Szwajcarski frank królował w czerwcu

W czerwcu zwycięzcami były aktywa defensywne. Kapitał uciekał ze zniżkujących rynków akcji, kierując się w stronę szwajcarskiego franka, japońskiego jena oraz złota i amerykańskich obligacji skarbowych. Po chaosie z początku roku powoli krystalizują się nam nowe rynkowe zależności.

Spadki na większości rynków akcji przekroczyły w czerwcu 5%. Obronną ręką wyszedł jednak DAX, który stracił zaledwie 1%. Siła parkietu we Frankfurcie jest pochodną stosunkowo dobrego stanu niemieckiej gospodarki, której nastawiony na eksport przemysł korzysta z deprecjacji euro. Dziwić może więc wyraźna dodatnia (0,80) korelacja pomiędzy DAXem a parą euro-dolar. Niemieckie akcje nadal taniały więc w towarzystwie słabnącego euro.

Europa surowcami stoi?

Niemniej jednak należy podkreślić, że dynamika obu ruchów wyraźnie spowolniła. Podczas gdy w maju eurodolar zanurkował o 7,6%, w czerwcu wspólnotowa waluta osłabiła się tylko o 0,6%. Kurs EUR/USD najsilniejsze związki wykazywał z tzw. walutami surowcowymi. Współczynnik korelacji pomiędzy parą euro-dolar a parami dolar australijski-dolar amerykański oraz dolar amerykański – południowoafrykański rand sięgnęła aż 0,90 (w ujęciu bezwzględnym). Niewiele słabsze związki eurodolar notował z ropą naftową (0,87) i srebrem (0,79). To interesujące, że najważniejsza para walutowa świata poruszała się niemal dokładnie w tym samym kierunku co surowce i waluty państw je eksportujące. Raczej nie należy się tu doszukiwać zależności makroekonomicznych. To bardziej odruchowa reakcja graczy z Forexu: rosnący apetyt na ryzyko skłania do pozbycia się dolarów i zamieniania ich na cokolwiek dającego perspektywy zysku. Co ciekawe, eurodolar ponownie utracił związek z rynkami akcji (bardzo charakterystyczny dla roku 2009) i dość mocno przywiązał się do Kabla (czyli pary funt szterling-dolar amerykański).

Wszyscy chcą do Szwajcarii

Jednakże najszerzej komentowanym wydarzeniem czerwca na rynku walutowym było historyczne minimum na parze euro-frank szwajcarski. Wspólnotowa waluta jeszcze nigdy w swych dziejach nie była tak słaba względem franka. To w znacznej mierze zasługa szwajcarskiego banku centralnego, który nagle zrejterował z pola walki, kończąc nieudolne interwencje mające osłabiać rodzimą walutę. Dzięki temu w czerwcu cena euro wyrażona we frankach spadła aż o 7,3%. Umocnienie franka było skorelowane z aprecjacją japońskiego jena. Teraz rynek to właśnie tym dwóm walutom najczęściej przyznaje status „bezpiecznej przystani”. Widać tu efekt ustępującego dolara, który od grudnia do maja zyskiwał na wartości względem większości pozostałych walut.

Tabela korelacji za czerwiec 2010 roku

Źródło: Bankier.pl

W ten sposób na Forexie uformowały się dwa obozy. W grupie walut defensywnych znalazły się przede wszystkim frank szwajcarski oraz japoński jen. Z kolei wraz ze spadkiem apetytu na ryzyko malały notowania walut państw surowcowych. W tej grupie umieścilibyśmy dolara australijskiego oraz południowoafrykańskiego randa. W czerwcu dołączył do nich funt szterling, który najsilniejsze korelacje (w parze z dolarem) wykazywał z kursem USD/JPY (-0,81), AUD/USD (0,72), EUR/USD (0,78) oraz ze srebrem (0,71).

Złoto wybrało własną ścieżkę

Podobnie jak w maju, także w czerwcu złoto było jednym z najbardziej pożądanych aktywów, które mogło sobie pozwolić na ignorowanie większości rynkowych zależności. Poza tradycyjną korelacją ze srebrem (0,77) żółty metal zignorował wpływ kursów walutowych, zmiany giełdowych indeksów czy wahania cen ropy. Da się co najwyżej zaobserwować pewne związki z frankiem oraz jenem (po ok. 0,6). W ten sposób złoto potwierdziło, że przestało być zwykłym surowcem i ponownie stało się pieniądzem. I to pieniądzem znacznie stabilniejszym niż drukowane na potęgę euro, dolary czy funty.

Cała Polska w cieniu Wall Street

Na rodzimym rynku dominującym czynnikiem pozostaje przebieg notowań na nowojorskich giełdach. Złoty radził sobie całkiem nieźle względem euro (które podrożało tylko o 1,7%), ale kurs franka wzrósł aż o 9,9%, z hukiem przełamując barierę trzech złotych i notując najwyższą cenę od marca ubiegłego roku. To oczywiście pochodna rekordowej siły franka względem euro.

20-sesyjne współczynniki korelacji pomiędzy kursem EUR/PLN
a indeksem S&P500


Źródło: Bankier.pl

W czerwcu para euro-złoty powróciła pod skrzydła eurodolara i wykazała się niebagatelną korelacją rzędu 0,74. Jeszcze silniejszy był wpływ indeksu S&P500, gdzie zależność sięgnęła niemal -0,8. Złoty poruszał się także w towarzystwie dolara australijskiego oraz południowoafrykańskiego randa (najsilniejszy związek – aż 0,86).

Niespodzianki nie sprawiła za to warszawska giełda, która traciła w rytm wystukiwany przez amerykańskich inwestorów. Współczynnik korelacji pomiędzy indeksami S&P500 oraz WIG20 wyniósł 0,88 i był minimalnie wyższy niż w maju. Z oczywistych względów GPW pozostawała pod wpływem kursu EUR/PLN – tu zależność wyniosła –0,79. Jedynym zaskoczeniem może być co najwyżej stosukowo słaby wpływ Frankfurtu. Związek pomiędzy WIG20 a DAXem ukształtował się na poziomie 0,69. Tak więc większy wpływ na polską giełdę ma odległy Nowy Jork niż Niemcy – największa gospodarka w regionie i główny odbiorca polskiego eksportu.

Źródło: Bankier.pl