Na krajowym rynku długu rentowności poszły nieco w dół, odreagowując wyraźnie wzrosty z poprzedniego tygodnia. Lekką zwyżkę cen wspierał także fakt pozytywnego zachowania się papierów niemieckich. Na zamknięciu piątkowej sesji rentowność obligacji 2-let. wynosiła 4,93 proc., 5-let. 5,50 proc., a 10-let. 5,68 proc.
Przedstawione w środę przez NBP dane o inflacji bazowej były zgodne z oczekiwaniami. Wskaźnik ten, w ujęciu netto wzrósł r/r w lipcu o 1,3 proc. wobec +1,0 proc. w czerwcu. Z kolei w czwartek Główny Urząd Statystyczny poinformował, że w tym samym miesiącu stopa bezrobocia spadła w lipcu do 15,7 proc. z 16,0 proc. w czerwcu., czyli tak jak się tego spodziewano. GUS podał także, że w siódmym miesiącu tego roku sprzedaż detaliczna wzrosła r/r o11,0 proc. Choć okazała się być ona minimalnie niższa od prognoz (+12,5 proc.), to warto pokreślić, że jej dynamika pozostaje nadal dwucyfrowa, a to dobrze świadczy o kondycji polskiej gospodarki. Zdaniem szefa GUS wzrost PKB w II kwartale może być równy, albo wyższy niż w pierwszym, kiedy wyniósł 5,2 proc.
Co dalej?
Najważniejszymi, z punktu widzenia krajowych inwestorów, wydarzeniami bieżącego tygodnia będzie środowa publikacja GUS danych o tempie wzrostu polskiej gospodarki w II kwartale i mająca miejsce tego samego dnia decyzja RPP.
Średnia oczekiwań analityków pokazuje, że w okresie kwiecień-czerwiec PKB wzrósł o 5,2 proc., czyli o tyle samo, co w I kwartale. Nasza prognoza jest nieco wyższa i wynosi 5,4 proc. Wszystko wskazuje na to, że tak jak to miało miejsce, w okresie styczeń-marzec o silnym tempie wzrostu gospodarczego zadecydował przede wszystkim fakt znacznej aprecjacji spożycia indywidualnego. Konsumpcja prywatna według naszych szacunków wzrosła o 5,1 proc., czyli o tyle samo co w I kwartale. Większej niż w poprzednim kwartale dynamiki wzrostu i tym samym większego wpływu na wzrost PKB należy oczekiwać za to ze strony nakładów brutto na środki trwałe. Według naszych szacunków inwestycje poszły w górę o 8,5 proc. wobec 7,4 proc. ich zwyżki w I kwartale. Jeżeli chodzi o kontrybucję eksportu netto do PKB to jak w okresie styczeń-marzec pozostała ona dodatnia.
W przypadku decyzji Rady Polityki Pieniężnej o niespodziance nie ma mowy. Stopy procentowe bez dwóch zdań pozostaną na dotychczasowym poziomie. W dalszym ciągu podtrzymujemy jednak naszą prognozę, co do tego, że koszt pieniądza w Polsce wzrośnie już „na gwiazdkę”.
Na krajowym rynku walutowym nadal bardzo wiele będzie zależało od rozwoju sytuacji na arenie międzynarodowej, a tu zakładana przez Nas dalsza deprecjacja wartości wspólnej waluty względem dolara niestety po raz kolejny może zaszkodzić złotemu. W przypadku kursu EUR/PLN należy oczekiwać ruchu w kierunku poziomu 3,9750, a na rynku USD/PLN wzrostów w kierunku 3,1400. Spadek cen możliwy jest także na polskim rynku długu. Wzrostowi rentowności obligacji powinny pomagać dane GUS, wydźwięk komunikatu RPP, a także sytuacja na rynkach bazowych, w tym przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych.
Wartości złotego, jak i cenom obligacji nie będzie też sprzyjała coraz bardziej napięta sytuacja na krajowej scenie politycznej, związana z ciągłymi groźbami Andrzeja Leppera, zbliżającymi się jesiennymi wyborami samorządowymi, a także już niedługimi pracami nad przyszłorocznym budżetem.
Rynek międzynarodowy:
Amerykańska waluta zakończyła ubiegły tydzień handlu, delikatnym wzrostem. Indeks dolarowy zwyżkował o 0,39 proc., do 85,42. Zielony zyskał do euro, jena i franka szwajcarskiego, a stracił jedynie do brytyjskiego funta. Najbardziej płynna para walutowa (EUR/USD) spadła o 0,55 proc. do 1,2752. Cena euro, która w poniedziałek wynosiła nawet 1,2939 i była najwyższa od 5 czerwca br., w piątek zniżkowała przejściowo do ok. 1,2725.
Dolar zyskał pomimo tego, że przedstawione w środę i w czwartek dane makro ze Stanów Zjednoczonych o: sprzedaży nowych domów i tych na rynku wtórnym oraz zamówieniach na dobra trwałego użytku za lipiec były słabe. Dlaczego? Informacje wskazujące na spowolnienie gospodarcze napływały także w poprzednich dwóch tygodniach i zostały już zdyskontowane zarówno na rynku, jak i oczekiwaniach, co do wrześniowej decyzji Fed (perspektywa powrotu do cyklu podwyżek jest obecnie znikoma). Podobnie rzecz się miała z amerykańskimi obligacjami, których ceny w ciągu tygodnia nie uległy większej zmianie. W piątek na zamknięciu rentowności 2-latek wynosiły 4,869 proc., 5-latek 4,754 proc., a 10-latek 4,783 proc.
Z drugiej strony europejskiej walucie szkodziły negatywne doniesienia z Eurolandu o niskich odczytach indeksów ZEW i Ifo za sierpień oraz o wyraźnym spadku nowych zamówień w przemyśle za lipiec. W takich warunkach nadzieje nie tyle na dalsze, co na silnie zacieśnienie polityki pieniężnej przez Europejski Bank Centralny nieco opadły. Fakt ten znalazł rzecz jasna swoje odbicie w niemieckim rynku długu. Rentowności obligacji 2-let. spadły o 12 pkt baz. do 3,503 proc., 5-let. poszły w dół o 13,3 pkt baz. do 3,604 proc., a 10-let. zniżkowały o 11,7 pkt baz. do 3,792 proc.
Co dalej?
W obecnym tygodniu kalendarz makroekonomiczny, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Eurolandzie jest bardzo napięty. Patrząc tylko i wyłącznie poprzez pryzmat prognoz poszczególnych wskaźników wydaje się, że dane będą świadczyły za dolarem i przeciw europejskiej walucie. Na rynku EUR/USD kluczowe wsparcie znajduje się na poziomie 1,2655 i należy oczekiwać spadku ceny euro w tym kierunku.
Dane z Eurolandu o podaży pieniądza za lipiec, a także te o inflacji i aktywności sektorów: wytwórczego i usług za sierpień, dadzą zapewne wiele do myślenia kierownictwu Europejskiego Banku Centralnego i jako kolejne ograniczą nadzieje na mocny wzrost kosztu pieniądza w strefie euro w tym roku. Jeżeli chodzi o czwartkową decyzję EBC, to analitycy są zgodni, co do tego, że stopy procentowe pozostaną w sierpniu na dotychczasowym, 3 proc. poziomie. W przypadku informacji z USA, to mogą one zadziałać dokładnie w drugim kierunku, tzn. zwiększyć prawdopodobieństwo kolejnego zacieśnienia polityki monetarnej przez Fed w tym roku. Mowa tu przede wszystkim o zrewidowanych informacjach o PKB za II kwartał i delatorze PCE za lipiec.
Jeżeli chodzi o wpływ danych makro na rynek długu, to powinny one podciągnąć do góry rentowności amerykańskich papierów. W przypadku niemieckich papierów sprawa jest bardziej skomplikowana. Z jednej strony spadek nadziei na silne podwyżki stóp w Eurolandzie powinien skutkować wzrostem ich cen, ale ten ostatni będzie za pewne w znacznym stopniu ograniczany wydarzeniami za oceanem.