Rok 2009 – okresem recesji i kryzysu na świecie

Unia Europejska

Ogólnoświatowe spowolnienie gospodarcze dotknie gospodarkę Unii Europejskiej (UE). Prognozy ekonomiczne, opublikowane niedawno przez przedstawicieli Komisji Europejskiej, zapowiadają wyraźny spadek tempa wzrostu gospodarczego w UE do poziomu 0,2 proc. PKB, w zbliżającym się 2009 roku. Nieco lepiej ma za to wyglądać rok 2010, gdzie tempo wzrostu PKB ulegnie poprawie i zbliży się do wartości 1,2 proc. Spadek przyrostu produkcji nie ominie właściwie żadnego spośród 27 krajów Unii. Przy czym najdotkliwiej mogą to odczuć gospodarki krajów nadbałtyckich, w tym przede wszystkim Łotwa i Estonia. Osłabienie tempa wzrostu PKB oraz spadek cen ropy naftowej na giełdach światowych będą za to miały „zbawienny” wpływ na poziom cen w całej UE. Oczekuje się, że w 2009 roku te dwa wydarzenia będą miały istotny wpływ na spadek presji inflacyjnej, która towarzyszy większości krajom UE od niemal 1,5 roku. Rok 2009 będzie tym, w którym stopa bezrobocia ulegnie zwiększeniu. Niemal w każdym kraju UE przewiduje się jej wzrost średnio o 1-2 pkt. proc. W całej zaś gospodarce UE stopa bezrobocia na przestrzeni dwóch kolejnych lat ma wzrosnąć o 1 pkt. proc. Niskie tempo wzrostu gospodarczego, niski poziom popytu krajowego, spadek eksportu oraz napływu bezpośrednich inwestycji zagranicznych do UE, źle wpłynie także na sytuację w finansach publicznych, poszczególnych państw-członków UE. Kryzys finansowy wymusza bowiem na rządach państw ogromne koszty związane z jego „obsługą”. Rosnące wydatki rządowe, mające za zadanie pobudzić gospodarkę, przyczyniają się często do zwiększenia poziomu deficytu budżetowego, co w dłuższej perspektywie może grozić destabilizacją w sektorze finansów publicznych. Już dziś niektórzy ekonomiści przewidują, że ze względu na ogólnoświatowy kryzys finansowy, dojdzie do zwiększenia się deficytów budżetowych w większości krajów na świecie, w tym i gospodarkach UE. Rok 2009 będzie okresem największych spadków PKB w całej UE, ożywienia należy się spodziewać dopiero w końcówce 2010 roku.

Stany Zjednoczone

To ten kraj, zdaniem większości ludzi na świecie, jest odpowiedzialny za wywołanie globalnego kryzysu finansowego, który swoim przetoczył się już chyba przez wszystkie kraje na świecie. Stany Zjednoczone poniosą także najdotkliwsze skutki kryzysu. Sytuacja w tym kraju byłaby jeszcze gorsza, niż ma to miejsce w chwili obecnej, gdy nie fakt, iż władze wpompowały już w gospodarkę blisko 700 mld dolarów. Ta kwota pozwoliła na to, aby oddalić ze znaczącej części sektora bankowego, motoryzacyjnego oraz budowlanego widmo bankructwa. Rok 2008 to jeden z najgorszych okresów, jakich doświadczała gospodarka amerykańska. W porównaniu z rokiem 2007 spadła zarówno sprzedaż detaliczna, jak i wysokość otrzymywanego wynagrodzenia. W chwili obecnej banki w Stanach Zjednoczonych przejmują nieruchomości na niespotykaną nigdy wcześniej skalę. Co więcej, w sposób drastyczny zaczyna przyrastać liczba niespłaconych kredytów, co wynika m.in. z powodu utraty miejsc pracy przez dużą liczbę Amerykanów. I pomimo, że rok 2008 nie będzie można zaliczyć do udanych, to perspektywy na rok 2009 wydają się być jeszcze gorsze. Realne tempo wzrostu gospodarczego w najbliższym roku wyniesie zatem –0,5 proc. PKB. Oznacza to, że będzie ono nie tylko ujemne, ale przede wszystkim najniższe od co najmniej kilkunastu lat. Ujemny przyrost wartości PKB będzie miał swoje źródło zarówno w niższym poziomie popytu krajowego, jak i niższej dynamice eksportu. Słabe perspektywy gospodarcze oraz upadek kolejnych firm i przedsiębiorstw będzie miał istotny wpływ na sytuację amerykańskiego rynku pracy. W roku 2009 stopa bezrobocia wzrośnie w Stanach Zjednoczonych do poziomu 7,5 proc., a w rok później może sięgnąć nawet 8,1 proc. Po tym okresie powinna się zacząć obniżać, ze względu na powolne ożywienie, które w gospodarce Stanów Zjednoczonych, ma mieć miejsce pod koniec 2010 roku – przewidują eksperci z KE. Obciążenia gospodarki amerykańskiej z tytułu kryzysu finansowego oraz działań wojennych prowadzonych w różnych częściach świata mogą okazać się na tyle dotkliwe, że deficyt budżetowy może zbliży się do wartości 9 proc. PKB – i to już w połowie 2010 roku. Następnie tak wysoki deficyt będzie w negatywny sposób wpływał na poziom długu publicznego oraz obciążenia fiskalne przyszłych pokoleń. Należy więc przewidywać, że klimat gospodarczy za oceanem pozostanie niesprzyjający przez co najmniej 4-6 kwartałów.

Japonia

Japonia – druga potęga gospodarcza świata – w roku 2009 będzie zmagać się przede wszystkim z niskim tempem wzrostu PKB oraz spadkiem poziomu eksportu. Te dwa czynniki w negatywy sposób będą oddziaływywać na ogólną sytuację makroekonomiczną kraju. Szczególnie zauważalny będzie spadek popytu konsumpcyjnego w obrębie gospodarstw domowych, których „aktywność” jest niezwykle ważna z punktu widzenia struktury japońskiego PKB. Przedstawiciele japońskiego rządu są zdania, że tempo wzrostu PKB w 2009 roku wyniesie 0 proc. i jednocześnie będzie ono jednym z najniższych, jakie na przestrzeni ostatnich siedmiu lat odnotowała Japonia. Z tymi danymi nie zgadzają się przedstawiciele KE, którzy uważają, że prognozy przedstawicieli japońskiego rządu są zbyt optymistyczne, albowiem Japonia w nadchodzącym roku odnotuje ujemne tempo wzrostu PKB na poziomie –0,4 proc. To zaś oznacza, że w porównaniu z rokiem 2008 produkcja w kraju zmniejszy się o blisko 1 pkt. proc. PKB, a w stosunku do roku 2007 spadek ten będzie bliski 2,5 pkt. proc. Zgodnie z prognozami KE oraz rządu Japonii ożywienie w gospodarce ma nastąpić nie wcześniej niż IV kw. 2010 roku. Władze kraju w obawie przed głębszym kryzysem postanowiły zasilić całą gospodarkę kwotą blisko 300 mld dolarów. Część z tych środków ma być przekazana na wsparcie gospodarstw domowych oraz działalności sektora małych i średnich przedsiębiorstw (MSP).W przypadku sektora MSP przewidziane jest uruchomienie tzw. pożyczek celowych. Środki te będą służyć wsparciu i dalszemu rozwojowi małych, rodzinnych firm, które w Japonii często – po kilkunastu latach działalności – wyrastają na światowe giganty. Spadek tempa wzrostu PKB (w tym prywatnej konsumpcji) w negatywy sposób będzie oddziaływywać na wielkość deficytu budżetowego. W roku 2009 wyniesie on 2,6 proc. PKB, co w porównaniu z rokiem 2008 oznacza jego wzrost o 0,7 pkt. proc. Osłabienie koniunktury wpłynie także na sytuację japońskiego rynku pracy. W ocenie rządu Japonii ulegnie ona niewielkiemu pogorszeniu. Stopa bezrobocia ma wzrosnąć z obecnego poziomu 4,1 proc. do blisko 5 proc. na koniec roku 2009. Jednakże w kontekście dalszego rozwoju gospodarki japońskiej niebezpieczna może okazać się – i to już niebawem – inflacja. Jej poziom już dziś jest niski, około 1,6 proc., a prognozy mówią o dalszym jej spadku nawet do 0,5 proc. w 2010 roku. Jeśli ta tendencja utrzyma się w kolejnych latach to gospodarce Japonii znowu może grozić zjawisko deflacji (przyp. spadek ogólnego poziomu cen w gospodarce kraju), które może doprowadzić do poważnych strat w poziomie krajowej produkcji dóbr i usług.

Chiny

Globalne hamowanie światowej gospodarki odczuje również Państwo Środka, choć na tle innych światowych potęg gospodarczych wypada ono nadal najlepiej. Z raportu przygotowanego przez ekspertów z Azjatyckiego Banku Rozwoju wynika, że w roku 2009 tempo wzrostu PKB w Chinach wyniesie 8,2 proc., czyli o 1,5 pkt. proc. mniej niż w chwili obecnej. Innego zdania są za to eksperci z Banku Światowego, którzy kreślą bardziej kasandryczne wizje dalszego rozwoju chińskiej gospodarki. Według ich prognoz dynamika wzrostu PKB w Chinach w roku 2009 obniży się do poziomu najniższego od blisko 20 lat i wyniesie niespełna 7,5 proc. Opinię tę podziela także grono ekspertów z KE, którzy prognozują wzrost PKB bliski ocenom Banku Światowego, w granicach 7,6 – 7,8 proc. Najniższe tempo wzrostu dla gospodarki chińskiej przewidują specjaliści z agencji ratingowej Fitch. Ich zdaniem dużym sukcesem Chin będzie osiągnięcie w 2009 roku tempa wzrostu PKB na poziomie choćby 7 proc. Znaczący, jeśli nie najważniejszy, wpływ na spadek wielkości chińskiego PKB będzie miał przede wszystkim poziom eksportu, którego dynamika w roku 2009, w porównaniu z rokiem 2008, ulegnie spowolnieniu o niemal połowę. Niski poziom chińskiego eksportu jest podyktowany złą sytuacją finansową w większości krajów na świecie oraz wstrzymaniem przez duże przedsiębiorstwa licznych zamówień chińskich produktów oraz usług. Pomimo ograniczenia tempa wzrostu, chiński rynek pracy nie odczuje istotniejszych zmian. Nadal będzie on bardzo chłonny, a stopa bezrobocia w roku 2009 ma wzrosnąć z obecnego poziomu 4 proc. do zaledwie 4,1 proc. Budżet państwa nadal będzie wykazywał nadwyżkę, chociaż ze względu na zwiększony poziom wydatków w roku 2009 nie będzie ona już tak duża, jak miało to miejsce jeszcze 2-3 lata temu i wyniesie niewiele ponad 0,1 proc. PKB. Pomimo kryzysu finansowego i związanego z nim spadków PKB, wyraźnie dziś widać, że gospodarka Chin zaczyna odgrywać pierwszoplanową rolę w światowej gospodarce. Następuje coraz wyraźniejsze przesunięcie się środka ciężkości globalnej gospodarki. Stany Zjednoczone zaczynają wyraźnie tracić dystans do szybko pędzącej gospodarki Państwa Środka. I pomimo, że tak szybkie tempo wzrostu gospodarczego stymuluje – wielce w tym miejscu niepożądane – zjawiska inflacyjne, to póki co władze banku centralnego (ang. PBoC – People’s Bank of China) doskonale sobie z nimi radzą, czego dowodem może być dość niski wskaźnik inflacji, który w 2009 roku ma wynieść około 3 proc.

* * *

Sytuacja gospodarcza w większości krajów na świecie, jest w tej chwili wyjątkowo niestabilna z uwagi na powszechnie panujący kryzys finansowy. Gwałtowne zawirowania jakie wywołuje on na światowych giełdach i rynkach finansowych, już nie jednemu przywódcy czy też inwestorowi zdążyły zapaść głęboko w pamięć. Ogólnoświatowe spowolnienie gospodarcze nie szczędzi nikogo, dotyka swoim zasięgiem nawet największe gospodarki świata, takie jak: Stany Zjednoczone, Chiny, Japonia czy też kraje UE. Konsekwencją tego są głębokie spadki w poziomie produkcji, sięgające nawet do 80 proc. wartości PKB z roku poprzedniego. Dodatkowo, ciągłemu pogorszeniu ulega sytuacja na światowym rynku pracy. W wyniku upadku kolejnych dużych instytucji kredytowych oraz finansowych pracę traci nawet do kilkunastu tysięcy osób w ciągu zaledwie jednego dnia. Władze rządowe obawiając się dalszych zwolnień i likwidacji zakładów pompują w gospodarki miliardy dolarów, celem przywrócenia ich do stanu równowagi. Rok 2009 będzie okresem pełnym pracy i wyzwań. Niemal wszystkie kraje na świecie odczują spadek poziom produkcji i popytu na różnego rodzaju dobra i usługi. Ożywienia w gospodarce światowej należy oczekiwać nie wcześniej niż w IV kw. 2010, a do tego czasu pozostaje nam walka z kryzysem i zabezpieczenie się przed jego skutkami.

Bartosz Niedzielski