Stopa bazowa NBP wzrosła dziś o 0,25 pkt proc. do poziomu 3,75%. Rosnący od końca listopada 3-miesięczny WIBOR, czy coraz częstsze podwyżki oprocentowania lokat bankowych wyraźnie pokazują, że rynek przygotowywał się od tygodni na podwyżkę stóp procentowych. W tym kontekście dzisiejsza decyzja Rady Polityki Pieniężnej nie miała większego znaczenia.
Zgodnie z oczekiwaniami, dziś Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopy procentowe o 0,25 pkt proc., do poziomu 3,75%.
Już wcześniej środek ciężkości w dyskusji na temat polityki pieniężnej w Polsce przeniósł się z pytania o to, jak postąpiła Rada Polityki Pieniężnej, na kwestię tego, jak wysoko stopy procentowe wzrosną w obecnym cyklu ich podwyżek. Kontrakty FRA pokazują, że za 6 miesięcy stawka 3-miesięczbnego WIBOR może sięgać 4,8%. W poprzednim cyklu, który trwał od wiosny 2007 r. do połowy 2008 r. koszt pieniądza podniósł się z 4% do 6%. Wcześniejsza sekwencja była znacznie krótsza – przez wakacje 2004 r. stopy zostały podwyższone z 5,25% do 6,5%. W obu przypadkach zaostrzenie kursu w polityce pieniężnej następowało po okresie wyraźnego wzrostu inflacji. W 2004 r. impulsem do działania było przekroczenie przez nią górnej granicy celu inflacyjnego, czyli bariery 3,5%. W 2007 r. wystarczyło zbliżenie się do środka celu, czyli do 2,5%. W obu przypadkach wzrost restrykcyjności polityki monetarnej następował w warunkach podnoszącej się inflacji bazowej, która nie uwzględnia cen żywności i paliw (najbardziej zmiennych i w niewielkim stopniu zależnych od lokalnej polityki pieniężnej). Teraz inflacja bazowa wciąż jeszcze nie zwiększa się i pozostaje na poziomie 1,2% (dane za listopad, w grudniu spodziewany jest wzrost do 1,4%, dane poznamy w czwartek).
Dylematów coraz więcej
Obecnie inflacja przewyższa o 1,7 pkt proc. inflację bazową (opierając się na grudniowej inflacji i szacunkach grudniowej inflacji bazowej). Średnio od początku 2003 r., czyli od momentu kiedy udało się zbić w Polsce inflację do „normalnych” poziomów, ta dysproporcja wynosiła 1,1 pkt proc. Już takie proste zestawienie pokazuje nasilający się dylemat związany z presją cenową pochodzącą ze strony towarów, na których ceny Rada Polityki Pieniężnej ma ograniczony wpływ. Z podobnym problemem zaczyna borykać się coraz większa liczba banków centralnych na świecie, zwłaszcza w państwach rozwijających się. To one najmocniej odczuwają zwyżkę cen żywności i paliw, jaka ma miejsce w ostatnich miesiącach. ONZ szacuje, że w minionym roku żywność podrożała o jedną czwartą, do poziomu wyższego niż w szczycie z 2008 r. Opierając się na cenach w kontraktach terminowych ubiegłoroczny wzrost podstawowych produktów żywnościowych był jeszcze większy. Dylemat polega tu na tym, że można uwierzyć w tymczasowość zwyżki tego rodzaju cen i go zignorować. Jednak wiąże się to z ryzykiem, że jeśli ceny paliw i żywności szybko nie spadną, zaczną przekładać się na ceny innych towarów, prowadząc do przyspieszenia inflacji bazowej. Wtedy działania banków centralnych okazałyby się spóźnione i musiałyby być bardziej radykalne. Takie szokowe działania są dla gospodarek dużo gorsze, niż stopniowe zmiany.
Banki centralne na świecie zaostrzają kurs
W ostatnim czasie władze monetarne w różnych krajach decydowały się na podwyżki stóp procentowych. Postąpiły tak między innymi Korea i Tajlandia, wcześniej, w II połowie 2010 r. zdecydowały się na to miedzy innymi Brazylia, Chiny, Indie, Australia, Nowa Zelandia, Szwecja, Kanada. Część państw podejmowała również inne kroki mające utrudnić dostęp do kredytów. Tak zrobiły między innymi Chiny, Kanada, Singapur. Chodzi głównie o działania ograniczające zdolność kredytową konsumentów oraz ich spekulacyjne postawy. Jednocześnie w rozwiniętych gospodarkach, takich jak Stany Zjednoczone, czy strefa euro, wciąż nie ma perspektyw zaostrzenia kursu w polityce monetarnej. W specyficznej sytuacji jest Wielka Brytania, borykająca się z coraz wyższą inflacją, i stojąca przed koniecznością wspierania koniunktury gospodarczej. Globalne zjawiska w polityce monetarnej mają i będą miały znaczenie dla przyszłej polityki pieniężnej RPP, choćby dlatego, że oddziałują na kondycję złotego.
Źródło: Home Broker