Tego, że czwartek będzie tak emocjonujący, chyba nikt się nie spodziewał. Jeszcze w pierwszych godzinach handlu złoty umacniał się i to wyraźnie w czym pomagało mu środowe uspokojenie w koalicji i informacja o tym, że Zyta Gilowska spotyka się z premierem i najprawdopodobniej wraca do rządu.
Po południu sytuacja uległa jednak diametralnej zmianie. PiS zdecydował się bowiem na zerwanie współpracy z Samoobroną. Późnym wieczorem Jarosław Kaczyński, po spotkaniu władz jego partii, zapowiedział, że zwróci się do prezydenta o odwołanie Andrzeja Leppera z funkcji wicepremiera i ministra rolnictwa oraz poinformował, że jeśli nie uda się zbudować trwałej koalicji, to będą przedterminowe wybory.
W takich warunkach wieczorne doniesienia, powołujących się na swoje źródła, agencji informacyjnych o powrocie za kilka dni Zyty Gilowskiej do rządu i o objęciu przez Stanisława Kluzę stanowiska szefa Komisji Nadzoru Finansowego przeszły na rynku bez żadnego echa. W gruncie rzeczy, od czwartkowego przedpołudnia, szeroko się tego spodziewano.
Wszystko wskazuje na to, że podobny los czeka również zaplanowaną na dziś na godz. 14:00 (CET) publikację NBP dot. sierpniowej inflacji bazowej netto. Analitycy spodziewają się, że wyniosła ona 1,3 proc., czyli tyle samo co w lipcu.
Przy obecnej sytuacji politycznej ryzyko dalszego osłabienia złotego jest znaczne. Szanse na poskładanie większościowej koalicji są nikłe, co oznacza, że czeka Nas rząd mniejszościowy lub przyśpieszone wybory parlamentarne – jedno i drugie krótkookresowo złe dla naszej waluty. Dla kursu EUR/PLN najbliższymi technicznymi oporami są poziomy 3,9830/3,9905/3,9920. Ich udane pokonanie otworzy drogę do psychologicznej bariery 4 złotych. W przypadku kursu USD/PLN takimi levelami są 3,1175-95/3,1290/3,1325.
Rynek międzynarodowy:
Czwartkowa sesja przyniosła znaczne osłabienie dolara względem euro. Kurs EUR/USD wzrósł do 1,2798 i znalazł się na najwyższym poziomie od 7 września br. W pierwszych godzinach dzisiejszego handlu cena wspólnej waluty ustabilizowała się nieco poniżej tego maksimum i o godz. 7:00 (CET) wynosiła 1,2789.
Inwestorzy, którzy po środowym, odczytanym na rynku jako gołębi komunikacie Fed szukali pretekstu do wyprzedaży zielonych znaleźli go wczoraj po południu. Były nim słabe dane makro za Stanów Zjednoczonych, w tym przede wszystkim te wskazujące na pierwszy od ponad trzech lat spadek aktywności sektora wytwórczego w okręgu Filadelfii. Indeks ją obrazujący wyniósł we wrześniu minus 0,4 wobec plus 18,5 w sierpniu i plus 14,3-14,8 w prognozach. Tak słaby odczyt tego bardzo dobrego prognostyka dla ogólnokrajowego indeksu ISM utwierdził tylko graczy w przekonaniu, co do tego, że proces podwyżek stóp procentowych w USA uległ zakończeniu. Wczoraj okazało się także, że w sierpniu wskaźniki wyprzedzające koniunktury spadły w ujęciu miesięcznym o 0,2 proc., czyli o tyle samo, co w lipcu i w oczekiwaniach oraz, że w ostatnim tygodniu liczba nowych podań o zasiłki dla bezrobotnych wzrosła do 318 tys., czyli bardziej niż się spodziewano.
Fundamentalnie piątek zapowiada się nieciekawie. Nie zaplanowano bowiem publikacji żadnych ważnych danych makro ze Stanów Zjednoczonych. Z kolei ze strefy euro napłyną jedynie te o nowych zamówieniach w przemyśle, które zdaniem analityków wzrosły w lipcu r/r o 8,8 proc. wobec +5,2 proc. w czerwcu.
Technicznie rzecz biorąc ponowna, krótkookresowa aprecjacja kursu EUR/USD jest możliwa. Najbliższym ważnym oporem dla kursu EUR/USD są okolice poziomu 1,2800. Jego udane przebicie w górę otworzyłoby drogę do 1,2865. Nie jest jednak wykluczone, że zwyżka może się już zakończyć, nieco wcześniej, na mniej istotnej barierze, czyli na 1,2835. Z kolei główne wsparcie zlokalizowane jest na 1,2700.