Rzecznik broni bankowców

Jak przypomina „Gazeta Wyborcza”, fiskus ściga pracowników Banku Handlowego, którzy kilka lat temu sprzedali akcje pracownicze i nie zapłacili podatku. Ci zaś twierdzą, że kupując akcje banku, byli przekonani, iż nie będą musieli płacić podatku od zysków z ich sprzedaży. Fiskus ripostuje jednak, że od początku mówił, że będzie podatek, i teraz nalicza go wraz z zaległymi odsetkami. Dla wielu osób oznacza to konieczność zapłaty kwot znacznie przewyższających zyski ze sprzedaży akcji. Sprawa ciągnie się już kilka lat. Teraz jednak pracowników Banku Handlowego zaczął wspierać rzecznik praw obywatelskich. Rzecznik doszedł do wniosku, że winę za kłopoty pracowników banku ponoszą organy państwa. W liście do minister finansów przypomina, że w piśmie z marca 1997 r. skierowany m.in. do ministra skarbu Ministerstwo Finansów stwierdziło, iż nie zgłasza uwag do prospektu emisyjnego Banku Handlowego (a w prospekcie znalazła się informacja, że akcje pracownicze znajdą się w ofercie publicznej). W maju 1997 r. Komisja Papierów Wartościowych wyraziła zgodę na wprowadzenie do publicznego obrotu 65 mln akcji zwykłych na okaziciela serii A Banku Handlowego o wartości nominalnej 4 zł każda. W postanowieniu z marca 2000 r. Komisja stwierdziła, iż „użyty termin »oferta publiczna« odnosi się do wszystkich wprowadzonych do obrotu akcji serii A”. Dodatkowo w kwietniu 2001 r. resort skarbu zaświadczył, że zbycie akcji banku na rzecz jego pracowników nastąpiło na podstawie „Regulaminu nabywania akcji przez pracowników Banku Handlowego w Warszawie SA w ramach oferty publicznej”.

– W świetle powyższego nie ulega wątpliwości, że decyzją z 7 maja 1997 r. Komisja Papierów Wartościowych dopuściła do publicznego obrotu akcje Banku Handlowego objęte prospektem, w tym akcje w transzy pracowniczej – pisze rzecznik.

Jego zdaniem w tej sytuacji albo należy uznać, że dopuszczenie akcji do obrotu publicznego nastąpiło zgodnie z prawem, a w tedy powinny być one zwolnione z podatku, albo też akcje dopuszczono do obrotu z rażącym naruszeniem prawa, a wtedy pracownicy Banku Handlowego nie powinni ponosić konsekwencji tych działań.

– Wydarzyła się rzecz znacznie gorsza. Państwo czerpie korzyści z tego. że jego organy działaby niezgodnie z prawem. Korzyści te przybierają formę odsetek za zwłokę – pisze rzecznik.

– Stan ten z oczywistych względów nie może być akceptowany. Sytuacja ta podważa bowiem fundamenty, na których opiera się konstrukcja demokratycznego państwa prawnego – dodaje.

Zdaniem rzecznika organy państwa powinny podjąć wszelkie możliwe działania w celu naprawienia szkody, którą wyrządziły pracownikom banku. RPO wspomina o odszkodowaniach – czytamy w „Gazecie”.