Strach przed recesją szkodzi akcjom

W USA, po poniedziałkowej sesji, kiedy amerykańskie byki nie miały siły nawet na doprowadzenie do niewielkiego odbicia, we wtorek sytuacja się pogorszyła. Już w nocy na rynki dotarty słabe dane makro z Azji. W Chinach okazało się, że indeks wskaźników wyprzedzających wzrósł w kwietniu jedynie o 0,3 proc. (wstępne dane mówiły o 1,7 proc.).

W raporcie twierdzi się, że Chiny zaczynają mieć spore problemy z kontynuowanie ożywienia gospodarczego. Poza tym w Japonii niespodziewanie wzrosło bezrobocie (5,2 proc.) i spadła dynamika produkcji (0,1 proc. m/m). Indeks Shanghai Composite spadł o ponad cztery procent przełamując kluczowe wsparcie.

To pewnie nie wystarczyłoby do doprowadzenie do przeceny, ale dosłuży również złe informacje z Europy. Tam banki traciły dlatego, że w czwartek przypadał termin zwrotu przez nie rocznych pożyczek otrzymanych z ECB (442 mld euro) w szczycie kryzysu bankowego. Oczekiwano, że rzucą się na trzymiesięczne pożyczki w środę. Zobaczymy, ile pieniędzy będą musiały pożyczyć od ECB. Im więcej tym gorzej, bo to będzie znaczyło, że nie mogły pożyczyć na rynku międzybankowym, gdzie oprocentowanie jest niższe.

Dobiły obóz byków raporty makro. Indeks zaufania amerykańskich konsumentów podawany przez Conference Board spadł w czerwcu o 10 pkt. (do 52,9 pkt.) – oczekiwano, że praktycznie się nie zmieni. Co prawda ten poziom to dużo wyżej niż 25,3 pkt. w lutym 2009 roku, ale bardzo daleko do 90 pkt. uznawanego za właściwy dla rozwijającej się gospodarki.

Wpływ tych wszystkich czynników był piorunujący. Indeksy spadły po około trzy procent i S&P 500 prawie przez całą sesję testował kluczowy poziom wsparcia (z lutego, maja i czerwca) w okolicach 1.045 pkt. Jego przełamanie groziło utworzeniem formacji RGR z zakresem spadku przynajmniej do 880 pkt. W ostatniej godzinie sesji gracze dowiedzieli się, że Kongres nie przedłuży do listopada prawa do otrzymywania zasiłku dla bezrobotnych dla dużej grupy Amerykanów. 3 lipca straci je 1,7 mln ludzi. To obóz byków dobiło i wsparcie zostało naruszone. Tylko natychmiastowy powrót nad 1.045 pkt. (w dobrym stylu) może formację anulować.

Olimpijski spokój panujący na GPW od dwóch sesji we wtorek zniknął bez śladu. Wystarczyły większe spadki indeksów w Europie i przecena złotego, żeby i u nas WIG20 po godzinie handlu tracił około dwa procent. Plusem było jednak to, że od tego momentu rynek wszedł w marazm i nie reagował na pogłębiające się spadki na innych giełdach. Dopiero końcówka, po publikacji indeksu zaufania w USA, doprowadziło do pogłębienia spadku (o 0,6 pkt. proc.).

Do wsparcia z maja zostało już tylko 15 punktów. Jeśli indeks WIG20 przebije 2.260 pkt. to będzie znaczyło, że jest w fazie C korekty (to jest coraz bardziej prawdopodobne). Niewykluczone, że już dzisiaj na początku sesji ten poziom zostanie zaatakowany. Potem jednak może znowu rozpocząć się polowanie na odbicie w USA, więc prawdopodobieństwo przełamania wsparcia i otwarcia drogi do 2.175 pkt. jest niewielkie.

Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi