Wydarzeniem początku tygodnia było silne umocnienie dolara na rynku międzynarodowym, co przełożyło się na wzrost kursu waluty amerykańskiej do najwyższego poziomu od początku września (dolar kosztował wtedy przeszło 3,30 zł). W tym czasie złoty względem euro zachowywał się dość stabilnie przy 3,92 zł. Ostrzeżeniem dla dalszych notowań złotego była słaba koniunktura na rynku akcji i długu. Indeksy warszawskiej giełdy zaliczyły w ciągu tygodnia kilkuprocentowe spadki, a wyprzedaż niektórych spółek miała wręcz paniczny charakter. Rentowność polskich benchmarkowych obligacji 5-letnicj wzrosła natomiast w tym tygodniu do 4,8 proc. wobec ok. 4,30 proc. w połowie września. Na chwilę tylko obligacjom pomógł Stanisław Nieckarz z RPP, komentując że władze monetarne mogą powrócić do obniżek stóp, jeśli tylko poznają pełnię danych o polskiej gospodarce w III kwartale.
Mimo ochłodzenia koniunktury resort finansów nie miał jednak kłopotu ze sprzedażą papierów skarbowych. Popyt na bony roczne za 400 mln zł wyniósł 919 mln, średnia rentowność wzrosła jednak do 4,150 proc. z 4,115 proc. Na dwuletnie obligacje skarbowe za 1,5 mld zł popyt sięgnął 3,6 mld zł, średnia rentowność wyniosła natomiast 4,368 proc. Wyniki aukcji tych papierów nie miały jednak większego znaczenia dla rynku złotego, podobnie jak zapowiedzi kandydata na premiera Kaizmierza Marcinkiewicza, że wprowadzenie w życie pomysłów PiS będzie kosztowało budżet 12 – 14 mld zł. Inwestorzy wierzą, że koalicji PiS-PO uda się osiągnąć kompromis i po wyborach prezydenckich zostanie powołany rząd. Pewien wpływ (pozytywny dla złotego) miały za to sondaże prezydenckie, które w większości wskazywały na niewielką przewagę Donalda Tuska.
Większe znaczenie niż krajowa polityka miały wieści z Węgier, gdzie forint naprzemiennie tracił i zyskiwał na wartości (m.in. po potwierdzeniu ratingu przez agencję S&P), kończąc tydzień na poziomie najsłabszym od początku czerwca (kurs EUR/HUF na poziomie 252).
Ostatnie dwa dni tygodnia były bardzo nerwowe. W czwartek euro kosztowało już 3,95 zł, by w piątek o godz. 14:00 spaść do 3,9150 zł. Dolar kosztował wtedy tylko 3,2260 zł.
Rekomendacje
W ciągu najbliższych dni można oczekiwać nerwowości w związku z drugą turą wyborów prezydenckich. Stąd prawdopodobna jest ograniczona presja na osłabienie złotego. Gdy kwestie polityczne zostaną wyjaśnione, za kilka tygodni aprecjacja złotego powinna powrócić.
RYNEK MIĘDZYNARODOWY
Decydują inwestorzy a nie huragany
Ostatni tydzień tygodnia udowodnił, że rynek zupełnie nie boi się danych makroekonomicznych, oraz że nie reaguje na wskaźniki ekonomiczne w sposób oczywisty. EUR/USD osłabił się początkowo – praktycznie bez większych powodów poza technicznymi – do poziomu 1,19 i w drugiej części tygodnia odbił się równie szybko w górę, zaliczając maksimum na 1,22. Niepokojące inwestorów nastroje, przed piątkowym raportem z rynku pracy w USA zniknęły, a tuż po tym rajd w górę rozpoczęło euro.
We wrześniu w USA ubyło zaledwie 35 tysięcy miejsc pracy, mniej niż się spodziewano (prognozy mówiły o 125 tys. miejsc pracy mniej.). EUR/USD zakończył tydzień jednak w okolicy 1,21 – czyli wyżej niż przed tygodniem.
Bezpośrednim sygnałem do odwrócenia się trendu umacniania dolara była publikacja indeksu ISM w sektorze usług w USA. Indeks ten jest bardzo ważny z uwagi na istotny udział sektora usług w amerykańskim PKB. Gdy inwestorzy zobaczyli jego wartość niższą od oczekiwań i niewiele wyższą od poziomu 50 pkt, który rozgranicza recesję od rozwoju, zaczęli wyprzedawać amerykańskie akcje oraz dolary. Siła tego ruchu była olbrzymia i potęgowały ją fundusze, zamykając krótkie pozycje w euro.
Wydaje się obecnie, że większość krótkoterminowych krótkich pozycji w euro została już zamknięta i inwestorzy ponownie będą odbudowywać swoje zaangażowanie w dolarach, licząc na realizację formacji głowy z ramionami. Jeśli się ona zrealizuje, a będziemy o tym wiedzieli, gdy EUR/USD przebije poziom 1,1870, wówczas dalsze spadki będą bardzo silne i pozwolą na spory zarobek. Do końca roku zostały jeszcze prawie trzy miesiące, a w takim czasie kurs EUR/USD może się ruszyć nawet o kilkanaście centów.
Rekomendacje
Po obronie tegorocznego dołka na EUR/USD, ta para walutowa powinna się ustabilizować, z dalszą przewagą europesymistów. Wsparciem pozostaje poziom 1,1870 – 1,19. Rozstrzygnięcie nie musi przyjść w przyszłym tygodniu, jednak wszystko wskazuje na to, że stopy procentowe w USA będą nadal rosły, a to powinno umacniać dolara.
PRZYGOTOWALI
Marek Węgrzanowski
Adam Łaganowski
WGI Dom Maklerski
KOMENTARZ MAKROEKONOMICZNY
Jaki będzie nowy rząd?
Kolejne wybory za nami. Przed nami tworzenie nowego rządu i nowe nadzieje. Tradycyjnie już na starcie wiadomo, że nie uda się zrealizować wielu wyborczych obietnic, a zwłaszcza tych dotyczących spraw gospodarczych. Mimo to optymizm w narodzie nie ginie, choć wielu wyborców od początku zdawało sobie sprawę, że część składanych przez polityków obietnic było najzwyklejszą w świecie kiełbasą wyborczą.
Nazajutrz po wyborach wiadomo było, że nie uda się zrealizować wielu obietnic składanych w okresie przedwyborczym przez zwycięzcę wyborów, czyli PiS. Nie uda się zrealizować nie tylko groźnych pomysłów, takich jak likwidacja RPP, bo wymagałoby to zmiany konstytucji, ale wątpliwe wydają się też zapowiadane cięcia w administracji, obliczone na 6 mld złotych. Czeka nas też spowolnienie prywatyzacji i coroczna ciężka walka o łatanie dziury budżetowej. W zasadzie już w momencie ogłaszania wyników było wiadomo, że w związku z minimalną wygraną PiS-u nic nie wyjdzie z szumnych zapowiedzi Platformy Obywatelskiej, dotyczących wprowadzenia podatku liniowego na poziomie 3×15. Co gorsze, także na obniżenie podatków zapowiadane przez PiS przyjdzie nam poczekać minimum rok, a pod dużym znakiem zapytania stoi wysokość tych obniżek.
Pozostaje tylko mieć nadzieję, że po raz pierwszy po 1989 roku nowy rząd stanie na wysokości zadania i przeprowadzi z sukcesem reformy gospodarcze, a także wesprze przedsiębiorczość i skutecznie zwalczy bezrobocie. Może dzięki temu, zgodnie z niechlubną świecką tradycją, na koniec kadencji nie będziemy oglądać odejścia rządu, który będzie akceptować tylko kilka procent społeczeństwa.
Przygotował
Richard Mbewe
WGI Dom Maklerski