„- Niestety, należy się spodziewać, że liczba tego typu przypadków jeszcze się zwiększy. Fuzja wciąż trwa, a wiadomo, że część pomyłek wychodzi na jaw dopiero po jakimś czasie” – mówi „Gazecie” anonimowo jeden z pracowników oddziału BPH, który znalazł się w strukturach Pekao. „- Oczywiste jest, że przy kopiowaniu danych na taką skalę dochodzi do błędów. Tego nie da się uniknąć. Jednak problemy klientów w tym przypadku biorą się stąd, że Pekao nie ma odpowiedniej kontroli nad błędami. Pracownicy często dopiero od klienta dowiadują się o pomyłce, a powinni wiedzieć o niej już wcześniej z odpowiedniego raportu” – ocenia przyczyny bałaganu. Uspokaja zarazem, że każdy przypadek da się wyjaśnić i nikomu nie grozi np. utrata pieniędzy. „- Każdy bank ma obowiązek archiwizować swoje dane przez wiele lat. Ustalenie stanu rzeczywistego to jedynie kwestia czasu” – dodaje nowy pracownik Pekao.
„- Naszym zdaniem te problemy nie są poważne, bo mówimy tu o przeprowadzeniu danych ok. 1,3 mln klientów. Do pomyłek zawsze będzie dochodzić” – broni sytuacji rzecznik Pekao Arkadiusz Mierzwa. Jego zdaniem część problemów to efekt przekopiowania niezaktualizowanych jeszcze w BPH danych o klientach, których Pekao nie jest w stanie zweryfikować. „- Inne to zapewne efekt błędów w systemie, a to już problem leżący po naszej stronie. Mamy bowiem kłopoty z klientami, którzy korzystają z usług BPH, a my podobnych nie mamy w ofercie” – wyjaśnia rzecznik i zapewnia, że każdy błąd będzie wyjaśniony. „- Wymaga to, niestety, jednorazowego pojawienia się w banku […].”
Do fuzji banków Pekao SA i BPH doszło pod koniec ubiegłego roku. W jej wyniku Pekao przejął część centrali Banku BPH wraz z 285 oddziałami, a także centra korporacyjne wraz ze wszystkimi klientami korporacyjnymi, część biura maklerskiego, placówki partnerskie oraz spółki zależne, z wyjątkiem BPH TFI. Obecnie trwa proces migracji poszczególnych placówek na platformę informatyczną Pekao.
Więcej na ten temat w „Gazecie Wyborczej”.