Zarówno kurs EUR/PLN, jak i USD/PLN najwyższe poziomy ustanowiły w piątek. Było to odpowiednio: 3,9765 i 3,1135. Złoty stracił po pierwsze na skutek ponownych gróźb Andrzeja Leppera (ciągłe straszenie przedterminowymi wyborami), stawiających po raz kolejny pod znakiem zapytania trwałość koalicji oraz związanych m.in. z tym faktem coraz większych obaw rynku o kształt przyszłorocznego budżetu. Niekorzystnie na naszą walutę wpłynął też fakt pojawienia się negatywnych prognoz inflacyjnych. Ten drugi czynnik rzutował również na spadek cen krajowych obligacji, ale suma sumarum w ciągu tygodnia rentowności papierów minimalnie poszły w dół (2-ki o 4 pkt baz., a 5 i 10-ki o 8 pkt baz.). O lekkim wzmocnieniu obligacji zadecydowały wydarzenia na rynkach bazowych. Sentymentu dla naszej waluty i długu nie poprawiła też opinia agencji ratingowej Fitch, o tym że Polska nie przyjmie euro przed rokiem 2012. W piątek o godz. 17:35 kurs EUR/PLN wynosił 3,9640, a kurs USD/PLN 3,0955. 40 minut wcześniej rentowności obligacji 2, 5 i 10-let. były równe odpowiednio: 4,89 proc., 5,42 proc. i 5,60 proc.
Choć przedstawione w środę przez GUS informacje o tempie wzrostu gospodarczego nie odbiegły zbytnio od prognoz, to nie ma co ukrywać, że były bardzo dobre. W II kwartale br. PKB wzrósł o 5,5 proc., wobec 5,2 proc. w I kwartale i 5,4 proc. oczekiwanego na rynku. Pozytywnie zaskoczył za to wzrost inwestycji, który wyniósł, aż 14,4 proc. wobec 7,4 proc. w okresie kwiecień-czerwiec. W ujęciu całościowym akumulacja brutto odpowiedziała, aż za 40 proc. wzrostu PKB. W I kwartale było to niecałe 8 proc. Minimalnie mniejsza niż w I kwartale była za to dynamika wzrostu spożycia indywidualnego (+4,9 proc. wobec +5,2 proc.). Wpływ spożycia ogółem na tempo wzrostu gospodarczego zmniejszył się do 52,7 proc. z 78,8 proc. W II kwartale podobnie jak w pierwszym kontrybucja eksportu netto do PKB była dodatnia.
W środę, tak jak tego szeroko oczekiwano, Rada Polityki Pieniężnej postanowiła utrzymać stopy procentowe w Polsce na niezmienionym poziomie. Informacja po dwudniowym posiedzeniu nie miała jednak, wbrew prognozom dużej części ekonomistów lekko jastrzębiego charakteru. Jej wydźwięk był po prostu neutralny. Rada stwierdziła bowiem, że przedstawione w ostatnim okresie dane o PKB i inflacji nie wpływają na zmianę przebiegu przyszłej inflacji, który został przedstawiony w lipcowej projekcji. Według niej wskaźnik CPI powróci do celu w końcu 2007 r.
Mająca miejsce dzień później wypowiedź szefa NBP przybliżyła jednak podwyżkę stóp procentowych przez RPP. Leszek Balcerowicz podkreślał, że jeżeli Rada nie podejmie na czas odpowiednich działań, to w przyszłym roku inflacja może przekroczyć 2,5 proc. cel. Podobnie rzecz się miała z piątkowym komunikatem resortu finansów. Podano w nim, że według szacunków ministerstwa ceny konsumenckie w sierpniu wzrosły o 1,5 proc. Jeżeli te prognozy się potwierdzą, to wskaźnik CPI znajdzie się w dolnej granicy celu inflacyjnego. Co więcej wiceminister Piotr Soroczyński powiedział, że w końcu roku wskaźnik cen może wynieść 2,0 proc.
Co dalej?
Na obecny tydzień nie są zaplanowane ważniejsze publikacje makroekonomiczne. Jedynie w czwartek NBP poda dane o aktywach rezerwowych za sierpień. Zwyczajowo wpływ tej „figury” na rynek, jest jednak zerowy. W takich warunkach, w centrum zainteresowania krajowych inwestorów znajdzie się zatem wynik środowej aukcji obligacji 2-letnich o wartości 1,8 miliarda złotych. Będzie on bardzo dobrym barometrem bieżącego sentymentu inwestorów dla polskich aktywów. Drugim czynnikiem kształtującym nastroje zarówno na rynku walutowym, jak i rynku długu będzie bez dwóch zdań dalszy rozwój wydarzeń wokół przyszłorocznego budżetu, jak i stosunków panujących w koalicji rządowej.
Ogólnie wydaje się, że w ciągu najbliższych dni możliwe są dalsze spadki ceny złotego oraz osłabienie obligacji. Dla kursu EUR/PLN pierwszą barierą jest poziom 3,9800. Jego pokonanie otwiera drogę do psychologicznego oporu na 4,0000. Z kolei w przypadku kursu USD/PLN należy spodziewać się ruchu w kierunku 3,1250.
Rynek międzynarodowy
W minionym tygodniu notowania amerykańskiej waluty spadły na całej linii. Dolar stracił 0,68 proc. do euro, 0,99 proc. do funta, 0,16 proc. do jena i 0,79 do franka szwajcarskiego. Kurs EUR/USD, który na zamknięciu w dniu 25 sierpnia wynosił 1,2752 piątkową sesję kończył przy 1,2839. Cena euro była najwyższa w czwartek, kiedy przejściowo znalazła się na 1,2880 tj. na najwyższym poziomie od 22 sierpnia. Z kolei zarówno na amerykańskim jak i niemieckim rynku długu ceny obligacji rosły. Wyjątkiem były 2-latki naszych zachodnich sąsiadów, których rentowność praktycznie się nie zmieniła.
Informacje które napłynęły w ciągu tygodnia ze Stanów Zjednoczonych były mieszane. Wartość deflatorów PCE netto (głównych mierników inflacji Fed) za II kwartał i za sierpień okazała się być niższa od prognoz, wzrost PKB w okresie kwiecień-czerwiec został zrewidowany w górę (do 2,8 proc.), ale w mniejszym stopniu niż oczekiwano, wskaźnik zaufania konsumentów w sierpniu wyraźnie spadł, podobnie zresztą jak wydatki na inwestycje budowlane za lipiec. Pozytywnie zaskoczył za to większy od prognoz wzrost: nowych miejsc pracy w sektorze pozarolniczym, nastrojów konsumenckich i indeksu Chicago PMI za sierpień oraz mniejszy od oczekiwań spadek zamówień w przemyśle za lipiec. Indeks ISM za sierpień pokrył się konsensusem. Treść opublikowanych zapisków z ostatniego posiedzenia Fed miała „gołębi” wydźwięk. Podkreślono w nich, że powodem przerwy w cyklu podwyżek stóp procentowych, była potrzeba zebrania większej ilości informacji z gospodarki.
Dane z Eurolandu były za to słabe w całej rozciągłości. W sierpniu w strefie euro pogorszyły się: klimat w biznesie, nastroje w gospodarce i przemyśle oraz aktywność w sektorze wytwórczym. Co więcej odczyty podaży pieniądza za lipiec i inflacji za sierpień pokazały na mniejszą presję na wzrost cen. Dodatkowo napłynęły negatywne doniesienia z Niemiec o sprzedaży detalicznej za lipiec, liczbie bezrobotnych w sierpniu i podobnie jak w Eurolandzie niskim odczycie indeksu PMI w tym samym miesiącu.
Europejski Bank Centralny tak jak oczekiwano w czwartek nie podniósł po raz kolejny stóp procentowych w Eurolandzie, ale jego szef (Jean-Claude Trichet) wyraźnie zasugerował (używając w stosunku do inflacji określenia „wzmożona czujność”), i to pomimo ostatnich niekorzystnych doniesień z gospodarki, że takie działania będą podejmowane już niedługo.
Co dalej?
Kalendarium danych na najbliższy tydzień nie jest zbyt bogate. Jeżeli chodzi o strefę euro, to na czoło wysuwają się publikacje dotyczące indeksu PMI za sierpień zarówno w Eurlandzie, jak i Niemczech oraz nowych zamówień w przemyśle i produkcji przemysłowej za lipiec u naszych zachodnich sąsiadów. W przypadku Stanów Zjednoczonych główne „figury” to: raport Challengera i indeks ISM za sierpień, produktywność i koszty pracy za II kwartał. W USA przedstawiony zostanie również raport Fed o stanie gospodarki tzw. Beżowa Księga.
W nadchodzących dniach na rynku EUR/USD technicznie należy spodziewać się stabilizacji bądź niewielkich wzrostów. Fundamentalnie bardziej prawdopodobny wydaje się być ten pierwszy scenariusz. Kluczowymi oporami dla tej głównej pary walutowej są poziomy: 1,2939 i 1,2880. Z kolei główne wsparcia zlokalizowane są na 1,2820 i 1,2745/50. Na rynku długu Stanów Zjednoczonych i Eurolandu można oczekiwać niewielkiego wzrostu rentowności, będącego odreagowaniem po ostatnim silnym wzroście cen.