Rekomendacja T nie dla wszystkich

Trzyosobowa rodzina o dochodach 5 tys. zł netto może otrzymać nawet 39 tys. zł kredytu konsumpcyjnego spłacanego przez rok. Takie zobowiązanie pochłania trzy czwarte miesięcznego wynagrodzenia i jest wbrew rekomendacji T obowiązującej od 23 grudnia 2010 r.

Wśród przebadanych przez Open Finance instytucji najhojniejszy okazał się Bank BGŻ. Przykładowej warszawskiej rodzinie pożyczy niemal 75 proc. jej miesięcznych dochodów. A przypomnijmy, że według rekomendacji T zobowiązania kredytowe nie powinny przekraczać 65 proc. miesięcznego wynagrodzenia i to tylko w sytuacji, kiedy kredytobiorcy zarabiają powyżej średniej krajowej. W przeciwnym razie wskaźnik zobowiązań do dochodów nie może przekroczyć 50 proc. I choć w najbliższych dniach bank zamierza dostosować się do zaleceń nadzoru, to i tak jest spóźniony o co najmniej dwa miesiące.

W co drugim banku przykładowa rodzina o dochodach 5 tys. zł netto może otrzymać 30 tys. zł pożyczki konsumpcyjnej na rok przy założeniu braku innych zobowiązań kredytowych. Zaciągnięcie takiego kredytu oznacza, że zobowiązania kredytowe pochłoną co najmniej 55 proc. miesięcznego wynagrodzenia. Szacunki maksymalnej zdolności kredytowej najhojniejszych banków są do siebie zbliżone. Różnica na czterech kolejnych miejscach (po Banku BGŻ) nie przekracza nawet 1,5 tys. zł. Z tym, że w żadnej z tych instytucji wskaźnik zobowiązań kredytowych do dochodów zgodnie z zaleceniami Komisji Nadzoru Finansowego nie przekracza 65 proc.

Wiele banków do wyliczeń zdolności kredytowej, jako nieprzekraczalną granicę relacji raty do wynagrodzenia przyjęło nie 65, a 50 proc. Wszystko dlatego, że rekomendacja T nie precyzuje z którego miesiąca powinny pochodzić dane o przeciętnym wynagrodzeniu w gospodarce i jak często mają być aktualizowane. Wystarczy, żeby bank do swoich szacunków przyjął średnie wynagrodzenie ze stycznia 2011 r. lub października 2010 r., kiedy nie przekraczało ono 2,47 tys. zł netto. Wtedy przykładowa rodzina o dochodach 5 tys. zł netto (2 x 2,5 tys. zł) zarabia już powyżej średniej krajowej i zamiast kredytu na co najwyżej 28 tys. zł może otrzymać od 2 do 9 tys. zł więcej, mimo że jej sytuacja materialna pozostaje niezmieniona. Z kolei szacunki zdolności oparte na grudniowych danych Głównego Urzędu Statystycznego, kiedy przypada czas wypłaty premii i nagród, wiązałyby się z niższą zdolnością potencjalnych kredytobiorców.

Mimo, że banki przywiązują coraz większą wagę do podejmowanego ryzyka, to różnica w zdolności kredytowej między klientem wewnętrznym, a zewnętrznym jest prawie niezauważalna. Tylko co drugi bank obniża zdolność kredytową klientom z którymi wcześniej nie współpracował. A różnica ta jest wyłącznie skutkiem innych warunków cenowych dla  tzw. „klientów z ulicy” i w żadnym z przypadków nie przekracza 1,5 tys. zł.

Szacunkowe obliczenia zdolności kredytowej wykonane przez banki pokazują, że mimo funkcjonowania rekomendacji T pozostała pewna dowolność w interpretacji zapisów przygotowanych przez nadzorcę. Na szczęście dotyczy to wyłącznie ograniczonej liczby kredytobiorców, bo tylko tych o dochodach zbliżonych do średniej krajowej.

Źródło: Open Finance