Rewolucja w bankowości detalicznej

Jeśli nic się nie zmieni, banki zafundują nam kolejny kryzys najdalej za 10 lat. Kluczowa jest zmiana podejścia do uprawiania bankowości detalicznej – tłumaczy Michael Lafferty, który 26 maja opowie o zmianach w bankowości na Europejskim Kongresie Finansowym w Sopocie.

Rynek bankowy ulega ciągłym zmianom. Jakie trendy obserwujemy w dzisiejszej bankowości detalicznej na rynku europejskim?

W ujęciu globalnym widzimy, że banki budzą się z pewnego rodzaju letargu i zaczynają doceniać potencjał, który drzemie w bankowości detalicznej.

Moim zdaniem, największe banki, które zajmowały się bankowością detaliczną koncentrowały się dotychczas głównie na sprzedaży, zapominając o trosce o interes i potrzeby klienta. Nie rozwinęły szerokiej palety produktów, które mogły oferować. Przez to klienci nie znają prawdziwego potencjału bankowości detalicznej. Cierpi przez to również reputacja bankowości detalicznej.

W dużym stopniu bankowość uniwersalna była zdominowana przez część korporacyjną, która z kolei zdominowana jest przez bankowość inwestycyjną. Stąd pojawiły się nadużycia wobec klientów bankowości detalicznej, pośrednio podporządkowanej interesom bankowości inwestycyjnej.

Dziś powinno dojść do oddzielenia bankowości detalicznej od korporacyjnej oraz inwestycyjnej. Pierwszym krajem, gdzie zachodzą zmiany w dobrym kierunku, jest Wielka Brytania. Powołano tam specjalną komisję, która ma zaproponować reformę tego systemu.

Widać już pierwsze efekty pracy komisji?

Miesiąc temu opublikowano wstępny raport tzw. komisji Vickersa. Wyniki prac komisji wskazują jednoznacznie na potrzebę wydzielenia bankowości detalicznej z bankowości uniwersalnej. Banki detaliczne oraz banki inwestycyjne i korporacyjne funkcjonowałyby wówczas oddzielnie i oddzielnie byłyby również kapitalizowane. Oficjalny raport będzie opublikowany dopiero we wrześniu, ale jestem przekonany, że te rekomendacje te będą podtrzymane, a być może nawet zaostrzone. Będzie to przełomowa zmiana w dziejach bankowości w Wielkiej Brytanii i niewątpliwie wpłynie na regulacje bankowe na innych rynkach

Wystarczy wydzielić bankowość detaliczną, aby usprawnić system?

To szerszy problem. Bankowość detaliczna powinna być odrębnym „zawodem”. Zawód „bankowca detalicznego” musi być oddzielony od zawodu „bankowca inwestycyjnego i korporacyjnego”. Obecnie, gdy bankowość skoncentrowana jest głównie na sprzedaży, potrzeba jest zmiana sposobu myślenia. Ludzie pracujący w bankowości detalicznej powinni skupić się na szeroko rozumianych interesach klientów, a nie tylko na sprzedaży produktów.

Potrzebna jest również zmiana w sposobie przekazywania wiedzy. Zarówno banki centralne, jak i poszczególni regulatorzy, powinny więcej uwagi poświęcić bankowości detalicznej i widzieć potencjalne zagrożenia. Na całym świecie widzimy, że banki centralne nie są świadome problemów, jakie występują na rynku bankowości detalicznej.

Dlaczego należy całkowicie wydzielić bankowość detaliczną?

Na całym świecie ludzie mają bardzo złą opinię o bankach. Nie możemy pozwolić, aby taka sytuacja trwała dalej. Jeśli spojrzymy na cele banków inwestycyjnych i detalicznych, to zobaczymy, że są one kompletnie różne. Z punktu widzenia etycznego mamy tu również dwa zupełnie inne podejścia. Bankowość detaliczna to biznes długoterminowy, stojący w absolutnej opozycji do bankowości inwestycyjnej, gdzie liczy się tylko zawarcie transakcji.

Banki uniwersalne muszą się podzielić, tak jak w propozycji przedstawionej w Wielkiej Brytanii. Należy rozdzielić banki na część korporacyjną, inwestycyjną i detaliczną. Jeśli banki inwestycyjne zostaną pozbawione źródła finansowania ze strony części detalicznej, to mogą po prostu zniknąć z rynku. Obecnie widzimy, jak bankowość detaliczna niejako wspiera funduszami bankowość inwestycyjną, a zarazem wysokie dochody kierownictwa banków inwestycyjnych.

Wspomina Pan o zmianie sposobu myślenia, czyli również kwestii edukacji.

Jestem przerażony edukacją w sektorze bankowym. Zarówno w Polsce, jak i całej Europie Środkowo-Wschodniej, kadry dostają przestarzałą wiedzę, która nijak ma się do aktualnego rynku. Jeśli nic się nie zmieni, będziecie wkrótce mieli kolejne pokolenie bankowców, którzy będą nauczeni rzeczy kompletnie nieprzydatnych w bankowości detalicznej.

Bankowcy powinni pozyskiwać depozyty od gospodarstw domowych i inwestować w bankowość korporacyjną i inwestycyjną – tego uczyliśmy się w ostatnich latach. To kompletna bzdura! Taka ideologia nie rozumie klienta indywidualnego, który powinien być w centrum zainteresowania.

Pada również kontrowersyjna teoria o końcu ery consumer finance. Uważa Pan to za realny scenariusz?

Consumer Finance jest niezwykle ważną częścią bankowości detalicznej. Moim zdaniem bankowość detaliczna to bardzo prosta filozofia: pozyskiwanie depozytów, udzielanie klientom różnego rodzaju kredytów, to po prostu obrót pieniądza. Wpisuje się w to consumer finance.

Zauważmy, że graczami na tym rynku są już nie tylko banki, ale i np. instytucje pocztowe, instytucje związane z telefonią komórkową. Na rynku jest szereg graczy, którzy cieszą się już wręcz większym zaufaniem niż banki. To zacznie większy biznes niż nam się wydaje.

Przy takiej liczbie graczy potrzebne są dobre przepisy i regulacje. Które zmiany w Europie są Pana zdaniem kluczowe?

Im więcej graczy na rynku, tym lepiej. Polska to bardzo duży rynek i tych graczy będzie jeszcze więcej. Potrzebujemy kilku prostych rozwiązań. Pierwszy aspekt to edukacja bankowców funkcjonujących na rynku. Jeśli stworzymy oddzielną kategorię pracownika bankowości detalicznej, rozwiąże to po części problem. Podobnie jak w przypadku lekarzy, prawników, zawód bankowca detalicznego powinien opierać się na szeregu zasad etycznych, a za priorytet uznawać szeroko rozumiane dobro klienta.

Pozostaje kwestia drugiej strony – konsumenta. Można edukować go poprzez media, szkołę. Powinno się tu włączyć Ministerstwo Finansów, Bank Centralny, organy nadzorujące. Jeśli oni nie zrozumieją wagi edukacji klienta w Polsce, to nie posuniecie się nigdzie dalej.

Gdybyśmy mogli zapewnić, aby wszyscy pracownicy bankowości detalicznej i consumer finance przestrzegali kodeksu postępowania etycznego, to na pewno efekty będą znacznie lepsze niż jeśli będziemy opierać się jedynie na obowiązującym prawie i regulacjach płynących od organów nadzorczych .

Media odgrywają ogromną rolę w edukacji klienta. Najlepiej obrazuje to Wielka Brytania – programy w telewizji czy też radiu poświęcone edukacji finansowej. W weekendy specjalne strony w gazetach poświęcone są tzw. personal finance.

Ostatnia kwestia to sprawnie działające biuro informacji kredytowej, które może pomóc w zapobieganiu nadmiernemu zadłużeniu polskich konsumentów.

Czy Pana zdaniem po takich działaniach klienci mogą odzyskać zaufanie do banków?

To jest bardzo dobre pytanie. Banki muszą się zreformować. Na pewno muszą się rozdzielić na części zajmujące się bankowością detaliczną i korporacyjną. Presja na sprzedaż produktów skończy się dopiero po zmianie mentalnej ludzi pracujących w sektorze bankowym. Potrzeba tu edukacji, a jest to proces na wiele lat. Musi nastąpić zmiana kulturowa. Musimy skończyć z „wciskaniem” produktów niepotrzebnych klientom.

Pojawiła się również koncepcja ukarania banków podatkiem lub też odebrania tego, co państwa w banki włożyły, żeby je ratować. Uważa Pan pomysł wprowadzenia dodatkowej opłaty za słuszny?

Jest całkiem naturalne, że musimy przygotować fundusze ratujące banki w razie kolejnego kryzysu. A następny kryzys przyjdzie za 5, może 10 lat. Jeśli nie zabezpieczymy się wcześniej, jego koszty poniosą podatnicy, czego już obawiają się rządzący.

Uważam, że najważniejsza jest mimo wszystko zmiana kultury i podejścia do uprawiania bankowości. Banki związane z consumer finanse powinny mieć pośrednie gwarancje od rządów, że nie upadną. Natomiast banki inwestycyjne powinny móc po prostu upadać.

Patrzymy głównie na Europę, ale cały świat to burzliwe zmiany w sektorach bankowych. Co istotnego daje się zauważyć na światowych rynkach pod względem przemian sektorów bankowych?

Najłatwiej będzie, jak w dużym skrócie pokażemy główne rynki na świecie. Zacznę od Chin, z których właśnie wróciłem. Chiny borykają się z rosnącą bańką kredytową. Banki państwowe nie generują żadnych zysków, raczej ponoszą straty. W perspektywie kilkunastu lat zobaczymy na rynku chińskim ogromy boom bankowości detalicznej, gdy wpuścimy indywidualnych inwestorów z możliwością inwestowania w banki. Podobnie jak w USA, nastąpi gwałtowny rozwój bankowości lokalnej.

Japonia to chyba ostatni kraj na świecie, który nie doświadczył żadnych reform w zakresie bankowości detalicznej. W Niemczech z kolei banki w poszczególnych landach co kilka lat regularnie niemalże bankrutują. Jak tylko zostają dokapitalizowane i stają na nogi, zaczynają kontynuować swą starą politykę. To one są w dużej mierze odpowiedzialne za problemy krajów takich, jak Portugalia czy Grecja. Ratując kraje zagrożone, ratujemy jednocześnie niemieckie banki, które są z nimi ściśle powiązane finansowo.

Rosja to rynek bardzo problematyczny, ponieważ mamy tam dwa rosyjskie banki, które absolutnie zdominowały cały rynek. Banki zagraniczne wycofują się z bankowości detalicznej Rosji.

Australia, Kanada, Afryka Południowa poradziły sobie doskonale z kryzysem. Podobnie Indie i Brazylia. Znacznie łatwiej jest tam, gdzie bankowość inwestycyjna nie była aż tak rozwinięta.

USA to kilka ogromnych banków i tysiące małych banków lokalnych. To na nie polskie banki powinny patrzeć. Jeśli polskie lokalne banki chcą się rozwijać, to rynek amerykański jest pod tym względem wzorem godnym naśladowania.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.

Rozmawiał Tomasz Jaroszek, Bankier.pl

*Michael Lafferty będzie gościem Europejskiego Kongresu Finansowego 26 maja w Sopocie. Wraz z Prezesem Zbigniewem Jagiełło poprowadzi dyskusję o rozwoju bankowości detalicznej. (www.efc2011.pl)

Źródło: PR News