Smart Saver w ING, czyli oszczędzanie z autopilotem

ING wprowadza program Smart Saver, który wykorzystuje mechanizm oszczędzania na końcówkach transakcji. Zaoszczędzone mimochodem środki wpadną na odrębne konto. Wkrótce taki produkt pojawi się też w Banku Millennium.

Smart Saver to w zasadzie nic innego jak zmodyfikowany mSaver, oferowany przez mBank. Mechanizm działania w obu przypadkach jest podobny. Klient włącza sobie „autopilota”, który automatycznie przekazuje określony procent od każdej transakcji na odrębny rachunek. Rachunek ten dla niewielkich kwot jest wyżej oprocentowany niż konto oszczędnościowe. To dobry produkt dla tych, którzy nie mogą się zebrać do odkładania drobnych kwot na początku lub na końcu miesiąca. Niech zatem odkładają w trakcie, a takie oszczędzanie jest w zasadzie bezbolesne. Na koniec miesiąca – w zależności od aktywności – może im się uzbierać mimochodem nawet kilkaset złotych.

Smart Saver pozwala zaoszczędzać kwoty transakcji do 5 lub 10 zł lub odkładać określony procent. W tym przypadku klient ma do wyboru stawkę od 1 do 10 proc. Jeśli wybierze pierwszy wariant i dokona zakupu na 22 zł, to na odrębne konto wpadnie mu 3 zł (jeśli będzie to zaokrąglanie do 5 zł) lub 8 zł (zaokrąglanie do 10 zł). Natomiast w wariancie procentowym będzie mógł w takim przypadku odłożyć od 0,22 zł do 2,2 zł. Środki zostaną przelane na odrębne konto, oprocentowane na 3,5 proc. do kwoty 5 tys. zł. Powyżej tej kwoty oprocentowanie spada do 2,5 proc. Rachunek Smart Saver jest bezpłatny, a pieniądze można bez opłat wycofać na konto w ING.

Transakcje, które powodują odkładanie końcówek, to:

ING Bank jest już kolejną instytucją, która oferuje tego typu rozwiązanie. Pierwszym bankiem pozwalającym oszczędzać na końcówkach był Citi Handlowy, który przed laty wprowadził taki mechanizm w ramach swoich kart kredytowych. Obecnie ten program już nie działa. Modę na oszczędzanie mimochodem rozpoczął mBank, który rok temu wprowadził program mSaver. Pisałem wówczas, że może mBankowi uda się przetrzeć szlaki dla tego typu programów, bo są one dość popularne na Zachodzie, ale u nas się do tej pory nie przyjęły. Wydawało mi się też, że program ma szansę zrobić prawdziwą furorę. Nie pomyliłem się znacząco – program cieszy się dużą popularnością, a korzysta z niego grubo ponad 200 tys. klientów. Został też skopiowany przez kolejne banki – Credit Agricole i ING. Wkrótce pojawi się też w Banku Millennium.

ING oferuje obecnie najwyższe oprocentowanie w ramach produktu oszczędzającego na końcówkach. W mBanku jest to stawka 3,2 proc. do 3 tys. zł, powyżej tej kwoty spada do 1,8 proc. Z kolei mBank pozwala także inwestować końcówki w jednostki funduszy. W Credit Agricole program nazywa się „Oszczędzam na okrągło” a zaokrąglone kwoty wpadają na konto oszczędnościowe oprocentowane obecnie na 2,75 proc. Do lipca oprocentowanie spadnie jednak do stawki 1,7 proc.

Oszczędzanie na końcówkach to bardzo dobry wspomagacz oszczędzania zarówno dla osób zdyscyplinowanych, jak i tych, którzy mają problem z odłożeniem każdego grosza. Ważne jednak, by po uzbieraniu pewnej kwoty powstrzymać zakusy przed jej wydaniem i nie rozpuścić jej po skończonym miesiącu. Wówczas będzie można mówić, że coś faktycznie udało się odłożyć.

Napisz do autora: wboczon@prnews.pl