Tam mieszkam: Katowice

Mało kto wie, że to jedno z najbardziej zielonych miast w Polsce. Tymczasem kojarzy się głównie z węglem i Spodkiem. – Nawiasem mówiąc, słusznie – mówi katowiczanka, dr Anna Adamus-Matuszyńska*. Rozmawiamy m.in. o tym, czy już czas, by kopalniane miasto odcięło się od górniczej przeszłości.

Malwina Wrotniak, Bankier.pl: Większość polskich miast intensywnie się rozwija. Katowice też muszą dziś być inne, niż dawniej. Skoro tak, jakie stereotypy o tym mieście już czas obalić?

Dr Anna Adamus-Matuszyńska*: Tak, Katowice, jak każde miasto w Polsce najpierw stopniowo, a teraz coraz szybciej się zmienia, a także w niektórych obszarach rozwija. Od lat postrzegane jest jako stolica województwa śląskiego i uważane jako bardzo duże (gęsto zaludnione) miasto. A dziś Katowice mają zaledwie 309 tysięcy mieszkańców, choć w roku 1989 było ich ponad 380 tysięcy.

W październiku tego roku zostały przeprowadzone badania wizerunkowe miasta dla potrzeb przygotowywanej strategii promocji. Wynika z nich, że Katowice w Polsce są nieodróżniane od aglomeracji śląskiej – to dla respondentów de facto jedno miasto. Rzeczywiście granice pomiędzy miastami w aglomeracji zacierają się, jednak podobnie jest w Zagłębiu Ruhry. Nawet ja odróżniam Herne od Bochum, czy Dortmund od Duisburga.

A więc pierwszy stereotyp wynika z ilości mieszkańców. Drugi dotyczy skojarzeń, jakie powstają w świadomości Polaków. Gdy wspominam swoje miasto, najczęściej słyszę, że to miasto węgla, przemysłu ciężkiego, szare, brudne, zaniedbane i tak dalej. Wspomniane powyżej badania potwierdziły niestety ten ponury wizerunek. Katowice kojarzą się z węglem i Spodkiem. Nawiasem mówiąc, słusznie. Kopalnie to tradycja i tożsamość tego miasta, Kopalnia Wujek i jej tragedia każdego roku przypomina nam wszystkim tę tożsamość, wjeżdżając samochodem do miasta praktycznie z każdego kierunku widać szyby kopalniane, obiektów często już zamkniętych, a teraz pełniących nowe funkcje.

Kolejny stereotyp dotyczy zanieczyszczenia. Rzeczywiście przemysł ciężki odcisnął swoje piętno na środowisku, ale tak samo, jak w wielu innych miejscach. Za to niewiele osób w Polsce wie, że około 55% powierzchni miasta przypada na tereny otwarte (lasy i użytki rolne), a 7,5% na obszary tzw. zieleni urządzonej. W granicach administracyjnych Katowic znajduje się prawie 6 600 ha lasów, w tym ponad 6 300 ha gruntów zalesionych. Sama mieszkam kilkaset metrów od lasu, w którym są ścieżki rowerowe, mały wyciąg narciarski, a także stado dzików oraz wiele innych zwierząt.

Przemiany ekonomiczno-społeczne sprawiły, że Katowice dzisiaj to miasto dobrze wykształconych ludzi, ambitnych, wielu silnie związanych z tradycją śląską, ale w pewnym sensie zróżnicowane.

Lokalne władze chcą, żeby było to też „miasto wielkich wydarzeń”. Tym samym odcinają się od wyłącznie górniczego wizerunku. To konieczne?

Jednym z problemów, z którym borykają się Katowice jest tożsamość tego miasta, czyli jego podmiotowość, istota. Czym jest dla jego mieszkańców – miejscem zamieszkania, życia, pracy? Władze miasta od początku przemian ekonomicznych nie zdołały sprecyzować jakie miasto mamy wspólnie budować: przemysłowe, postprzemysłowe, kultury, a może nauki.

Osobiście uważam, że Katowice, ze swoją tradycją ciężkiego przemysłu, który w znacznej części już nie istnieje, to miasto poprzemysłowe. Powinno więc zadbać o odbudowanie jednych, a konserwację innych obiektów dawnego przemysłu. Powinno się odrestaurować familoki, nie tylko w Nikiszowcu, ale także wzdłuż rzeki Rawy w samym centrum miasta, szyby dawnych kopalń, wież ciśnień itp. Takie budowle można zaadaptować do współczesnych potrzeb mieszkańców. Restauracja obiektów architektury secesji, modernizmu czy obiektów typowo przemysłowych może nadać charakter miastu i sprawić, że będzie się wyróżniał od innych nie tylko w województwie śląskim, ale także w całej Polsce. Dziś prawdziwym symbolem Katowic jest Spodek – także interesujący obiekt architektoniczny. Jakże ciekawe byłoby upowszechnić historię Spodka – fascynująca, ale szkoda, że mało kto ją zna. Proszę zobaczyć na stronie www.spodek.com.pl. Ten budynek to współczesna historia tego miasta – ciekawa, nie tylko dla historyków.

Co więc z tym górnictwem?

Katowice nie mogą się odciąć od tradycji górniczej. Ona jest wpisana w ludzi tu mieszkających. Wzmacnia tę tradycję tragedia na Wujku. Historia, tradycja, ceremonie górnicze powinny być wpisane w wizerunek tego miasta, a nie zanegowane. Jednak można pokazać górnictwo inaczej, nie przez pryzmat „czarnej energii”, ale przez pryzmat etosu pracy górnika, obyczaje i zwyczaje górnicze. Za kilka lat nikt już tego nie będzie pamiętał.

Jednak należy też przełamywać te negatywne stereotypy poprzez ujawnienie cech wyróżniających to miasto – zieleń, lasy, park, najlepsza infrastruktura drogowa w kraju, sztuka – ze szczególnym podkreśleniem muzyki. Przecież w Katowicach mieszka Wojciech Kilar, przez całe lata żył i tworzył Henryk Górecki, tu szlifowany było polski jazz, a dziś młodzież odkrywa niszową muzykę promowaną przez Artura Rojka czy festiwal Tauron Nowa Muzyka. Te dwa ostatnie wydarzenia są chyba najlepiej w Polsce znane.

Popiera Pani działania podkreślające tożsamość jednego tylko miasta zamiast całej aglomeracji śląskiej?

Uważam, że Katowice jako samodzielne niezależne miasto nie ma większych szans zaistnienia mocno w świadomości Polaków czy obcokrajowców. To miasto jest jedynie częścią dwumilionowej aglomeracji i powinno rozwijać się w harmonii i współpracy z pozostałymi. Przyniesie to pozytywne efekty dla Katowic i miast całej aglomeracji.

To znamienne dla Śląska sąsiadowanie ze sobą wielu miast powinno sprzyjać rynkowi pracy. Zawodowa migracja jest tu na porządku dziennym?

Katowice to jedno z miast konurbacji śląsko-dąbrowskiej, do której zalicza się różną liczbę miast – od 11 po 19 – w zależności od ośrodka badawczego. W 2007 roku powstał Górnośląski Związek Metropolitarny zrzeszający 14 miast na prawach powiatu, którego celem jest koordynacja działań na terenie miast członków, na razie niestety bez większych sukcesów.

Nie znam badań, które podejmowałyby temat jednego rynku pracy w tym regionie, za to wiem z własnej praktyki, że migrowanie z miasta do miasta w celach zarobkowych to chleb powszedni. Pracuję z kolegami z Sosnowca, Gliwic, Rybnika, Będzina, a nawet z Zawiercia. Chyba tylko ja w mojej Katedrze jestem urodzoną katowiczanką. Podobnie zresztą my jeździmy do pracy do Rybnika i Bielska-Białej, bo tam uczelnia ma także swoje wydziały. Ciekawostką może być fakt, że koleżanki mieszkające w Sosnowcu czy Mysłowicach dojeżdżają do domu szybciej niż ja, choć mieszkam i pracuję w Katowicach. Ale z miejsca pracy do domu mam 15 kilometrów. A do Sosnowca jest ich tylko 8 i na dodatek bardzo dobra droga.

W rezultacie rynek pracy jest bardzo duży, rynek zbytu także. Oczywiście cały region bardzo ucierpiał z powodu transformacji, jednak uważam, że zarówno Katowice, jak i inne miasta konurbacji radzą sobie bardzo dobrze w nowej rzeczywistości. Stopa bezrobocia jest jedną z najniższych w Polsce, ceny mieszkań w porównaniu z innymi miastami niższe, szkół, instytucji kultury sporo. Jednak pomimo wielu możliwości, liczba ludności w Katowicach maleje.

Co się dzieje?

Przyczyn jest bardzo dużo. Po pierwsze samo miasto nie jest atrakcyjne ze względu na swój zaniedbany wygląd ulic, budynków, rozwiązań infrastrukturalnych. Pomimo wielu kulturalnych i rozrywkowych imprez, znakomitych dwóch orkiestr, poprawnego teatru, bardzo dobrze działających domów kultury, miasto nie przyciąga uwagi, a raczej… niestety zniechęca. Przykre to, ale moi synowie na przykład uciekli z tego miasta, choć tutaj się wychowali i odebrali bardzo dobre wyższe wykształcenie.

Katowice to prężny i konkurencyjny ośrodek akademicki?

Katowice są silnym ośrodkiem akademickim, choć trudno im konkurować z bliskim geograficznie Krakowem czy Wrocławiem. Uczelnie skoncentrowane są prawie w centrum miasta, co powinno być wykorzystane przez władze. Katowice jako ośrodek nauki służącej praktyce nowoczesnego przemysłu to kierunek wynikający z tożsamości tego miasta. To rozwinięcie kursu na budowanie miasta poprzemysłowego, usługowego, wspierającego badania dla przemysłu.

Kiedy mówi Pani poprzemysłowy, ja od razu myślę o Zagłębiu Ruhry, gdzie Niemcy pokazali, jak umierający przemysł ciężki uczynić atutem, przekształcając zamykane fabryki w miejsca rozrywki i kultury. O podobnych pomysłach słyszy się w Katowicach?

Taką znaczącą próbą rewitalizacji jest Nikiszowiec. Magiczna, górnicza dzielnica, aktualnie odnowiona, żyjąca jako miejsce turystyczne. Wszystkim polecam odwiedzić. Poza tym w centrum miasta poprzemysłowy teren dawnej Kopalni Węgla Kamiennego „Katowice” będzie częścią nowego budynku Muzeum Śląskiego. Nowe Muzeum Śląskie będzie pierwszym obiektem wyznaczającym w Katowicach tak zwaną oś kultury, w ramach której oprócz nowego gmachu Muzeum powstaną również Międzynarodowe Centrum Kongresowe oraz siedziba Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach.

To znaczące inwestycje, ale Katowice mają więcej takich obiektów, które warto, a nawet trzeba rewitalizować. Mieszkam w starej dzielnicy Podlesie, tu znajdują się stare budynki warte odnowienia i pokazania.

No właśnie – co z mieszkaniami? Na Śląsku też słychać narzekania że za drogo, że za mało ofert?

Rynek nieruchomości w Katowicach jest raczej stabilny. Buduje się dużo nowych osiedli w modnych, zielonych dzielnicach na południu miasta. W mniejszej ilości powstają wieżowce i apartamentowce. Problem jednak polega na zmniejszającej się ilości mieszkańców. Ceny nieruchomości są niższe niż w Warszawie, Poznaniu czy Wrocławiu. Jednak i zarobki są niższe.

Deweloperzy interesują się śląskim rynkiem?

Ilość budowanych nowych osiedli zamkniętych jest dowodem, że deweloperzy widzą jednak przyszłość tego miasta. Teren Katowic nie jest tak gęsto zaludniony. Ciągle są dostępne działki budowlane, choć oczywiście nie jest ich zbyt dużo. Wśród mieszkańców powodzeniem cieszą się tereny w pobliżu parków, lasu i obiektów zielonych. Ale w tym budynkach ceny są odpowiednio wyższe.

Jacy jeszcze inwestorzy przychodzą do Katowic, a jacy – zgodnie ze strategią miasta – byliby mile widziani?

Strategia rozwoju Katowic koncentruje się na kilku celach. Po pierwsze: „Katowice jednym z najnowocześniejszych w kraju centrów miejskich będących wizytówką miasta i jednocześnie centrum Aglomeracji Górnośląskiej”. Cel niezwykle ambitny, do realizacji przez wiele kolejnych pokoleń.

Po drugie: „Nowe realizacje urbanistyczno-architektoniczne w Centrum Katowic realizowane przez inwestorów zewnętrznych, w tym biznes i instytucje międzynarodowe”. Budowany jest nowy dworzec, jak w wielu miastach Polski, wybudowano kilka centrów handlowych i biznesowych. Katowice to jeszcze nie metropolia, ale wieczorem niektóre części miasta wyglądają światowo.

Po trzecie, „Katowice siedzibą centrów badawczo – rozwojowych firm krajowych i korporacji międzynarodowych oraz miejscem efektywnej współpracy nauki i biznesu, której produktem jest transfer innowacji technologicznych”. To kolejne ambitne wyzwanie, jednak mieszczące się w mojej wizji Katowic jako miasta poprzemysłowego.

Po czwarte: „Katowice organizatorem krajowych i międzynarodowych wydarzeń naukowych kulturalno-rozrywkowych i sportowych”. Kongres Gospodarczy, którego trzecia edycja miała miejsce w tym roku, to faktycznie znaczące wydarzenie. Jako mieszkanka nie odczułam pozytywnych konsekwencji tej imprezy. Ale wiem, że na pozycję Davos trzeba jeszcze poczekać.

Rozmawiała Malwina Wrotniak, Bankier.pl
Kontakt: m.wrotniak@bankier.pl

Dr Anna Adamus-Matuszyńska – specjalista PR, wykładowca na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach. Współprowadzi stronę internetową www.etycznypr.pl.

Fot. Michał Kowalczyk


Źródło: Bankier.pl