Richard Mbewe: Nadchodzą czasy interwencjonizmu gospodarczego

Ostatni światowy kryzys miał podłoże w niekontrolowanej gospodarce rynkowej, a zwłaszcza w pędzie do osiągania coraz to wyższych zysków. Instytucje finansowe oferowały instrumenty ludziom, którzy nie rozumieli w co inwestują lub byli pod wrażeniem przyszłych, bardzo dużych „zysków”.

Nastąpiła wtedy zachłanność zarówno po stronie oferujących (instytucje finansowe), jak i przyjmujących (konsumenci instrumentów finansowych). Część ekonomistów uważa, że gospodarka rynkowa nie zdała egzaminu i należy wrócić do gospodarki regulowanej. Z drugie strony, są ekonomiści, którzy uważają, że rynek jest nadal nieomylny, tylko ludzie popełniają błędy. Tak czy inaczej, na drodze instytucji finansowych pojawiły się problemy i to doprowadziło do upadku Lehman Brothers. W ten sposób powstała reakcja łańcuchowa – tzw. kryzys sub-prime w 2008 roku.

Niestety, okazuje się, że podobna sytuacja zaczyna pojawiać się w Europie. Tym razem, problemy finansowe Europy mają korzenie w finansach publicznych. W wielu krajach Europy, finanse poszczególnych rządów są w katastrofalnym stanie. Największe problemy mają Grecja, Portugalia, Hiszpania, Irlandia, Włochy, Belgia i do pewnego stopnia Węgry, Czechy, kraje Bałtyckie. Nawet Polska jest na krawędzi niespełnienia własnych granicznych wartości zadłużania się, dlatego że w zeszłym roku dług publiczny osiągnął wartość 55% PKB.

Prawie wszyscy wiedzą o tym, że dzisiejszym podstawowym problemem jest naprawa finansów Europy, a zwłaszcza problemów gospodarczych Grecji. W ostatnich kilku tygodniach, agencje ratingowe obniżyły rating Grecji do CCC+, najniższego poziomu, jaki można osiągnąć. Gorzej niż rating takich krajów, jak Jamajka lub Ekwador. Problem polega na tym, że Grecja jest tak bardzo zadłużona, że ten kraj sam nie rozwiąże tego problemu. Przy czym, wiadomo że większość długu greckiego jest w rękach europejskich banków, a zwłaszcza niemieckich i francuskich. W związku z tym, jeśli doprowadzi się do bankructwa Grecji, skutki będą wyczuwalne przez inne kraje, a zwłaszcza te dwa.

Z kolei, pomoc dla Grecja może tylko nastąpić w sytuacji, gdzie sama Grecja uporządkuje sytuację finansową. Tymczasem, Grecja nie chce ponosić kosztów związanych z naprawą jej gospodarki. Powstał tam problem polityczny pomiędzy społeczeństwem, a klasą polityczną. Taka sytuacja nie pozwala na uzgodnienie, jakie zmiany w gospodarce greckiej należy wprowadzić, aby pozyskać dalszą pomoc finansową ze świata. Po drugie, Grecja zdaje sobie sprawę, że jak utonie, to reszta Europy pójdzie z nią na dno. Tym bardziej, że wiemy, iż jest kilka dużych banków europejskich, które są zaangażowane w grecki dług. W związku z tym, bardzo trudno jest przekonać Grecję do wprowadzenia bolesnych społecznie cięć gospodarczych.

Zresztą Grecja nie jest osamotniona w tych problemach, dlatego że kolejne kraje ze strefy euro, taki jak Portugalia, Hiszpania, Irlandia czy Belgia są w podobnej sytuacji z trudnościami budżetowymi i brakiem zgody społeczeństwa na wprowadzenia radykalnych cięć w wydatkach budżetowymi.

Dalsze zwlekanie z rozwiązaniem problemu budżetowymi strefy euro mogą doprowadzić do katastrofy gospodarczej w Europie. Już można zauważyć podstawowy tego typu problem, jakim jest wzrost siły franka szwajcarskiego. Inwestorzy uciekają do franka, dlatego że obawiają się ciągu dalszych zawirowań na różnych rynkach w obawie o sytuację w Grecji. Umocnienie franka szwajcarskiego ma negatywne skutki w gospodarkach krajów Europy Wschodniej, gdzie dużo ludzi ma kredyty hipoteczne zdenominowane w tej walucie. Trudności w obsłudze kredytów hipotecznych mogą spowodować problemy dla systemu bankowego tych krajów, zwłaszcza na Węgrzech, w Polsce czy krajach nadbałtyckich. Przykładem może być Polska, gdzie jest ponad 700 000 kredytów hipotecznych zdenominowanych we franku. Pocieszające jest to, że te kredyty są bardzo dobrze obsługiwane i stopień default jest na poziomie 2%. Aby zapobiec problemom z tego sektora, rząd węgierski wprowadził ograniczenia dotyczące spreadów w tych kredytach. Z kolei, rząd Polski zaczyna rozważać taką możliwość. Zdaniem wicepremiera Pawlaka, należy ograniczać wielkość spreadów w kredytach zdenominowanych we frankach.

Dalsze poszukiwania rozwiązania problemów gospodarczych Europy można zauważyć w propozycji Prezesa Europejskiego Banku Centralnego Jean-Claude Trichet, który zaproponował stworzenie Europejskiego Ministra Finansów, który miałby za zadanie pilnowanie, żeby poszczególne państwa Europy nie wprowadzały rozwiązań, które mogą zaszkodzić gospodarce na dłuższą metę.

Patrząc na propozycje rozwiązań wyjścia z problemów gospodarczych, widać , że sprowadzają się one do zwiększenia interwencjonizmu gospodarczego. Polega to w szczególności w roli rządu, która polega na sprzątaniu po nieodpowiedzialnych działaniach w ramach gospodarki rynkowej. Działania Europejskiego Banku Centralnego, rządu Węgier, czy możliwe do wprowadzenia w Polsce ograniczenia wielkości spreadu, to wszystko pokazuje, że wzrasta rola państwa w gospodarce. Jeśli nie państwa, no to jakiejś instytucji regulacyjnej, takiej jak bank centralny, KNF, Urząd Antymonopolowy, itd. W związku z tym, zobaczymy zwiększone działania i kroki podejmowane przez urzędy centralne, celem regulowania gospodarki.

Dr Richard Mbewe

Główny Ekonomista

Dom Kredytowy Notus

Źródło: Przegląd Finansowy Bankier.pl