S. Michalska-Pakieła: Architekci wnętrz działają bez względu na kryzysy

Choć dziś nie występuje już w telewizyjnej Czwórce, dla wielu pozostała twarzą Dekoratorni – programu poświęconego urządzaniu domów i mieszkań. O wnętrzarskich gustach Polaków rozmawiamy z Sylwią Michalską-Pakieła, architektem wnętrz.

Malwina Wrotniak, Bankier.pl: Gdyby nie współprowadzona w TV4 z Magdą Borowiak „Dekoratornia”, pewnie trudniej byłoby zaistnieć na rynku?

Sylwia Michalska-Pakieła: Przed pracą w Dekoratorni już miałam stałe zlecenia i właściwie nie czuję różnicy „rynku”. Zmienił się za to inwestor. Jest bardziej otwarty na świeże pomysły, świadomy. Praca w takich warunkach daje dużo satysfakcji i energii.

Dekoratornia była przede wszystkim wspaniałą przygodą medialną oraz doświadczeniem pracy w nietypowych warunkach. Wspólnie z Magdą zaprojektowałyśmy około 150 wnętrz, mając bardzo ograniczony czas na projekt i realizację oraz czasami minimalny i nierealny budżet na zakupy. Co tydzień inne wnętrze, nowi ludzie i niesamowite tempo, czasami wymyślanie na kolanie.

Sporo też Panie widziały. Po tych 150 odcinkach, pierwsze spotkanie z klientem – to częściej wysłuchanie jego rozbudowanej wizji czy prośba o wyczarowanie „czegoś z niczego”?

Różnie, jedni klienci są mocno sprecyzowani w swoich wizjach, lubią design, interesują się tematem architektury, po prostu czują dobre rzeczy i są świadomi. Inni chcą ciekawie mieszkać, są otwarci, ale nie mają pomysłu – zdają się całkowicie na projektanta.

W realizacjach przygotowanych na potrzeby TV często były Panie nieustępliwe. Klienci najpierw dawali pełne zaufanie, a w trakcie prac żądali rezygnacji z pewnych elementów wykończenia. Panie broniły jednak swojego projektu, zalecając wstrzymanie się z krytyką do momentu efektu końcowego. To znaczy, że klient płaci, ale nie ma prawa wymagać?

Klient płacąc, ma prawo wymagać dobrego projektu skrojonego na jego marzenia, wizje, jak i realne możliwości. Aby projekt był dobry i konsekwentny potrzebna jest współpraca, rozmowa i zaufanie ze strony inwestora – bez tego się nie uda. Za dobrym projektem stoi również dobry klient.

Wielu potencjalnych klientów nigdy jednak nie dotrze do profesjonalisty z powodów finansowych. Prawdą czy mitem jest stwierdzenie, że „kogo stać na zakup mieszkania, tego stać też na wynajęcie architekta wnętrz”?

Różnie z tym bywa. Są sytuacje, kiedy nawet zamożni ludzie robią casting na „najtańszy” projekt lub z niego rezygnują i sami podejmują się aranżacji. Są również klienci, którzy są na tyle świadomi, że powiększają koszt kredytu na małe mieszkanie o kwotę za projekt. Jednak sporej grupy ludzi w Polsce nie stać na standardową usługę projektową.

Warto wtedy zainwestować w najtańszą formę doradztwa projektowego, czyli parogodzinnej konsultacji z profesjonalistą, który podpowie jakie materiały i kolory zastosować w danym miejscu. Jest to mikrowydatek w skali całego remontu, który pozwoli uniknąć bardzo kosztownych błędów.

Jak płacimy za urządzenie wnętrza? W zależności od wnętrza, od metrażu, od poziomu skomplikowania projektu?

Każdy projekt wyceniany jest indywidualnie. Zazwyczaj wyceniany jest za m kw. Jeżeli inwestycja jest duża, kwota za m2 relatywnie spada. Przy małych powierzchniach jest większa. Ceny są również uzależnione od renomy studia i nadzoru wykonawczego, czyli kompleksowej obsługi klienta od projektu do realizacji.

W Warszawie ceny za projekt sięgają od 80 do 400 zł/mkw. Przy wycenie brana jest również forma dokumentacji, jak i aspekt nadzoru projektowego, który liczony jest godzinowo lub ryczałtowo.

W ramach usługi projektanta możemy domagać się też wspólnych zakupów i pomocy przy wyborze materiałów?

Zakupy i pomoc w wyborze materiałów jest elementem składowym projektu i zawiera się w etapie nadzoru projektowego. Dzisiaj większość rzeczy wyszukiwana i kupowana jest przez internet, więc sam proces zakupów jest łatwiejszy i krótszy. Jednak wiele materiałów wykończeniowych trzeba zobaczyć w „realu”.

Która ze stron odpowiada za zorganizowanie ekipy remontowej, realizującej pomysły architekta?

Dowolnie. Większość projektantów woli jednak współpracować ze sprawdzonymi ekipami i najlepiej, aby taka też realizowała projekt. Łatwość komunikacji i znajomość wymagań projektanta oraz znajomość umiejętności wykonawców pozwala uniknąć niespodzianek.

Nie lada niespodziankę może też sprawić „starcie” z architektem, którego wybraliśmy na chybił-trafił. Niektórzy projektanci nie chcą za darmo dzielić się własnymi pomysłami w internecie. Tymczasem zapoznanie się z wcześniejszymi realizacjami wychodzącymi spod ich ołówka ułatwiłoby wybór.

Większość architektów zamieszcza swoje portfolio na stronach www. Ale należy dokładnie się przyjrzeć, czy oprócz wizualizacji 3d jest dokumentacja zdjęciowa konkretnej realizacji. Wtedy można obiektywnie ocenić, czy pomysły zostały pomyślnie wprowadzone w konkretne wnętrze.

Szukają architekta najlepiej kierować się poleceniem lub realizacjami drukowanymi w pismach branżowych. Tam zawsze podany jest pełny opis i kontakt do autora projektu.

Priorytetem w poszukiwaniach powinna być jakość „dzieła”, dopiero potem koszt. Nigdy odwrotnie. Nie istnieje coś takiego jak „tani i dobry projektant”. Nie znaczy, że musi być drogi – pomyślmy o tym jak o inwestycji, która nam się zwróci w formie wygodnego życia w fajnej przestrzeni, lub jako inwestycji podnoszącej wartość nieruchomości. Licząc koszt wydany na projekt w stosunku do kosztów zakupu mieszkania i remontu, to jest to kwota, którą oszczędzamy nie popełniając błędów, zyskując czas i wolną głowę od myślenia nad „kafelką”.

Ta sama świadomość co roku wiedzie tysiące osób w stronę decyzji o architekturze wnętrz jako sposobie na życie – to popularny i modny kierunek studiów. Czy konkurencja mocno daje się we znaki?

Jest bardzo dużo ciekawych i bardzo dobrych pracowni projektowych – widać to w magazynach wnętrzarskich. Coraz więcej jest projektantów po szybkich kursach – tzw. pasjonatów, to znaczy że kierunek jak najbardziej rozwojowy, modny i potrzebny.

Myślę, że dobrzy projektanci nie funkcjonują w kategorii „konkurencja” ani też się jej nie obawiają. Funkcjonują raczej w kategorii „ dobrej roboty” bez względu na sytuację na rynku, kryzysy i „niekryzysy”.

Dobre pracownie działają na zasadzie polecenia i raczej nie muszą się specjalnie reklamować. Zdarza się czasami, że to architekci wybierają sobie spośród potencjalnych klientów tych, z którymi chcą pracować i z którymi mogą stworzyć fajne wnętrza.

Rozmawiała Malwina Wrotniak, Bankier.pl

Źródło: Bankier.pl