Po tym jak w ostatnim okresie pojawiły się sygnały o możliwym powrocie przez Fed do cyklu podwyżek stóp procentowych w USA, o czym szerzej w części poświęconej rynkowi międzynarodowemu, inwestorzy zagraniczni postanowili zredukować swoje zaangażowanie w waluty gospodarek wschodzących, w tym złotego.
Wczoraj minister finansów zapowiedział, że w przyszłorocznym budżecie nie ma już miejsca na dodatkowe wydatki socjalne, a szef Samoobrony po raz kolejny straszył, że jeśli żądania jego partii nie zostaną spełnione, to może się to zakończyć przedterminowymi wyborami parlamentarnymi.
Wczoraj Halina Wasilewska-Trenkner, członek RPP podkreśliła, że jeżeli 30 mld deficyt ulegnie powiększeniu, to może to zaskutkować podniesieniem stóp procentowych. Warto przypomnieć, że w środę Leszek Balcerowicz powiedział, że pomimo obecnej, dobrej koniunktury w gospodarce, Rada Polityki Pieniężnej powinna być czujna i pilnować, aby inflacja nie przekraczała trwale celu, a w poniedziałek o możliwym podniesieniu kosztu pieniądza, najpóźniej na początku 2007 r. mówił inny przedstawiciel Rady, Marian Noga.
Dla kursu EUR/PLN najbliższym oporem jest psychologiczny poziom 4,0000. W przypadku kursu USD/PLN taką barierą jest 3,1450. Zakładając wyhamowanie spadków na rynku eurodolara należy oczekiwać, że dziś do ataku na te bariery nie powinno już dojść. Co więcej korekcyjny wzrost kursu EUR/USD może nieco wspomóc naszą walutę. Na znaczną poprawę nastrojów dla złotego nie ma co jednak liczyć.
Rynek międzynarodowy
Amerykańska waluta jest coraz mocniejsza względem euro. Na początku piątkowej sesji kurs EUR/USD spadł do 1,2697 i znalazł się na najniższym poziomie od 15 sierpnia br. O godz. 11:30 (CET) cena euro względem dolara wynosiła 1,2716. 24 godziny i 10 minut wcześniej była ona równa 1,2789.
Zielony cały czas pozostaje pod wpływem środowych danych ze Stanów Zjednoczonych za II kwartał o 4,9 proc., wyższym niż oczekiwano (3,8-4,0 proc.), większym niż we wcześniejszym odczycie (4,2 proc.) i najsilniejszym od III kw. 2000 r. wzroście jednostkowych kosztów pracy. Informacje te przybliżyły kolejną podwyżkę stóp procentowych przez bank centralny USA, jeszcze w tym roku. Dolarowi pomogła również wczorajsza wypowiedź jednej z członkiń Fed. Według Janet Yellen, główna miara inflacji wg. banku centralnego USA tj. delator PCE netto pozostanie powyżej pożądanego 1-2 proc. przedziału przez kilka lat. Podkreśliła ona, że inflacja nie znajduje się tam gdzie być powinna, a politykę Fed-u określiła mianem lekko restrykcyjnej. Podobnie rzecz się miała z dzisiejszymi słowami amerykańskiego sekretarza skarbu. Henry Paulsen powiedział, że popiera politykę mocnego dolara oraz to, że wartość waluty USA powinna być ustalana przez siły rynkowe.
W takich warunkach przedstawione wczoraj niezłe dane z Niemiec, mówiące o 1,2 proc., wyższym niż oczekiwano (+0,5 proc.) wzroście m/m produkcji przemysłowej w lipcu nie zdołały wesprzeć wspólnej waluty.
Analiza techniczna wskazuje na to, że na rynku EUR/USD możliwe są dalsze spadki. Dla realizacji tego scenariusza konieczne jest jednak pokonanie w dół bardzo silnego poziomu wsparcia na 1,2693. Biorąc pod uwagę, że mamy końcówkę tygodnia i inwestorzy mogą zdecydować się na choć częściową realizację zysków z długich pozycji w dolarze, to z udanym atakiem na tą barierę już dziś może być jednak ciężko. Co więcej, lekka korekta w górę, w kierunku 1,2765 jest bardzo prawdopodobna.