Secus: Letnie przesilenie

Główny indeks giełdy WIG20 zanotował największy miesięczny wzrost od historycznego rekordu w październiku ubiegłego roku. W ciągu miesiąca zyskał 6,2 proc., mimo że na półmetku 16 lipca tracił jeszcze 7,2 proc. Indeks szerokiego rynku WIG dzięki spółkom o największej kapitalizacji zyskał 3,1 proc., co również dało mu najlepszy wynik od jesieni. W cieniu blue chips po raz kolejny pozostały spółki o mniejszej kapitalizacji. Dla indeksów mWIG40 i sWIG80 lipiec przyniósł pogłębienie przeceny o kolejne 5,6 i 9,1 proc. Liderem wzrostu był najmocniejszy w ostatnim czasie sektor bankowy, którego subindeks WIG-banki wzrósł o 13,6 proc. Równie mocno zachowały się także spółki zaliczane do sektora paliwowego (wzrost WIG-paliwa o 13,5 proc.) oraz Telekomunikacja Polska, której akcje zyskały 11,3 proc.

W pierwszej połowie miesiąca rynek kontynuował fatalną passę rozpoczętą w drugiej połowie maja. Przełamane kluczowe wsparcia po czerwcowym wyjściu w dół z kilkumiesięcznej formacji trójkąta oraz bardzo słabe nastroje na giełdach światowych powodowały, że niedźwiedzie zbierały żniwo. Do 16 lipca indeks WIG20 stracił w jednym ruchu trwającym od 14 maja aż 21,7 proc. nie zaliczając po drodze praktycznie żadnej istotnej korekty. Nic dziwnego, że po tak długim jednostajnym spadku nastroje na parkiecie były fatalne. Potęgowały je dodatkowo doniesienia ze Stanów Zjednoczonych o kolejnych kłopotach spółek sektora finansowego. Spadek ten doprowadził jednak do krańcowego wyprzedania rynku, z jakim nie mieliśmy do czynienia od kilku lat. Dziewięć kolejnych tygodni spadkowych przypomniało sytuację z lata 2002 roku. Wtedy WIG20 spadał przez 10 kolejnych tygodni ustanawiając jednocześnie dno, poniżej którego nigdy potem już nie zszedł. Analogia do tamtego okresu oraz do kilku innych sytuacji z przeszłości jednoznacznie wskazywała, że jesteśmy bardzo blisko poważniejszego przesilenia. Do rozpoczęcia odreagowania potrzebny był jedynie pretekst i taki pojawił się właśnie 16 lipca. Tego dnia trzeci z rzędu spadek cen ropy naftowej doprowadził do przełamania blisko półrocznej linii trendu sygnalizując jednocześnie nadejście poważniejszej korekty surowca. W ostatnich miesiącach właśnie wzrost cen ropy był największym problemem, który wraz z drożejącymi cenami żywności w największym stopniu wpływał na globalną inflację. Do końca lipca cena ropy spadła od szczytu o blisko 16 proc., co daje największy spadek od dwóch lat. W drugiej połowie miesiąca globalne fundusze przystąpiły do zakupów wywołując znaczące odreagowanie na większości światowych rynków akcji. Nasz rynek, który od wielu miesięcy zbierał pochlebne opinie zagranicznych instytucji finansowych, stał się jednym z celów globalnego popytu. W ciągu dwóch tygodni indeks WIG20 zyskał aż 14,5 proc., czemu towarzyszyły wyraźnie wyższe obroty. Do zakupów prawdopodobnie przystąpiły także OFE, których portfele na koniec czerwca były wypełnione akcjami tylko w 27,3 proc., czyli najmniej od pięciu lat.

Wzrost z drugiej połowy lipca miał charakter czysto techniczny i wynikał przede wszystkim ze skali wyprzedania rynku w konsekwencji wcześniejszych spadków. W żaden sposób nie wynika on ani z fundamentów spółek, ani też z sytuacji makroekonomicznej. W lipcu np. Wskaźnik Wyprzedzający Koniunktury (WKK) publikowany przez Bureau for Investments and Economic Cycles (BIEC), informujący z wyprzedzeniem o przyszłych tendencjach w gospodarce spadł po raz czwarty z rzędu. Coraz bardziej gwałtowne spadki wskaźnika utrwalające roczną tendencję spadkową w dalszym ciągu zapowiadają spowolnienie gospodarcze, które prawdopodobnie potrwa do pierwszych miesięcy przyszłego roku. Publikowane wskaźniki makroekonomiczne również trudno uznać za sprzyjające popytowi na akcje. Czerwcowa inflacja CPI wzrosła do 4,6 proc. przy prognozach na poziomie 4,5 proc. Przeciętne wynagrodzenie w ciągu 12 miesięcy wzrosło o 12 proc., podczas gdy rynek oczekiwał wzrostu o 11,1 proc. Dynamika produkcji przemysłowej zdaniem analityków miała wynieść w czerwcu 9,6 proc. w ujęciu rocznym, a było tylko 7,2 proc. Gorsza od prognoz była także inflacja bazowa oraz sprzedaż detaliczna. Biorąc więc pod uwagę charakter spekulacyjny charakter popytu, głównym kryterium doboru spółek nie były fundamenty lecz płynność. Stąd też najwyższą miesięczną stopę zwrotu zanotował WIG20, a najsłabiej spisał się sWIG80.

Obecne odbicie na razie trzeba traktować jako odreagowanie wyższego rzędu korygujące cały dotychczasowy spadek rozpoczęty w drugiej połowie ubiegłego roku. Przemawia za tym miejsce z którego rozpoczęło się odbicie tj. 50 proc. zniesienie hossy liczonej od dna z 2001 roku, które dodatkowo pokrywa się dnem silnej korekty zakończonej w czerwcu 2006 r. Przy takich założeniach skala odreagowania powinna nawiązywać do podobnych sytuacji z przeszłości. Po długotrwałych spadkach indeks zazwyczaj odrabiał ok. 38,2 proc. wcześniejszego ruch spadkowego. Gdyby i tym razem korekta miała doprowadzić do podobnego odreagowania, celem obecnego odbicia powinien być poziom zbliżony do 3000 pkt.