Światełko w tunelu – czy aby nie lokomotywa?

Wczoraj giełdy na całym świecie z radością (może nawet wdzięcznością) przyjęły publikację listu prezesa Citigroup, Vikrama Pandita, w którym stwierdza on, iż jak do tej pory, pierwszy kwartał tego roku jest najlepszym kwartałem banku od trzeciego kwartału 2007 roku, który był ostatnim z zyskiem.

Następne pięć kwartałów przyniosło w sumie ponad 37,5 mld USD strat. Zdaniem prezesa Pandita, obecna wycena rynkowa Citigroup nie oddaje jego rzeczywistej wartości. Pod koniec warszawskiego dnia giełdowego, na NYSE akcje tego banku kosztowały 1,31 USD. Oznacza to, że licząc od połowy 2007 roku, od początków problemów z kredytami subprime, wycena tego giganta spadła o ponad 97%. Oznacza to, nie mniej, nie więcej, iż przy obecnym niekorzystnym kursie dolara, Citigroup jest wart tyle co Pekao S.A. i prawie miliard dolarów mniej niż TP S.A. Bank Handlowy w Warszawie S.A. jest wart 20% tego co jego spółka matka.

Efektem publikacji była globalna hossa. Obecne problemy zaczęły się w sektorze bankowym i w powszechnym odbiorze tak pozytywny sygnał z jednego z najbardziej poturbowanych kryzysem banków jest zdecydowanie pozytywny. Banki na całym świecie pociągnęły za sobą indeksy. I tak, pod koniec dnia, w Wielkiej Brytanii przy wzroście FTSE 100 o 4,1%, sektor finansowy rósł o prawie 12%, w Niemczech indeks DAX zwyżkował o 4,4% a Finanse o 9,3%. Podobnie w Stanach Zjednoczonych S&P500 niedługo po starcie wzrósł o 4,8%, Finanse o 10%, same banki o 14,2%, z rosnącym o 25% Citigroup na czele.

Rynki finansowe, a raczej ich uczestnicy, są już zmęczeni spadkami i chętnie nadstawiają ucha na dobre wieści, nawet jeśli ich wiarygodność budzi zastrzeżenia. Nie chcę poddawać w wątpliwość, że wyniki Citigroup uległy poprawie, lekkie zdziwienie budzi tylko forma przekazania tej wiadomości szerszej publiczności. Ponadto przy wartości wskaźnika cena/wartość księgowa na poziomie 0,1 (1,4 dla Pekao S.A.) i po całym procesie naprawczym jaki przeszedł ten bank do tej pory, stwierdzenie że kurs giełdowy nie oddaje wartości, jest dość oczywiste. Najbliższe dni pokażą, czy rynek uzna, że nastąpił przełom, a inne instytucje finansowe potwierdzą, że jest lepiej niż zakładano. Jeśli jednak wróci zwątpienie, rozczarowanie może doprowadzić do przereagowania i bardzo dużych spadków. Miejmy jednak nadzieję, że to światełko to nie nadjeżdżający pociąg.

Grzegorz Zatryb
Główny Analityk
Źródło: Strefa Finansów Sp. z o.o.