofywanie kapitału z Polski było głównie spowodowane realizacją zysków na rynku obligacji. Prawdopodobnie inwestorzy doszli do wniosku, że kolejne obniżki stóp procentowych w Polsce mogą nastąpić dopiero po wakacjach i zdecydowali się przeczekać ten okres lokując swoje środki w innym miejscu.
Z punktu widzenia analizy technicznej ważne było przełamanie przez kurs USD/PLN oporu na poziomie 3,38, co dało sygnał zakupu i otworzyło potencjalnie drogę do poziomu 3,50. Kolejny nieudany atak kursu EUR/PLN na poziom 4,00, który zakończył się znacznym odbiciem tylko potwierdził wewnętrzną słabość złotego.
Czwartek, który na światowych rynkach stał pod znakiem zamachów bombowych w Londynie, rozpoczął się od kolejnej fali osłabienia złotego. Złoty tracił z wielu powodów, począwszy od zdyskontowanych obniżek stóp procentowych, poprzez niepewność polityczną związaną ze zbliżającymi się wyborami, a na realizacji zysków przez zagranicznych graczy kończąc. Po informacjach z Londynu, inwestorzy dużo większą wagę przykładali do tego, co działo się na rynku światowym, co pozwoliło złotemu lekko się umocnić.
Koniec tygodnia na rynku walutowym upłynął pod znakiem publikacji danych z rynku pracy w Stanach Zjednoczonych, które potwierdziły wzrost zatrudnienia w największej światowej gospodarce. Złoty nie zareagował znacząco na te informacje, umacniając się do dolara, pozostając stabilnym do euro.
Rekomendacje
Sytuacja techniczna na wykresach EUR/PLN i USD/PLN w sposób wyraźny wskazuje na dalsze wzrosty kursów. Dla euro pierwszym poważnym oporem jest dopiero 4,2150 (szczyt z połowy maja br.). W przypadku USD/PLN najbliższą barierą podażową jest strefa 3,50 – 3,55, którą wyznacza 50 proc. zniesienie spadków kwiecień 2004 – marzec 2005 oraz lokalny dołek z połowy lipca 2004 roku.
RYNEK MIĘDZYNARODOWY
Funt najsłabszy od 2003 roku
Bohaterem minionego tygodnia był funt. Waluta Wielkiej Brytanii straciła na wartości w wyniku zwiększonych oczekiwań na obniżki stóp procentowych oraz zamachy terrorystyczne w Londynie. Eurodolar pozostał stabilny – wyskok powyżej 1,20 był co prawda bardzo silny, ale trwał zaledwie kilka godzin. Po wyjaśnieniu się sytuacji związanej z zamachami w Londynie EUR/USD powrócił poniżej 1,20 i wsparcie znalazł dopiero przy 1,19.
Dane z rynku pracy w USA pokazały wzrost nowych miejsc pracy poza sektorem rolniczym o 146 tys. i pokaźne rewizje w górę danych z poprzednich miesięcy. To na krótko wzmocniło walutę amerykańską, jednak EUR/USD powrócił powyżej 1,19 po tym, jak inwestorzy doszli w końcu do wniosku, że dobre dane z USA były już uwzględnione w cenach i nie ma powodu na tę chwilę, by dalej kupować amerykańską walutę. Powodem braku silnego i trwałego umocnienia dolara po danych z rynku pracy było bardzo duże zaangażowanie, na krótko, inwestorów w euro i chęć jego odkupienia przed weekendem.
Miniony tydzień przyniósł kontynuację osłabiania jena, a w momentach wątpliwości inwestorów, co do znaczenia i siły ataków na londyńską komunikację kapitał wyraźnie przesuwał się w stronę franka szwajcarskiego. USD/JPY przebił się ponad 112 i osiągnął kilkunastomiesięczne szczyty. Powodem sprzedaży jena jest, mimo dość dobrych ostatnio danych makro, duża liczba emisji obligacji denominowanych walucie Kraju Kwitnącej Wiśni – czyli inwestorzy sprzedają jeny i kupują walutę swoich krajów. Ten trend nie powinien osłabnąć, gdyż jen wybił się już poza kanał trendu wzrostowego i co najwyżej grozi mu powrót do poziomu 110,50.
Rekomendacje
EUR/USD powinien utrzymać się powyżej poziomu 1,19. Mimo tego że trend spadkowy euro trwa, podobnie jak w okresie lata 2004, EUR/USD może znaleźć się w okresie konsolidacji i utrzymać obecne poziomy do czasu wykrystalizowania się sytuacji makroekonomicznej oraz w przypadku Europy – także politycznej. Zdecydowanie najbardziej korzystną walutą do zadłużania się jest natomiast jen, a powodują to najniższa na świecie stopa procentowa oraz wyraźny trend osłabiający JPY.
Przygotowali:
Maciej Chojnacki
Adam Łaganowski
WGI Dom Maklerski
KOMENTARZ MAKROEKONOMICZNY
Walka z terroryzmem wymaga rozwiązań systemowych, a nie siłowych
W piątek, na stronie internetowej jednego z poczytnych dzienników można było przeczytać następujące wypowiedzi: „Terroryzm to największa plaga naszych czasów. Tym razem fanatycy uderzyli w Londyn, siejąc śmierć i zbierając żniwo strachu. Świat ponownie solidaryzuje się z ofiarami tragedii i podejmuje nowe działania zabezpieczające. Same pieniądze na obronę jednak nie wystarczą. Potrzeba systemowych rozwiązań dla całego świata, w którym rozdźwięk pomiędzy biednymi a bogatymi staje się coraz większy. Dlaczego giną niewinni, jakie czynniki potęgują terror?”. Ktoś inny powiedział: „to George W. Bush wymyślił zamachy w Londynie, aby móc powiedzieć przywódcom G-8: nie rozmawiajmy o biednej Afryce czy traktacie z Kyoto – największym zagrożeniem jest terroryzm!”.
Nie ulega wątpliwości, że dziś właśnie terroryzm jest największym zagrożeniem dla światowego ładu polityczno-gospodarczego. Rozwiązanie tego problemu powinno mieć jednak charakter systemowy, a nie siłowy. Nawet potężna, nowocześnie uposażona armia nie jest w stanie pokonać terrorystów. Skutecznym tego sposobem wydaje się pozbawienie ugrupowań terrorystycznych argumentów. Najczęściej podstawowe argumenty mają charakter gospodarczy, dotyczą wyrównania standardów życiowych między bogatą Północą i biednym Południem. Okazuje się więc, że strategia Tonego Blaira – próba rozwiązania tej zapaści gospodarczej poprzez umorzenie długu – była strzałem w dziesiątkę. Terroryści to zrozumieli i szybko zareagowali, atakując Londyn. Próbowali w ten sposób wymusić na G-8 przesunięcie tematu Afryki na dalszy plan, by później można było powiedzieć, że Zachód martwi się tylko o siebie, a plan oddłużenia krajów afrykańskich był jedynie populistyczną zagrywką.
Samo oddłużenie oczywiście nie rozwiąże problemów biednych krajów, ponieważ niezbędne są kolejne kroki: po pierwsze, trzeba spowodować, by kraje oddłużone stały się samowystarczalne pod względem produkcji żywnościowej, a po drugie, należy otworzyć rynki krajów rozwiniętych na towary rolne pochodzące z tychże krajów. Proces taki jest rozłożony w czasie i przez to politycy w zamożnych krajach mają trudności w utrzymaniu stałego zainteresowania problemami gospodarczymi krajów rozwijających się.
Poprzez globalizację i otwartość rynków staliśmy się jednolitym rynkiem, po którym każdy może podróżować i każdy może uczestniczyć w wymianie handlowej. Patrząc krytycznym okiem można jednak dojść do wniosku, że nie brakuje ograniczeń w przepływie towarów – funkcjonują normy, kontyngenty, akcyzy, czy wręcz zakazy. W przypadku podróży też pojawiają się różnorodne wymagania wizowe czy inne ograniczenia (nie udziela się np. pozwolenia na pracę w innych krajach). Wszystko to stanowi podłoże do działań terrorystycznych. Ich rozwiązanie przyniosą tylko działania systemowe, a nie walka.
Przygotował:
Richard Mbewe
WGI Dom Maklerski