Senat USA może zablokować pomoc dla GM i Chryslera

Warunki udzielenia tej pomocy były bardzo surowe i dawały szanse na odzyskanie wyłożonych pieniędzy. Wydawało się, że sprawa jest przesądzona, a Izba Reprezentantów Kongresu przegłosuje odpowiedni akt prawny w środę po południu.

Potem jednak sprawy zaczęły się komplikować, bo senatorowie z Partii Republikańskiej poinformowali, że zrobią wszystko, co w ich mocy, żeby odwlec podjęcie decyzji przez Senat. Żeby zablokować procedury spowalniające potrzeba 60 głosów, a tylu Demokraci nie mają. Pojawiła się niepewność i wszystko kręciło się właśnie wokół tej sprawy, bo innych, ważnych informacji rynek nie dostał. Przypomina mi to jako żywo dyskusje i głosowanie w sprawie programu TARP. Jak pamiętamy został w pierwszym głosowaniu odrzucony, indeksy się zawaliły i politycy szybciutko program przyjęli. Czyżby chodziło im o powtórkę z „rozrywki”?

Ruchy indeksów giełdowych były wręcz szalone. Na dzień dobry Electronic Arts (producent gier) po wtorkowej sesji ostrzegł, że nie wypełni prognozy na 2009 rok. Przed sesją ostrzeżenie o słabszych wynikach wyemitował Kodak. To wszystko gracze zlekceważyli. Czekano na głosowanie w Izbie Reprezentantów s prawie producentów aut. Indeksy rosły w połowie sesji o ponad 2 procent, ale osiągnąwszy ten szczyt zaczęły się osuwać i na 1,5 godziny przed końcem sesji zabarwiły się na czerwono. Gracze bali się, że Senat naprawdę zablokuje pomoc dla GM i Chryslera. W końcówce sesji ceny akcji GM i Chryslera zaczęły się podnosić, a wraz z nimi indeksy giełdowe. Przeważyła niechęć do pozbywania się akcji przed pozytywną decyzją Izby Reprezentantów. Wtorkowe spadki zostały w części skorygowane, a sesja nie ma znaczenia prognostycznego.

Po zakończenie handlu posesyjnego Izba Reprezentantów przegłosowała ustawę o ratowaniu koncernów samochodowych. Awaryjna pożyczka z budżetu w wysokości 14 miliardów USD ma zostać udzielona w przyszłym tygodniu. Problem jednak w tym, że senatorowie z Partii Republikańskiej chcą zastosować dozwolone procedury opóźniające przyjęcie tej ustawy. Żeby zablokować tę ich akcję potrzeba 60 głosów, a tylu Demokraci nie mają. Teoretycznie głosowanie w Senacie ma mieć miejsce dzisiaj, ale wcale nie musi tak się stać. To nie sprzyja wzrostom indeksów.

W Polsce w środę obraz naszego rynku walutowego się nie zmienił. Jest coraz więcej, coraz bardziej dla złotego niekorzystnych komentarzy (szczególnie w mediach), co dodatkowo szkodzi naszej walucie. Kurs EUR/USD ruszył dynamicznie na północ pokonując opór na poziomi 1,30 USD, a złoty nadal tracił. Oprócz sprawy opcji i oceny działań rządu coś w tej słabości musi być więcej. Może jest to już przygotowanie do reakcji na decyzję (według mnie nieuniknioną) o niewchodzeniu do ERM-2 w 2009 roku.

GPW rozpoczęła środową sesję od wzrostu indeksów. Raczej najwyraźniej liczyli, że informacje o pomocy dla amerykańskich producentów aut kolejny raz podniosą indeksy w Europie. Tak się nie stało i dlatego też WIG20 bardzo szybko zabarwił się na czerwono. Po dwóch godzinach WIG20 całkowicie się posypał. W zasadzie posypał się bez powodu, bo w Europie panował spokój. Po prostu koszyki zepchnęły WIG20. Być może sprzedawali też ci, zawiedzeni inwestorzy, którzy oczekiwali przełamania poziomu 1.900 pkt. Po południu, kiedy w Europie nastroje się już ciągle poprawiały, również nasz rynek zaczął odrabiać straty. Nie udało się to jednak w takim stopniu jak na innych giełdach. Rynek wszedł m wielogodzinny marazm na poziomie około 0.5 procent niższym od wtorkowego zamknięcia. Na pół godziny przed zakończeniem sesji podaż uderzyła po raz drugi i znowu szybko sprowadziła WIG20 na niziny. Wydawało się, że zakończymy dzień dużym spadkiem, ale od czego „cudo-fixing”? Już drugi dzień z kolei podniósł WIG20 od ponad 20 punktów, dzięki czemu spadek został zredukowany do 0,6 proc.

Piotr Kuczyński
Główny Analityk