Niestety my, nie podzielamy tych nadziei. Choć już od wielu miesięcy wielokrotnie podkreślamy potrzebę, jak najszybszego, prewencyjnego zacieśnienia polityki monetarnej, to obawiamy się, że „jastrzębiom” w RPP większości do podjęcia tego typu kroków już dziś, nie uda się zdobyć.
Języczkiem u wagi zdaje się być osoba Jana Czekaja. Choć według rynku zagłosuje on za podwyżką, to jednak jedna z jego ostatnich wypowiedzi (13 kwietnia), w której wskazywał na to, że wiele zależy od najnowszej projekcji inflacji, wskazuje na to, że może zachować się gołębio. Dlaczego? 16 kwietnia szef NBP Sławomir Skrzypek zapowiedział bowiem, że „nowa kwietniowa projekcja prawdopodobnie pokaże niższą inflację całego horyzontu ścieżki”. Oficjalna prezentacja przez NBP kwietniowego raportu o inflacji, nastąpi w czwartek o godz. 10:00. Odniesienia do niej i jej szczegóły zawarte zostaną jednak na 100 proc. już w dzisiejszym komunikacie po posiedzeniu Rady. Dodatkowo nie mamy wcale pewności, że za podwyżką stóp opowie się Andrzej Sławiński.
Wcześniej, bo o godz. 10:00 GUS przedstawi dane o sprzedaży detalicznej i stopie bezrobocia za marzec. Według prognoz Reutersa sprzedaż w ujęciu rocznym wzrosła o 17,85 proc. wobec +17,5 proc. w lutym, a stopa bezrobocia poszła w dół do 14,4 proc. z 14,9 proc. w lutym.
Na początku dzisiejszej sesji, w związku z kolejną falą wyprzedaży dolara na arenie międzynarodowej, cena zielonego względem złotego spadła do 2,7690 i znalazła się na najniższym poziomie od września 1996 r. Z kolei cena euro poszła w dół do 3,7720 i była najniższa od początku marca 2006 r.
Rynek międzynarodowy:
Przedstawione we wtorkowe popołudnie dane makro ze Stanów Zjednoczonych były negatywne. Sprzedaż nowych domów spadła w marcu o 8,4 proc., najsilniej od stycznia 1989 r., do poziomu 6,12 miliona i oczywiście bardziej niż oczekiwano (6,45 mln). Z kolei indeks zaufania konsumentów poszedł w dół w kwietniu do poziomu 104,0, najniższego od sierpnia 2006 r. Tu także spodziewano się lepszego odczytu (105,0). W marcu było to 108,2 (po korekcie w górę z 107,2).
W takich warunkach spadek wartości amerykańskiej waluty był oczywisty. Na początku środowej sesji indeks dolarowy zniżkował do 81,365 i znalazł się na najniższym poziomie od 20 marca 2005 r. Z kolei kurs EUR/USD poszedł w górę do 1,3655, a to oznacza, że do najwyższego poziomu w historii zabrakło mu jedynie 12 pkt.
Dziś przed południem, a dokładnie o godz. 10:00 czasu polskiego napłyną dane z Niemiec, które to mogą doprowadzić do kolejnych wzrostów wspólnej waluty względem zielonego. Według prognoz analityków indeks Ifo wzrósł w kwietniu do poziomu 108,0 z 107,7 w marcu i znajdzie się tylko nieznacznie poniżej ustanowionego w grudniu poziomu 108,7 – najwyższego od ponownego połączenia Niemiec.
Z kolei po południu opublikowana zostanie cała seria informacji z amerykańskiej gospodarki. Czy dane o zamówieniach na dobra trwałego użytku za marzec (14:30) oraz sprzedaży nowych domów za ten sam miesiąc (16:00), a także publikacja raportu Fed tzw. Beżowej Księgi (20:00), pomogą, czy też zaszkodzą zielonemu, pozostaje tak naprawdę sprawą otwartą. Ostatnie miesiące pokazały bowiem wyraźnie, że faktycznego stanu ekonomii Stanów Zjednoczonych nie jest już w stanie określić chyba nikt. Jeśli już niewątpliwy autorytet w tej dziedzinie, czyli Alan Greenspan, zmienia bardzo często zadanie w tej sprawie, to co mają powiedzieć, inni ekonomiści i analitycy? Odpowiedź jest prosta. Nic, tylko czekać i obserwować.