O programie „Rodzina na swoim”, czyli dopłatach do kredytów mieszkaniowych, jest bardzo głośno od początku roku. Wszystko za sprawą mediów i banków, które zaczęły masowo przystępować do programu i udzielać kredytów z państwową pomocą w spłacie kredytu przez pierwszych 8 lat od jego zaciągnięcia.
W dobie ograniczenia akcji kredytowej przez banki wiele osób miało problem z zaciągnięciem kredytu. Program dopłat do kredytów wraz ze spadkiem cen mieszkań pozwolił im na nowo planować zakup własnego M.
Popularność, a tym samym ilość udzielanych kredytów od hasłem „Rodzina na swoim”, rośnie dynamicznie od początku roku. Szacuje się, że 10% sprzedaży generuje właśnie program dopłat. Wydaje się, że banki widząc popyt na ten rodzaj kredytu powoli zaczynają to wykorzystywać, i mówiąc wprost, zarabiać na tym więcej, niż powinny. Na dowód tego warto przejrzeć różne porównania kosztu kredytu, w tym marży doliczanej do kredytu. Okazuje się, że od początku roku marże rosną. Co ważniejsze, po dokładnym przeanalizowaniu wielu ofert okazuje się, że kredyt z dopłatą w programie „Rodzina na swoim” może być droższy, niż bez dopłaty. A to już czyni sprawę niezbyt korzystną dla klienta.
Jak obliczył portal www.HipermarketFinansowy.pl, specjalizujący się w porównywaniu ofert wielu banków, marże kredytu z dopłatą wahają się od 1,6% w Pekao Bank Hipoteczny, aż do 4,95% w Dom Banku, hipotecznym ramieniu Getin Banku. Przy okresie 20-30 lat, na jaki brany jest kredyt, daje to różnicę rzędu 30-50 tys. zł więcej do spłacenia przez klienta. Warto więc dobrze sprawdzić, jaką ofertę ma każdy z banków.
Frank przybywa z odsieczą?
Boom na kredyty z dopłatą zbiegł się z rekordowo wysokim kursem franka szwajcarskiego, co dodatkowo podnosiło atrakcyjność programu „Rodzina na swoim”. Kredyty w CHF stały się trudno dostępne w dużej mierze ze względu na wysokość rat płaconych według coraz wyższego kursu CHF. Jeszcze w lutym kurs oscylował wokół poziomu 3,2 zł za CHF.
Ostatnie dwa miesiące dają jednak nadzieję na odwilż w temacie. Kurs franka zaczął spadać na skutek trudnej sytuacji gospodarczej Szwajcarii i rekordowo niskich tamtejszych stóp procentowych. Coraz częściej przeczytać można prognozy mówiące o dalszym osłabieniu CHF wobec PLN.
Prosta kalkulacja pozwala zrozumieć, jak duży wpływ na ratę ma kurs waluty.
Przy miesięcznej racie 500 CHF i kursie 1 CHF = 3 zł, rata wynosi 1500 zł.
Przy spadku kursu o 10% rata maleje do 1350 zł.
Rekordowo niskie oprocentowanie kredytu w połączeniu ze słabszym CHF może w najbliższych tygodniach skutkować poluzowaniem polityki banków wobec kredytów we frankach.
A wówczas po dokładnej analizie może się okazać, że kredyt w ramach „Rodzina na swoim”, który jest udzielany jedynie w PLN, jest nawet droższy od walutowego. Nie wspomnę już o ograniczeniach narzuconych przez program, czyli kto i na jakie mieszkanie może dostać kredyt z dopłatą.
Każdy, kto planuje ubiegać się o kredyt z dopłatą, a ma zdolność kredytową niezbędną do otrzymania kredytu we frankach, powinien wszystko dokładnie przeliczyć. Trzeba pamiętać, że dopłata jest tylko przez 8 lat. Kredyt w PLN jest droższy niż walutowy, banki windują marże, a niewykluczone jest, że gdy tylko gospodarka Polski nabierze rozpędu, stopy procentowe pójdą w górę. Banki rozpaczliwie poszukują dochodów i pierwszą rzeczą jaką zrobią jest podwyższenie oprocentowania kredytów. W takiej sytuacji kredyt z dopłatą stanie się niewspółmiernie drogi.
Nie można też wykluczyć zmiany polityki banków wobec klientów. Jeśli ci ostatni zobaczą, że kredyty w złotówkach są za drogie, zaczną pytać o kredyty w walucie. Z pomocą powinny im przyjść same banki, dla których mniejszy zarobek na kredytach walutowych jest lepszy, niż żaden. Nic tak dobrze nie wpływa na koszty kredytu dla klienta, jak konkurencja. Spodziewana dalsza obniżka cen nieruchomości będzie dodatkowym bodźcem do odrodzenia kredytów walutowych.
Tomasz Bar
Źródło: www.FinanseOsobiste.pl