Po wypowiedzi, najpoważniejszej w obecnym momencie kandydatki na stanowisko nowego szefa NBP, która to wczoraj gwałtowanie i negatywnie odbiła się na wartości złotego, nie pozostało już ani śladu. W poniedziałek, po tym jak Urszula Grzelońska wyraziła swoje wątpliwości, co do tego, czy jest sens przyjmowania przez Polskę wspólnej waluty, kurs EUR/PLN chwilowo skoczył do 3,8440, a kurs USD/PLN krótkotrwale wzrósł do 2,9930. Grzelońska podkreśliła również, że o problem dołączenia przez nasz kraj do strefy euro, nie powinien być rozstrzygany w referendum, ale przez grono fachowców. Warto zwrócić uwagę na to, że słowa kandydatki na fotel prezesa NBP, były swojego rodzaju odpowiedzią na treść wywiadu opublikowanego przez poniedziałkowy Financial Times, w którym to Zyta Gilowska, powiedziała, że w Polska w 2009 r. spełni kryteria z Maastricht, a rok później przeprowadzi referendum w sprawie przyjęcia euro (w zeszłym tygodniu o takim samym rozwiązaniu i na łamach tego samego dziennika mówił również prezydent) oraz na przypomnienie tego samego dnia przez Komisję Europejską faktu, że nasz kraj zobowiązał się zastąpić złotego, euro po tym jak spełni kryteria konwergencji.
Opublikowany dziś w Gazecie Prawej wywiad z Haliną Wasilewską-Trenkner, przeszedł na rynku bez większego echa. Członki RPP powiedziała, że w związku z rosnącym napięciem inflacyjnym, podwyżka stóp procentowych w Polsce jest coraz bliższa. Dodała ona jednak też, że jak na razie Rada nie ma jeszcze 100 proc. pewności, że zacieśnienie polityki monetarnej jest konieczne.
We wtorek w centrum zainteresowania krajowych inwestorów znajdą się publikowane o godz 14:00 (CET) przez NBP dane dotyczące bilansu płatniczego za wrzesień oraz podaży pieniądza za październik. Analitycy ankietowani przez agencję Reuters spodziewają się, że deficyt na rachunku obrotów bieżących wyniósł 258 mln euro i był wyraźnie mniejszy niż w sierpniu, kiedy to był równy 610 mln euro. Z kolei w przypadku podaży pieniądza zakładają oni jej wzrost miesiąc do miesiąca o 1,6 proc. wobec +1,3 proc. we wrześniu. Gracze operujący na polskim rynku z uwagą będą śledzili również doniesienia zza oceanu. Dane z USA o inflacji producenckiej i sprzedaży detalicznej za październik pomogą bowiem stwierdzić w jakim kierunku w najbliższym okresie może podążać Fed, a to z kolei zadecyduje o tym, czy kapitał znowu zacznie płynąć w kierunku gospodarek wschodzących, czy też nie.
W obecnym momencie uważamy, że istnieje duże prawdopodobieństwo tego, że dane NBP o deficycie C/A rozczarują rynek, a z kolei te ze Stanów Zjednoczonych dot. sprzedaży detalicznej pozytywnie zaskoczą. Jeżeli by się to potwierdziło, to pojawiła by się presja na osłabienie naszej waluty, w tym przede wszystkim do dolara. Obecne, bardzo niskie poziomy kursów EUR/PLN oraz USD/PLN warto jest więc wykorzystać do krótkoterminowych zakupów obu walut.