Rośnie liczba potencjalnych bankrutów

Analitycy sprawdzali zadłużenie i zdolność do spłaty zobowiązań ponad 2 tys. firm. Tegoroczna lista jest wyjątkowo obfita – obejmuje aż 283 firmy – o 126 więcej niż w 2008 r. To efekt światowego spowolnienia gospodarczego niemal w każdej branży. Z wyliczeń analityków wynika jednak, że na globalnym kryzysie najbardziej ucierpiało kilka branż – motoryzacyjna, hazardowa (kasyna), sieci handlowe, media oraz wielkie koncerny lotnicze (np. US Airways).

Na czarnej liście Moody’s nie ma na szczęście ani jednej polskiej firmy. Poza GM (który jest właścicielem Opla, prowadzącego fabrykę samochodów w Gliwicach) i firmą Unisys w rankingu nie znalazła się też żadna duża międzynarodowa firma, która otworzyła w Polsce swoje oddziały. Zdaniem ekonomistów to świetna wiadomość dla naszej gospodarki.

– Widać, że polskie firmy nie są tak wystraszone kryzysem jak np. amerykańskie czy zachodnioeuropejskie. Przed bankructwami ratują nas miliardy euro z Unii i finansowanie przeróżnych inwestycji z pieniędzy własnych przedsiębiorców, a nie kredytów bankowych – uważa Rafał Antczak, dyrektor Deloitte.

Wiele wskazuje na to, że Polska oprze się w tym roku potężnemu kryzysowi. Duże agencje ratingowe przewidują bowiem, że w 2009 roku będzie przynajmniej 3-4 razy więcej bankructw niż w roku ubiegłym. Najbardziej pesymistycznie nastawieni analitycy (np. z agencji S&P) twierdzą nawet, że liczba bankructw w tym roku zbliży się do rekordowego poziomu z czasów Wielkiego Kryzysu lat trzydziestych XX w.

Tomasz Ł.Rożek