Tam mieszkam: Amsterdam

Mogliby mieszkać w jednym z wielu domów-łodzi, mogliby korzystać z uciech miasta, które pulsuje 24 h/dobę, a mimo to najbardziej marzą o domu na spokojnej, francuskiej wsi. O mieszkańcach Amsterdamu rozmawiamy z Aliną Dragan, której słynne pozdrowienie „Dag!” znają wszyscy słuchacze Listy Przebojów Radiowej Trójki.

Malwina Wrotniak, Bankier.pl: Pani Alino, wierni słuchacze Trójkowej Listy doskonale kojarzą słynne łączenia z Amsterdamem. Od jak dawna mieszka Pani w Holandii?

Alina Dragan: W Liście ponad 20 lat… aż trudno w to uwierzyć. W Holandii zamieszkałam prawie 26 lat temu. Od początku w Amsterdamie. Uwielbiam to miasto, bo jest jak ‘globalna wioska’, w której mieszkają ludzie ze wszystkich stron świata, gdzie każdy się dobrze czuje, a jednak w porównaniu z innymi stolicami, jest to małe miasto. Panuje tutaj atmosfera relaksu, tolerancji i lekkości bytu.

Po tylu latach spodziewam się licznego grona holenderskich znajomych. I pewnie zna Pani ich mieszkaniowe marzenia.

Ile osób tyle marzeń. Wielu Holendrów dorastało w tzw. domach – szeregowcach (rijtjeshuizen), Są to typowe dzielnice z jednorodzinnymi domami o podobnych standardach, wszystko pod jedynym dachem, zbudowanie w okresie boomu, w latach 60. i 70. Te dzielnice są bardzo przyjazne dla rodzin z dziećmi i – jak na tutejsze możliwości – są to domy relatywnie duże, z tak lubianymi przez Holendrów małymi ogrodami. Podobne dzielnice domków szeregowych wciąż są budowane, z trochę większą kreatywnością architektoniczną, ale zawsze kompaktowe i obarczone dużymi regulacjami w sferze projektowania, co powoduje, że większość z nich wygląda podobnie.

Z pewnością amsterdamczycy też mają marzenia dotyczące zmiany miejsca zamieszkania. Jako małżeństwo bez dzieci, ale z dobrymi dochodami z pewnością chcieliby mieszkać nad kanałami, w tzw. Grachtengordel, gdzie są przepiękne i ogromne mieszkania „patrzące na kanały”.

Mniejsze i bardziej dostępne cenowo są apartamenty w dzielnicach Jordaan czy Pijp, dzielnicach z mnóstwem małych, przeuroczych kafejek, świetnych restauracji i cudownych sklepików tematycznych. Jeżeli ktoś ma małe dzieci i odpowiednio wysokie dochody, pewnie marzy o mieszkaniu w południowej części Amsterdamu (Zuid). Blisko centrum, a prawie jak poza miastem, z pięknymi, starymi domami z ogródkami, gdzie można spokojnie jeździć na rowerach i spacerować po uroczych parkach.

Jeżeli ktoś uwielbia bliskość wody, nowym miejscem ‘to be’ jest Ijburg, tylko 15 minut od centrum -dzielnica , którą zaprojektowano w ostatniej dekadzie. To jest także jedno z tych miejsc, gdzie regulacje budowlane nie są taki restrykcyjne, a zatem można zbudować dom zupełnie niepodobny do sąsiednich.

I są oczywiście tacy, którzy marzą o mieszkaniu na łodzi. Domy-łodzie widać wszędzie, gdy spaceruje się nad kanałami lub rzeką Amstel. Za każdym razem, gdy mijam takie mieszkania na wodzie nie mogę się nadziwić, że są ludzie, którzy spędzają tam swoje całe życie. Trzeba się już takim urodzić, żeby tego rodzaju mieszkanie było marzeniem docelowym.

Mogłabym jeszcze wymienić kilka miejsc, o których marzą Holendrzy, ale i tak ich największym marzeniem jest dom we Francji, najlepiej na wsi, gdzie jest cudowny klimat i ciepło przez cały rok.

Kto miał okazję widzieć Amsterdam z lotu ptaka wie o jego charakterystycznej, pierścieniowej zabudowie. Jak taki układ miasta sprawdza się w praktyce?

To co widzimy z lotu ptaka, ta pierścieniowa zabudowa, to jest Amsterdam w swoich granicach tak gdzieś do połowy XIX wieku, czyli stare centrum. Czy taki układ miasta jest praktyczny obecnie? Myślę, że ta kompaktowa zabudowa miasta powoduje, że wszędzie jest blisko. Do każdego ciekawego zakątka można dojść pieszo lub pojechać rowerem.

W tej starej części Amsterdamu lub jego bliskim sąsiedztwie jest mnóstwo małych i średnich firm. W centrum znajduje się także Uniwersytet Amsterdamski, z oddziałami rozproszonymi w różnych miejscach centrum i poza nim… Duże banki i korporacyjne kolosy przeniosły się na obrzeża miasta, także ze względu na trudności w parkowaniu i ogromne koszta. A ponieważ ogromnych centrów handlowych, takich jak w Polsce w Holandii nie ma na większą skalę, bo do pewnego okresu nie było na nie pozwoleń (poza meblowymi bulwarami), to właśnie centrum miasta jest tym miejscem, gdzie się idzie na zakupy, do teatru, restauracji lub klubu. Amsterdam, a w szczególności w centrum, żyje 24 godziny na dobę!

Życie toczy się jednak i poza centrum – jak daleko? Czy rozbudowę miasta mocno trzyma się w ryzach?

Trzeba pamiętać, że cała Holandia to 1,5 rozmiaru Wielkopolski, ale żyje tutaj 16,5 miliona ludzi. To oznacza 400 osób na 1km2 (w Polsce 120 na 1km2). Połowa kraju byłaby pod wodą, gdyby przestano wypompowywać wodę, kraj ma jedną z najbardziej gęstych sieci dróg w Europie. Mówiąc krótko, przestrzeń jest na wagę złota i jej organizacja wymaga absolutnie ścisłych regulacji. Już od dawna stosuje się strategię kontroli rozbudowy miast i wsi. Mają być kompaktowe, porządnie zaplanowane przestrzennie, a nie rozlewające się w każdym, niekontrolowanym kierunku.

To organizowanie przestrzeni zawiera też myślenie o unikaniu ewentualnych zalań po dużych deszczach. Woda jest tutaj zawsze z tyłu głowy, gdy rozważa się budowanie nowych obiektów.

Czy nieruchomości w tym zorganizowanym mieście są postrzegane przez samych mieszkańców jako drogie na tle innych europejskich stolic?

Jestem pewna, że czytelnicy tego portalu wiedzą lepiej ode mnie, jak kształtują się ceny w różnych europejskich miastach. Od siebie mogę dodać jedynie, że Amsterdam jest dużo droższy niż inne miasta w Holandii. Za mieszkanie wielkości 50 mkw w dzielnicy Pijp zapłaci się ponad 200 tysięcy euro, a za 280-metrowy dom nad kanałem w centrum – 2,5 miliona euro.

Czy Amsterdam wspiera w zakupie pierwszego mieszkania?

Istnieje cały skomplikowany system pomocy dla osób bez pracy, z małymi dochodami, lub tych, którzy z jakiś innych życiowych powodów mają problemy z płaceniem rachunków. Im zawsze miasto pomaga w zapłaceniu czynszu za mieszkanie. Ale nie pomaga w spłacaniu kredytu wziętego na zakup domu.

Rozmawiałyśmy na początku o nieruchomościach, jakich poszukują Holendrzy. Czy oni, podobnie jak Polacy, bardziej niż wynajmować chcieliby kupować?

Wydaje mi się, że wynajmowanie mieszkania w Holandii jest bezpieczniejsze niż w Polsce, w tym sensie, że wynajmujący jest bardziej zabezpieczany przed ciągłym podnoszeniem czynszu itp. A zatem, jeżeli wynajmuje się mieszkanie przez długie lata, z pewnością płaci się dużo mniej niż sąsiad obok, który się właśnie wprowadził. Ale tak jak w Polsce, większość ludzi wolałaby mieć mieszkanie na własność. Kupienie pierwszego domu, chyba że zarabia się imponujące pieniądze, jest dla Holendrów bardzo, bardzo drogim zakupem.

Ale tańszym po kryzysie, który przetoczył się przez europejski rynek?

Tak, ceny spadły, nie powiedziałabym jednak, że gwałtownie. Ale w Amsterdamie już zaczynają powoli rosnąć. Tak przynajmniej czytam w gazetach.

A gdyby chciano napisać o największych bolączkach amsterdamczyków?

Jeżeli ktoś mieszka w centrum, to na pewno jest nią ciągły brak miejsc do parkowania. A dla każdego mieszkającego w Amsterdamie regularnie co roku rosnące lokalne podatki, dużo wyższe niż w innych miastach.

No a co dobrego? Czym można by się poszczycić, zwłaszcza w tej sferze mieszkaniowej?

Poszczycić to nie jest dobre słowo. Nie mamy się specjalnie czym szczycić, ale mówiąc ogólnie jesteśmy bardzo zadowoleni, że tam mieszkamy. W mieście, w którym człowiek się świetnie czuje, ze względu na atmosferę, na swobodę w obcowaniu z ludźmi, łatwość w nawiązywaniu kontaktów w różnych językach… cudowne miejsce. Nie zamieniłabym Amsterdamu na żadne inne miasto w Holandii.

Ale fakt, że w Amsterdamie „wszystko wolno”, może dawać mieszkańcom w kość. Czy nie chciałoby się czasami żyć w kraju, gdzie prawo jest dla mieszkancow bardziej rygorystyczne?

Nie, nie i jeszcze raz nie. (śmieje się)

Rozmawiała Malwina Wrotniak, Bankier.pl

Źródło: Bankier.pl