Tam mieszkam: Kraków

„Cudze chwalicie, swego nie znacie”, przypominają nam. Dziś zatem gościmy nad Wisłą, sprawdzając jak się żyje w Krakowie. Gościem Bankier.pl jest muzyk i dziennikarz radia RMF Classic – Michał Łanuszka.


Kraków – „tu się przede wszystkim ma czas na wspominanie”, fot. Bankier.pl


Malwina Wrotniak, Bankier.pl: „O, Krakowie, co jest w tobie takiego niezwykłego… że chce się wracać… do domu, do Warszawy”, miał powiedzieć Słowacki. Będzie Pan próbował polemizować z wieszczem?

Michał Łanuszka: Słowacki wielkim poetą był, i wielkim miłośnikiem substancji odurzających też, więc należy mu wybaczyć, bo nie wiedział co czyni, mówiąc te słowa. (śmiech)

A tak serio – dom jest tam, gdzie to my czujemy się najlepiej – jak w domu – i nie ma tu żadnego znaczenia geografia. Kraków był moim domem przez 25 lat, teraz mieszkam w Wieliczce, czyli tuż „za miedzą”, w Krakowie codziennie jestem, na Kopcu Kościuszki pracuję i dojeżdżam codziennie na rowerze. I to jest mój dom. Nie za duży, bo Kraków to przecież małe miasto, które, gdy się człowiek uprze, można przejść na piechotę wzdłuż i wszerz, acz odległości krakowskie, moim zdaniem, najlepiej i najszybciej pokonuje się właśnie rowerem. Kraków nie jest też głośny, tak jak Warszawa i nie przytłacza też jak stolica. Przyznaję, że w Warszawie nie czuję się zbyt dobrze, bo mam wrażenie, że to miasto nade mną góruje i panuje, że przytłacza mnie trochę. A Kraków jest OK.

Urzędnicy przekonują: mówisz – Kraków, myślisz – magiczny. To trafiony slogan?

Czy ja wiem, czy Kraków jest magiczny? Nie nazwałbym raczej tej specyficznej „krakowskości” magicznością. To chyba kwestia czasu, który w Krakowie, mam wrażenie, płynie ciut wolniej, niż w wielkich światowych metropoliach; czasu „tu i teraz” oraz czasu przeszłego. Kraków to Galicja, tu się z nostalgią wspomina czasy cesarza Franciszka Józefa I, tu się przede wszystkim ma czas na wspominanie. Strasznie sentymentalni jesteśmy, my krakowianie.

Choć ja się do krakowian z krwi i kości zaliczać nie mogę, bo to ponoć 6 pokoleń w Krakowie spędzić należy, by na to miano zasłużyć, a ja się nawet w Krakowie nie urodziłem, więc trzeba będzie o tym porozmawiać z moimi prapraprawnukami.

Ta magia Krakowa to ludzie i ich podejście do życia, do miasta, do siebie. Tak się mówi, i ja to potwierdzam, że nie można przejść się po Krakowie, nie spotkawszy kogoś znajomego – tak jest! Można więc powiedzieć, że w Krakowie się wszyscy znają, a nawet, jak się osobiście nie znają, to jest tu między ludźmi taka dziwna nić porozumienia. Historia, zabytki – to mają przecież wszystkie stare miasta. Magiczny Kraków, to magiczni ludzie.

Zejdźmy na ziemię, by odpowiedzieć na kilka prostych pytań. Czy Kraków jest dziś zbyt drogi do życia?

To jest chyba najczęściej powtarzane stwierdzenie z czasów wspomnianego Najjaśniejszego Pana, że czasy są ciężkie. Co zrobić? Czasy są ciągle ciężkie (lubimy sobie w Krakowie odrobinę ponarzekać), także i dziś. Kraków jest drogi, zwłaszcza jeśli chodzi o ceny mieszkań, ale to chyba problem nie tylko Krakowa. Choć to dla mnie niezrozumiałe, że średnia wartość płac jest tu wyraźnie niższa od wartości zarobków na przykład warszawskich, a koszt życia wcale nie jest tu niższy. Ale – radzimy sobie.

Kilka lat wcześniej było mocno inaczej?

Koszt życia poszedł do góry w ostatnich latach wszędzie, więc w Krakowie też.

Skoro wspominamy. W którym obszarze zmienił się Kraków najmocniej w ostatnim dziesięcioleciu?

Kraków się cały czas zmienia, na szczęście w dobrym kierunku. Przede wszystkim powstało mnóstwo nowych osiedli na obrzeżach miasta. Zmienił się Kazimierz, z dzielnicy zniszczonej w bardzo elegancką. Dla mnie już zbyt elegancką. Zmienia się Podgórze, bo to też dzielnica, która została bardzo zaniedbana. Teraz pięknieje, a jeszcze nie ma tam tłumów turystów. Podgórze w Krakowie lubię najbardziej. Ma klimat, ale taki prawdziwy, podgórski.


„Kraków to przecież małe miasto. Odległości najlepiej i najszybciej pokonuje się tu rowerem”, fot. Bankier.pl

Powstało też w ostatnich latach sporo biurowców i centrów biznesowych. Nie są może one tak imponująco wysokie, jak w Warszawie. Są w sam raz na warunki krakowskie – niskie, wtopione w otoczenie, ale są widoczne i dają wyraźny sygnał, że Kraków to świetne miejsce dla młodego biznesu.

A które obszary najbardziej wymagają odnowy, drażniąc krakusów, kielczan i innych przyjezdnych?

Osiedla z wielkiej płyty. One są oczywiście upiększane, kolorowane i nawet już nie straszą szarością i betonem, ale jest jeszcze sporo miejsc, którymi koniecznie trzeba się zająć. To się dzieje na szczęście. Drażnią i denerwują korki. Powstała w ostatnich latach cała masa nowych mieszkań, a dróg niewiele. Korki to krakowska zmora, choć chyba nie są tak straszne, jak te warszawskie czy wrocławskie (stałem kiedyś). I nie tylko ilość dróg pozostawia wiele do życzenia, także ich jakość. Z tym jest naprawdę kiepsko.

Mówiąc o problemach, porozmawiajmy o Nowej Hucie. Jaki traktują ją dzisiaj mieszkańcy –spisują na straty, lekceważą, pokładają nadzieję? Jest szansa, by na nowo rozbłysła?

Ależ Nowa Huta błyszczy! To jest niesamowite, jak się ta część Krakowa zmieniła i to na plus! Jeśli ktoś mieszka w kamienicy w Hucie, to jest to powód do dumy. Huta żyje kulturą, jakiej pozazdrościć jej mogą europejskie metropolie! Na terenie kombinatu, w gigantycznej postindustrialnej przestrzeni odbywają się widowiska, koncerty – Sacrum Profanum, czy Festiwal Muzyki Filmowej. Przyjeżdżają tam gwiazdy, jak choćby Howard Shore, zdobywca Oscara, autor muzyki do „Władcy pierścieni”, i są w szoku! Pozytywnym oczywiście! Teatr „Łaźnia Nowa” – to też jedno z najważniejszych miejsc na kulturalnej mapie Krakowa.

O tej szarości i marazmie w Hucie to już tylko mit. Huta jest modna, współczesna i z klasą.

A gdzie w stolicy Małopolski ulokował się biznes?

Tak jak wspomniałem, biurowce powstają i to czasem całkiem blisko centrum miasta, są wpasowane w otoczenie, więc chyba nie można mówić o jednym centrum. Jest tych centrów kilka: Kazimierz, Bronowice, są też takie miejsca na obrzeżach miasta, przy obwodnicy.

Idźmy dalej. Niech będzie, że na zakupy – dokąd w Krakowie?

A to zależy od tego, co chce się kupić. Każdy szanujący się Krakus po produkty żywnościowe udaje się na targ na Kleparzu Nowym. Acz oczywiście, że ciuchy, sprzęt do domu, kosmetyki i wszystkie inne rzeczy przydatne w funkcjonowaniu można nabyć w jednej z kilku krakowskich galerii handlowych.

Panie Łanuszka, gdzie Panu jest w Krakowie najmilej?

Nie gdzie, a z kim! Zatem – wszędzie jest w Krakowie najmilej, gdy jest się tam z odpowiednią osobą. A gdy już osoba jest odpowiednia, to ja wybieram Podgórze.

..idąc z nurtem czy wbrew niemu? Która dzielnica w powszechnym mniemaniu jest faworytką?

Za najbardziej ekskluzywną dzielnicę uchodzi Wola Justowska. W większości są tam domy jednorodzinne, mieszkają tam krakowskie gwiazdy, jest blisko centrum, spokojnie piechotą można dojść, jest tam cisza i spokój, ale za to ceny krzyczą.Choć teraz jest już sporo miejsc, które gwarantują to samo, co Wola Justowska – Dębniki, Łagiewniki…

A najpopularniejsze są osiedla wokół centrum miasta – te budowane w ostatnich latach są naprawdę bardzo przyjemne. Ruczaj na przykład – bardzo się rozrósł ostatnio.

Co by nie mówić, w miastach nam coraz ciaśniej, uciekamy na przedmieścia. Gdzie „pod Krakowem” staje najwięcej domów?

Sam Kraków rozrasta się jak balon. Jeszcze jakiś czas temu, gdy się z miasta wyjeżdżało, była tabliczka, że Kraków opuszczamy, potem pola, lasy i wioski. A teraz, tam gdzie były pola i lasy, są już duże osiedla. W mojej Wieliczce też jest sporo nowych domków i bloków.

Gdyby miał Pan zostawić Kraków, to na co? Udało się gdzieś doszukać podobnych „okoliczności przyrody”?

Jest takie miejsce. Salzburg. I tam kiedyś zamieszkam. Czysto, cicho, szacunek kierowców do rowerzystów i odwrotnie i niesamowita kultura mieszkańców – tego się niestety jeszcze musimy nauczyć.

Źródło: Bankier.pl