Rynek nieruchomości. Czy Polska na pewno jest w Europie?

Jak Europejska Legitymacja Zawodowa, która ma zacząć obowiązywać od 2016 r. pomoże polskim profesjonalistom nieruchomości mieszkającym za granicą? Czy zderegulowany rynek pośredników i zarządców jest niechlubnym wyjątkiem na Starym Kontynencie? W jakim kraju w Europie ponad 90 proc. transakcji jest obsługiwanych przez pośredników?


Rozmowa z Grzegorzem Dobrowolskim, wiceprezydentem Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości i członkiem zarządu CEPI Europejskiej Rady Nieruchomości.

Wspólny rynek jest dużą szansą dla polskich pośredników w obrocie nieruchomościami. Europejska Rada Nieruchomości CEPI na poziomie europejskim reprezentuje interesy 300 tys. pośredników. Czym się obecnie zajmuje?


Przedstawiciele CEPI prowadzą działania wszędzie tam, gdzie kwestie dotyczące rynku nieruchomości, relacji usługodawców i konsumentów odnoszą się w sposób pośredni lub bezpośredni do pracy pośredników i zarządców. Organizacja zajmuje się konkretnymi projektami, które Unia Europejska podejmuje albo kontynuuje. I takim przedsięwzięciem jest m.in. Europejska Legitymacja Zawodowa.

Jak Europejska Legitymacja Zawodowa wpłynie na pracę polskich pośredników w obrocie nieruchomościami? I kiedy zacznie funkcjonować?


Według założeń nowa formuła Europejskiej Legitymacji Zawodowej zostanie wdrożona
w 2016 roku. W jakim zakresie jej wprowadzenie przełoży się na sytuację pośredników i zarządców? Odpowiedź nie jest prosta. Rolą Legitymacji jest usprawnienie systemu, jego unowocześnienie, w pewnym sensie również technologiczne, co umożliwi szybkie uzyskanie dostępu do informacji na temat kwalifikacji zawodowych i pozwoli wyeliminować kosztochłonny tryb autoryzacji dyplomów, nostryfikacji uprawnień. W różnych krajach do kwestii Europejskiej Legitymacji Zawodowej podchodzi się z innym zaangażowaniem. Dla niektórych grup zawodowych funkcjonujących w określonych państwach nie jest to tak istotny problem. Wynika to ze skali rynku wewnętrznego, migracji profesjonalistów i ich obecności na innych rynkach. W przypadku Polski jest to temat bardzo ważny. Mamy sporą grupę młodych ludzi, wykształconych, często kierunkowo, posiadających nierzadko wysoki, w porównaniu z innymi zachodnimi standardami edukacyjnymi, poziom kwalifikacji i wiedzy. Brak zachęty i sprężyny uruchamiającej pewne procesy blokuje ich. Nie wszyscy muszą za granicą zaczynać od przysłowiowego zmywaka.

A jak się ma deregulacja zawodów pośrednika w obrocie nieruchomościami i zarządcy nieruchomości do wprowadzenia Europejskiej Legitymacji Zawodowej?


Europejska Legitymacja Zawodowa to system, którego treść będzie wypełniana na poziomie poszczególnych państw. Ten proces z kolei jest ściśle powiązany ze standardami kwalifikacyjnymi, obowiązującymi w każdym z krajów. Deregulacja w Polsce, a więc brak uprawnień zawodowych, które byłyby w sposób jednoznaczny autoryzowane, nie pozwala nam na włożenie czegokolwiek do tego systemu. Uważam, że los ponad 2 mln mieszkających za granicą Polaków, wśród których jest wielu młodych ludzi, powinien nas interesować. Jeżeli nie potrafimy zachęcić ich do powrotu do kraju, to przynajmniej dajmy im dodatkową szansę na funkcjonowanie w miejscu, w którym obecnie mieszkają.

A jakie są poziomy regulacji w różnych krajach Europy? Czy państwa dążą do regulacji czy może raczej do deregulacji zawodów?


Gdyby wsłuchać się w głosy uzasadniające wprowadzenie deregulacji w Polsce, to często
w sposób autorytatywny padało stwierdzenie, że cała Europa zmierza do deregulacji, że nigdzie poza Polską nie ma tak wielu formalnych barier. A to nieprawda! Każda branża ma swoje wymogi i standardy. Sytuację pośredników i zarządców zbadała CEPI i Komisja Europejska. Z tej analizy wynika, że w 18 państwach mamy do czynienia z systemem regulowanym w różnym stopniu. W żadnym z tych przypadków nie ma pustych przestrzeni, są przynajmniej jakieś linie graniczne. Nie jest prawdą, iż istnieje tendencja do zniesienia barier. Raport Komisji Europejskiej mówi o tym, że tam, gdzie prawa wynikające z innych źródeł w wystarczający sposób chronią interesy konsumentów, to być może należy się zastanowić czy funkcjonujące normy regulacyjne nie dublują się, nie zaostrzają pewnych procedur czy nie są zbędne. Z drugiej jednak strony należałoby sprawdzić, czy tam gdzie te prawa są niedostateczne nie należałoby ich uzupełnić poprzez regulacje, dając w ten sposób dodatkową gwarancję bezpieczeństwa klientowi. I to jest powszechny trend. Nie wyobrażam sobie, aby takie państwa jak Francja, Belgia czy Austria zrezygnowały z utrwalanych przez kilkanaście lat systemów edukacji, egzaminowania i kontroli. To jest struktura, której rozmontowaniem nikt, włącznie z rynkiem, nie jest zainteresowany. Wyrugowanie systemu, czego – jako Polska – jesteśmy nieszczęśliwym przykładem, prowadzi do chaosu. Nienazwanie lub niepełne nazwanie pewnych procesów wprowadza jeszcze większy zamęt, na którym cierpią usługodawcy i usługobiorcy. Miejscem, w którym często będą się teraz spotykać nie będzie już rynek, ale sąd.

Czy istnieje kraj i rozwiązania, na których jako Polska powinniśmy się wzorować?


Krajem, w którym chciałbym funkcjonować jako pośrednik jest Dania. W tym kraju 93 proc. transakcji rynku nieruchomości jest obsługiwanych przez pośredników. To jest pewnego rodzaju proces, kwestia pewnych konwenansów, które przechodzą z pokolenia na pokolenie. Tak, jak dziś już nie próbujemy sami naprawiać samochodów tylko korzystamy z usług fachowców, którzy biorą za to odpowiedzialność. W większości państw europejskich realizacją co najmniej 60 proc. transakcji zajmują się profesjonalni pośrednicy nieruchomości. W Polsce musimy przejść do poziomu, w którym praca pośrednika jest usługą uzupełniającą rynek tak, jak uzupełnia się pewne inne sfery aktywności społecznej. Jeżeli państwa, które mają bardziej stabilną sytuację prawną oraz dłuższą historię budowania państwa prawa, są zainteresowane utrzymaniem pośrednictwa jako usługi dającej pewne gwarancje czy budującej dobry klimat na rynku nieruchomości, to dlaczego nie możemy tego zrobić w Polsce? W naszym kraju jako grupa zawodowa, przedsiębiorcy podejmujemy ryzyko wyłącznie na własny rachunek. I tutaj w razie problemów nikt nam nie może pomóc. Dobrze by było, gdyby jednak nie podstawiano nam nogi.

 

Polska Federacja Rynku Nieruchomości (PFRN)