Ta niewielka przecena nie zmienia jednak w większym stopniu pozytywnego obrazu naszego rynku walutowego. Warto podkreślić, że dziś z samego rana cena euro wynosiła tylko 3,8630, a cena dolara jedynie 3,0415. Amerykańska waluta była zatem tańsza o prawie 6 groszy, a wspólna o prawie 4 grosze, niż w środę. Minimalnemu ich odbiciu nie ma się więc czemu dziwić.
Złoty jest mocny, bo z polskiej gospodarki cały czas płyną pozytywne sygnały, a szykowana – jak się wydaje – na stanowisko prezesa NBP Urszula Grzelońska powiedziała wczoraj, że Rada Polityki Pieniężnej powinna wstrzymać się z podwyżką stóp procentowych w Polsce przynajmniej pół roku. Nie ma się więc co dziwić, że w takich warunkach popyt na obligacje ze średniego i długiego końca krzywej jest spory i to pomimo dość jastrzębiego wydźwięku ostatniego komunikatu RPP i projekcji inflacyjnej NBP, a także wypowiedzi w podobnym tonie części członków Rady. Apetytowi na aktywa gospodarek naszego regionu sprzyja także ostatnia decyzja Fed, oddalająca prawdopodobieństwo kolejnych podwyżek stóp procentowych w USA.
Rynek międzynarodowy:
Podczas azjatyckiej części piątkowej sesji notowania europejskiej waluty względem dolara znalazły się na najwyższym poziomie od 6 października. Kurs EUR/USD zwyżkował do 1,2713.
Zielony po pierwsze nadal znajdował się pod niekorzystnym wpływem środowego komentarza towarzyszącego decyzji Fed, który zadaniem większości analityków był mniej jastrzębi niż oczekiwano. Amerykańskiej walucie po drugie zaszkodziły przedstawione wczoraj dane makro z USA. Zamówienia na dobra trwałego użytku, co prawda wzrosły we wrześniu m/m o 7,8 proc. wobec oczekiwanej ich 1,9 proc. zwyżki, ale po wyłączeniu środków transportu poszyły w górę jedynie o 0,1 proc., choć spodziewano się 1,0 proc. aprecjacji. Z kolei dane o sprzedaży nowych domów za ten sam miesiąc na pierwszy rzut oka nie były najgorsze. Ich liczba wzrosła bowiem do 1,075 mln z 1,021 mln (po korekcie w dół z 1,050 mln) i prognozowanej „figury” na poziomie 1,040-1,045 mln. Inwestorzy skupili się jednak, na towarzyszącej tej publikacji, informacji o najsilniejszym od 1970 roku spadku średniej ceny tych domów. Trzecim czynnikiem wywierającym niekorzystny wpływ na zielonego była czwartkowa wypowiedź byłego prezesa Fed. Alan Greenspan mówił o obserwowanym przesuwaniu się zarówno prywatnych inwestorów, jak i banków centralnych z dolarów w kierunku euro.
Z drugiej strony europejskiej walucie pomagały zarówno doniesienia z gospodarki dwunastki, jak i wypowiedzi przedstawicieli ECB wskazujące na kontynuację procesu zacieśnienia polityki monetarnej w strefie euro. Wczoraj Jean-Claude Trichet podkreślił, że w 2007 ryzyka inflacyjne pozostaną wysokie i tym samym zasygnalizował, że kolejne podwyżki stóp procentowych w Eurolandzie są tylko kwestią czasu. Z kolei przedstawione w środę i w czwartek dane dotyczące niemieckich nastrojów, zarówno w biznesie, jak i wśród konsumentów, pozytywnie zaskoczyły. Indeks Ifo wzrósł w październiku do 105,3 z 104,9 we wrześniu i 104,5 w prognozach, a indeks GfK zwyżkował w listopadzie do 9,2 z 8,9 (po korekcie w górę z 8,8) w październiku, Spodziewano się „figury” na poziomie 8,9.
Do dalszych wzrostów kursu EUR/USD jednak nie doszło, a co więcej w kolejnych godzinach handlu inwestorzy postanowili zrealizować część zysków z ostatniego silnego wzmocnienia wspólnej waluty. W rezultacie tych działań podczas sesji europejskiej cena euro spadła do 1,2664 i o godz. 12:00 (CET) wynosiła 1,2669. Choć przedstawione dwie godziny wcześniej dane o zaskakująco wysokim, 8,5 proc. wzroście podaży pieniądza (M3) w strefie euro we wrześniu (spodziewano się 8,0 proc.) jako kolejne wskazały na już niedługie podniesienie kosztu pieniądza w Eurolandzie, to pozostały bez większego wpływu na rynek. W piątek w centrum zainteresowania inwestorów znajda się bowiem informacje z USA o PKB za III kwartał. Zdaniem analityków PKB wzrósł jedynie o 2,0-2,2 proc. wobec 2,6 proc. w okresie kwiecień-czerwiec i najwolniej od IV kwartału 2005 r. Dodatkowo spodziewają się oni, że główna miara inflacji Fed, czyli delator PCE netto obniżył się do 2,6 proc. z 2,7 proc.