Teoria własności oraz jej implikacje dla praktyki gospodarczej

Teoria własności, najbardziej zaawansowana w krajach o rozwiniętej gospodarce rynkowej, ciągle dodaje nowe wątki w zakresie właściwego rozumienia poszczególnych praw i obowiązków właścicieli oraz równowagi pomiędzy ich korzyściami i powinnościami.

Własność towarzyszy człowiekowi od niepamiętnych czasów. Stosunek do niej nie zawsze był jednak pozytywny. Np. wczesne chrześcijaństwo odnosiło się do indywidualnej własności z dużą rezerwą. Ewangeliści (np. św. Mateusz) ostrzegali, że prędzej wielbłąd przedostanie się przez ucho igielne aniżeli bogaty dostanie się do Królestwa Niebieskiego. Ostrzeżenia te nie znalazły jednak większego posłuchu w Europie, której tradycja oparła się bardziej na poglądach Arystotelesa. Wielki filozof uważał mianowicie własność, posiadanie czegoś, za podstawę trwałości społeczeństwa.
   
Na przestrzeni wieków prawo do indywidualnej własności było w kulturze europejskiej zawsze czymś ważnym i naturalnym. Chociażby dlatego, że oznaczało określony zakres niezależności obywateli od monarchii oraz władz centralnych.

Własność jako kategoria ekonomiczna, społeczna oraz polityczna

W czasach najnowszych indywidualna własność stała się według powszechnego przekonania motorem rozwoju gospodarczego i społecznego Europy oraz Stanów Zjednoczonych. Decydujący wpływ na uformowanie się takiego przekonania miała praca Adama Smitha, który uważał, że właściciel (przedsiębiorca) dążący do osiągnięcia swoich własnych celów równocześnie przyczynia się – za pomocą mechanizmu „niewidzialnej ręki” – do wzrostu dobrobytu całego społeczeństwa. Najlepszym sposobem zapewnienia prosperity danemu narodowi jest zatem wykreowanie społeczeństwa indywidualnych właścicieli. Pogląd ten był myślą przewodnią wielu narodowych programów prywatyzacyjnych w takich krajach, jak Wielka Brytania, Chile oraz kraje Europy Centralnej i Wschodniej. Zapis o nienaruszalności własności prywatnej znalazł się nawet w znowelizowanej w marcu 2004 konstytucji komunistycznych Chin.
   
Używając pojęcia „własność” (ang. ownership) trzeba mieć na uwadze co najmniej trzy następujące elementy:

Wreszcie trzeci, to prawo do przekazania swoich praw do danej rzeczy komukolwiek, jeżeli właściciel tej rzeczy będzie miał taką wolę.

Z powyższego wynika, że pojęcie „własność” kryje w sobie różnego rodzaju prawa, w szczególności prawo do użytkowania posiadanej rzeczy, do pobierania korzyści z tego użytkowania oraz prawo do transferu tych praw na inne osoby. W myśl rzymskiej triady uprawnień: ius utendi, ius fruendi oraz ius disponendi własność jest najszerszym prawem ze wszystkich praw podmiotowych.

W zależności od przedmiotu własności, zarówno prawa właścicielskie, jak i wspomniane ograniczenia, mogą być mniej lub bardziej skonkretyzowane. Właściciel gruntu na terenie rezydencjalnym nie może np. zabudować swej działki w taki sposób, który zasłoniłby dostęp do słońca jego sąsiadom (prawo budowlane). Nie może również odprowadzać ścieków do pobliskiej rzeki lub jeziora (prawo o ochronie środowiska), itd. Zachodnia, a w szczególności europejska, koncepcja własności – obok fundamentalnego prawa jednostki do posiadania określonej rzeczy – wiąże to posiadanie z takim użytkowaniem danej rzeczy, które nie zagraża interesom społeczeństwa jako całości. Jest to centralna zasada europejskiego myślenia o własności, znajdująca potwierdzenie w dokumentach konstytutywnych Unii Europejskiej.

Można zatem przyjąć, że własność to określona kombinacja praw i obowiązków odnoszących się do posiadanej rzeczy, mniej lub bardziej zdefiniowanych w zależności od kraju (rodzaju obowiązującego systemu prawnego) oraz od przedmiotu własności.

Warto dodać, że własność i prawa własności mają nie tylko duże znaczenie społeczne i ekonomiczne, ale także polityczne. Dysponujący nimi obywatele czują się bowiem bezpieczniejsi i silniejsi i zapewne byliby nawet w stanie czynnie przeciwstawiać się każdej władzy państwowej, gdyby ta chciała naruszyć ich prawa. Nawet w krajach najbardziej etatystycznych, jak np. Francja czy Niemcy, trudno byłoby wyobrazić sobie sytuację, w której mogłoby dojść do naruszenia prawa ludzi do prywatnej własności. Własność oznacza tam poczucie stabilności, a zarazem fundament rozwoju społeczno-gospodarczego.

W większości krajów świata własność prywatna jest traktowana jako tzw. naturalne lub podstawowe prawo człowieka. Stąd też jej ochrona jest gwarantowana już w aktach prawnych najwyższej rangi, najczęściej poprzez odpowiednie zapisy konstytucyjne. W zachodniej literaturze ekonomicznej i prawniczej od początku lat 90-tych XX w. toczy się ożywiona dyskusja na temat pożądanego poziomu ochrony prywatnej własności. Przeprowadzone analizy empiryczne wykazują, że słabo chronione prawa własności zniechęcają firmy zlokalizowane w danym kraju do reinwestowania osiąganych zysków, a równocześnie odstraszają potencjalnych inwestorów. Kraje o niskim poziomie ochrony prawnej inwestorów mają też słabiej rozwinięte rynki kapitałowe, a w ślad za tym utrudniony dostęp do kapitału zewnętrznego.

O potrzebie ochrony własności prywatnej nie zapomnieli twórcy Unii Europejskiej. Poprzedniczka UE, Wspólnota Europejska, strzegła indywidualnego prawa własności poprzez orzecznictwo Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ETS) w zakresie ochrony tzw. praw podstawowych. Takie rozwiązanie uznano jednak za niewystarczające i w momencie tworzenia Unii Europejskiej w traktacie z Maastricht (art. 6, ust. 2) podkreślono, że UE chroni prawa podstawowe, które wynikają ze wspólnych tradycji konstytucyjnych państw członkowskich, zapisanych w tzw. Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności (EKPC).

Wprawdzie sam traktat jako rama prawna dla porządku unijnego nie precyzuje treści prawa własności (jako prawa podstawowego), ale poprzez normę zapisaną w art. 6 czyni z ochrony prywatnej własności zasadę instytucjonalną UE. Natomiast bezpośrednim źródłem prawa w zakresie ochrony własności jest orzecznictwo ETS oraz – od konferencji w Nicei – tzw. Karta Praw Podstawowych (KPP). Dokument ten, jako swego rodzaju rozwinięcie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, ustanawia polityczny katalog praw podstawowych w UE. Treść prawa własności, zapisana w art. 17 KPP została ujęta następująco: Każda osoba ma prawo do posiadania swojej, nabytej zgodnie z prawem, własności, do jej używania, do rozporządzania nią i przekazywania jej w spadku. Nikomu nie może zostać odebrana jego własność, chyba, że z powodu interesu publicznego i tylko w przypadkach oraz na warunkach, które są przewidziane w ustawie, jak również za stosownym odszkodowaniem za utratę własności, wypłaconym w odpowiednim terminie.

Dla pełnego obrazu unijnego porządku prawnego w zakresie ochrony własności warto wspomnieć o art. 44 Traktatu Wspólnoty Europejskiej (nieuchylonego traktatem UE z Maastricht), w którym sformułowano zasadę wolności nabywania i posiadania nieruchomości na cele działalności gospodarczej. W myśl tej normy, organy unijne (Rada i Komisja) są zobowiązane do umożliwiania nabywania i korzystania przez obywateli innych państw członkowskich z nieruchomości posiadanych na terytorium jednego z państw członkowskich.

Doktryna prawna zadaje sobie oczywiście pytanie, jak dalece organy UE mogą w tej mierze narzucić państwom członkowskim swoją wolę. Do dzisiaj pozostaje to kwestią nierozstrzygniętą. Nie ulega jednak wątpliwości, że państwa członkowskie UE nie kształtują prawa indywidualnej własności (w sensie jego treści oraz zasad jego ochrony) całkowicie swobodnie, lecz są związane w procesie przyjmowania norm krajowych wymogami art. 6 Traktatu Unii Europejskiej oraz wymogami art. 44 Traktatu Wspólnoty Europejskiej, stanowiących zasady instytucjonalne UE. Oznacza to, że państwa członkowskie nie mogą dowolnie kształtować swoich norm prawnych, które prowadziłyby do nabywania lub utraty prawa własności w sposób zabroniony prawem unijnym. Ograniczenia te mogą dotyczyć np. ewentualnej ustawy reprywatyzacyjnej w Polsce. (…)

Własność jako kategoria psychologiczna

Nie ulega wątpliwości, że własność jest również zjawiskiem psychologicznym. Dostrzegają to zarówno teoretycy zarządzania, jak i praktycy oraz eksperci z firm konsultingowych. J. L. Pierce, S. A. Rubenfeld i S. Morgan wskazują, że własność, posiadanie czegoś, może mieć pozytywny wpływ na postawę i zachowania ludzi. P. E. Kubzansky oraz V. U. Druskat dodają, że ten pozytywny wpływ własności może być czynnikiem integrującym relacje pracownicze z organizacją. Natomiast T. L. Brown wprost sugeruje, że własność jako zjawisko psychologiczne jest kluczem do budowania konkurencyjności danej organizacji.

Według J. L. Pierce´a, T. Kostovej oraz K. T. Dirksa własność w sensie psychologicznym to „korzenie” (roots) oraz „pierwszoplanowe szlaki” (the primary routes), którymi podążają ludzie. Powołując się na literaturę filozoficzną oraz doświadczenia empiryczne i kliniczne autorzy ci stwierdzają, że posiadanie lub chęć posiadania należy do natury człowieka.
   
Posiadanie pełni tak ważną rolę w samoidentyfikacji człowieka, że staje się ono częścią jego tożsamości, przedłużeniem jego „ego”. Znany filozof francuski Jean Paul Sartre w swych rozważaniach na temat rodzajów ludzkiej egzystencji wyróżnia między innymi postawę „Całość mojego posiadania odzwierciedla całość mojego bycia. … Jestem kimś, jeżeli posiadam. …To, co należy do mnie, jest częścią mnie („… the totality of my possessions reflects the totality of my being …. . I am what i have … .What is mine is myself). Pojęcie „posiadam” w tej postawie nie odnosi się oczywiście tylko do własnego ciała i własnej psychiki, ale także do własnej żony, dzieci, własnej ziemi, domu, jachtu, rachunku bankowego, itd..
   
Jakkolwiek generalnie własność kojarzy się z przedmiotami lub obiektami materialnymi, może się odnosić także do wartości niematerialnych, takich jak wynalazki, patenty, dzieła artystyczne oraz naukowe.
   
Jak już wspomnieliśmy, posiadanie czegoś ma bardzo ważne skutki psychologiczne i behavioralne. I tak np. wzrost stanu posiadania rodzi efekt pozytywny, jakim jest wzrost poczucia własnej wartości. Natomiast utrata lub zmniejszenie stanu posiadania wywołuje uczucie skurczenia się własnej osobowości, a niekiedy nawet częściowego przesunięcia się – jak twierdzi W. James – w kierunku „nicości”.
   
Podsumowując, można stwierdzić, że:

Literatura psychologiczna nie dostarcza wprawdzie jednoznacznej systematyki motywów własności, jej „korzeni”, ale wskazuje, że są to zarówno czynniki genetyczne, jak i środowiskowe – wynikające z kontekstu społecznego. Nie ulega wątpliwości, że posiadanie jest zjawiskiem silnie wpływającym na naszą świadomość, zwłaszcza samoświadomość oraz na percepcję świata, w którym żyjemy. Cytowani wcześniej Pierce, Kostova i Dirks sugerują, aby korzeni własności dopatrywać się w trzech następnych motywach ludzkiego działania:

1.Skuteczność i efektywność w realizowaniu własnych celów życiowych.
2.Samoidentyfikacja (self-identity), chęć wyróżnienia się w stosunku do innych.
3.Posiadanie własnej przestrzeni, własnego terytorium.

Skuteczność i efektywność wymaga, w przeważającej części sytuacji życiowych, władzy nad innymi ludźmi. Własność i prawa własności dają właśnie taką władzę, a co za tym idzie możliwość osiągania określonych efektów. Efekty te, materialne bądź niematerialne, są z kolei źródłem satysfakcji w życiu jednostki. Drugi motyw, jakim jest samoidentyfikacja, oznacza, że ludzie używają własności w celu zdefiniowania siebie, wyrażenia swojej tożsamości na tle innych ludzi oraz zapewnienia sobie i swoim bliskim poczucia ciągłości w dłuższej perspektywie czasowej. Wreszcie motyw własnej przestrzeni to naturalne i odwieczne dążenie do posiadania własnego miejsca na ziemi, własnego domu lub mieszkania, gdzie można – jak mawiał Heidegger – być sobą. Nic dziwnego, że ludzie poświęcają tak dużo swej energii oraz swych zasobów, by mieć to swoje miejsce na ziemi, swoje „terytorium”.
   
Jeżeli własność potraktujemy jako zjawisko psychologiczne, to – zdaniem psychologów – tworzy ona daleko lepsze perspektywy do poprawy efektywności wewnątrzorganizacyjnej aniżeli własność rozumiana tradycyjnie – jako zjawisko wyłącznie ekonomiczne. Szerokie badania empiryczne nad tak zwaną własnością pracowniczą pokazują, że pracownicy, którzy są współwłaścicielami danej organizacji czują się w większym stopniu odpowiedzialni za jej egzystencję, za jej rezultaty, są bardziej lojalni wobec niej i bardziej gotowi do osobistych poświęceń w sytuacji pojawiających się zagrożeń zewnętrznych. Współwłasność sprzyja także większej otwartości pracowników na konieczne zmiany w organizacji, na skłonność do pracy zespołowej i wzajemnej współpracy, np. pod postacią kół jakości, autonomicznych zespołów pracowniczych, grup zadaniowych, itp.
   
Psychologiczna teoria własności nie pozostawia zatem wątpliwości, że słowo „moje” może mieć niebagatelne znaczenie dla organizacji, zwłaszcza organizacji typu gospodarczego, jakimi są przedsiębiorstwa. Dotychczasowi właściciele oraz menedżerowie muszą jednak przedtem odpowiedzieć sobie na pytania: Po pierwsze, czy chcą mieć w swojej firmie pracowników bardziej odpowiedzialnych, bardziej lojalnych, bardziej zapobiegliwych. I, po drugie, czy w danej firmie jest możliwe rozszerzenie formuły własnościowej i jak miałoby to być przeprowadzone.
   
Należy bowiem pamiętać, przed czym przestrzegają cytowani wyżej autorzy, że manipulowanie „korzeniami” własności, czyli pierwotnymi motywami i zachowaniami pracowników-właścicieli nie podlega kontroli menedżerskiej, znajduje się poza jej zasięgiem. Menedżerowie mogą jedynie spożytkować dla potrzeb firmy potencjalne atrybuty własności jako zjawiska psychologicznego poprzez nadanie jej cech przejrzystości, atrakcyjności, elastyczności oraz dostępności, np. przez zaoferowanie atrakcyjnych cen zakupu akcji lub udziałów, ustalenie jasnej i długofalowej polityki w zakresie dywidend, określenie zasad ochrony interesów mniejszości, itd..

Teoria praw własności

Teoria praw własności, najczęściej traktowana jako część teorii firmy, definiuje oraz rozwija poszczególne prawa i obowiązki właścicieli z tytułu posiadania określonej rzeczy. W swym tradycyjnym ujęciu stoi na stanowisku, że rzeczywistymi podmiotami praw własności mogą być jedynie osoby fizyczne. Tylko one mogą bowiem działać efektywnie maksymalizując użytek z posiadanej rzeczy.
   
Ideał pełnej i nieograniczonej własności prywatnej jako najbardziej efektywnej formy własności powinien być realizowany poprzez taką strukturę praw własności, w której prawa właścicieli do użytkowania posiadanych rzeczy byłyby ekskluzywne (wyłączne) oraz dobrowolnie transferowalne. Efektywne prawa własności muszą właśnie odznaczać się tym dwoma cechami. Wyłączność praw własności oznacza, że ten sam podmiot i tylko on ponosi pełną odpowiedzialność za efekty użytkowania danej rzeczy, czyli obciążają go wszelkie efekty, zarówno pozytywne (zyski), jak i negatywne (straty). Możliwość przenoszenia praw własności jest z kolei niezbędna dla zachowania ciągłości w użytkowaniu zgromadzonych dóbr oraz dla optymalizowania samej struktury własności (wykorzystania efektów skali).
   
Eksponując rolę własności prywatnej w gospodarce teoria praw własności zwraca równocześnie uwagę na konsekwencje takich sytuacji i takich form własności przedsiębiorstw, w których prawa własności ulegają osłabieniu. Chodzi tu o takie formy własności, jak spółki akcyjne z rozproszonym akcjonariatem – zarządzane przez wynajętych menedżerów, spółdzielnie, przedsiębiorstwa państwowe, przedsiębiorstwa samorządowe oraz wszystkie firmy funkcjonujące w warunkach administracyjnego regulowania działalności gospodarczej.
   
Osłabienie lub brak prywatnej własności w wymienionych przypadkach skutkuje odejściem od zasady minimalizacji kosztów oraz maksymalizacji czystego dochodu, czyli zysku. Wraz z osłabieniem lub wyeliminowaniem prywatnej własności z przedsiębiorstwa dochodzi bowiem do osłabienia wewnętrznej motywacji jego pracowników i menedżerów do systematycznego wysiłku w zakresie poprawy efektów ekonomicznych prowadzonej działalności produkcyjnej lub usługowej.
   
W istocie rzeczy – zdaniem twórców teorii praw własności – nie tyle sama forma własności prywatnej jest tutaj decydująca, ile fakt równoczesnego respektowania wszystkich praw właściciela w rozumieniu tej teorii. Chodzi o całą wiązkę praw jednostki do posiadanych rzeczy, czyli o tzw. pełne prawa własności.
   
Przyjmując, że właściciel przedsiębiorstwa to osoba będąca dostarczycielem kapitału i ponosząca z tego tytułu określone ryzyko finansowe, jak również posiadająca odpowiednie uprawnienia decyzyjne, spróbujmy odpowiedzieć na pytanie co składa się na taką wiązkę praw w przypadku przedsiębiorcy jako „nosiciela” praw własności. Według L. Putermana jej głównymi komponentami w tym przypadku są:

1.Prawo do użytkowania posiadanego majątku (the right of utilization)
2.Prawo do wytwarzania określonych produktów (the right to the products of the asset);
3.Prawo do uzyskiwania korzyści (the right to benefit), w tym prawo do zwrotu zainwestowanego kapitały (the right to return);
4.Prawo do dysponowania posiadanym majątkiem (the right to dispose of the asset), w tym prawo do wydzielania oraz zbywania części lub całości posiadanych aktywów;
5.Prawo do dysponowania wyżej wymienionymi prawami.

Wymienione prawa nie wymagają komentarza, z wyjątkiem prawa do odnoszenia korzyści. Otóż prawo to jest tutaj rozumiane szeroko i oznacza przede wszystkim prawo do zysku, ale także prawo do działania na szkodę własną lub cudzą. Dopuszczalne jest – rzecz jasna – tylko to, czego nie zabrania system prawny jako całość. Tak np. dopuszczalne jest działanie na szkodę konkurenta przez zaoferowanie lepszego jakościowo produktu. Nie jest natomiast dopuszczalne sprzedawanie tego produktu po cenie niższej niż jego koszt jednostkowy lub – co gorsze – działanie mające na celu fizyczne unicestwienie konkurenta. Tak więc prawa własności określają sposób osiągania korzyści bądź ponoszenia strat przez przedsiębiorcę, jak również wskazują na zobowiązania, jakie powstają przy tej okazji wobec innych osób fizycznych lub prawnych (kto komu płaci i za co?).
   
Powyższe wskazuje na bliski związek praw własności z ich efektami zewnętrznymi (externalities). Tę zewnętrzność należy rozumieć jako koszty lub korzyści zewnętrzne towarzyszące realizowaniu własności, zarówno finansowe, jak i niefinansowe. Efekty zewnętrzne (albo tzw. efekty przecieku) występują wtedy, kiedy przedsiębiorstwa lub poszczególne osoby dysponujące prawami własności powodują swym działaniem u innych osób pewne koszty lub pewne korzyści, przy czym owi „inni” nie otrzymują właściwej rekompensaty, ani też nie ponoszą właściwych kosztów uzyskania tych korzyści. Odpowiednich kosztów nie ponosi też sam przedsiębiorca.
   
Innymi słowy, z efektem zewnętrznym własności mamy do czynienia wtedy, kiedy postępowanie właściciela oddziaływuje na poziom własnych dochodów lub dochodów innych ludzi, a nie znajduje to odbicia w transakcjach pieniężnych na rynku. Np. przedsiębiorstwo „A” zużywa i zanieczyszcza zasoby naturalne, takie jak czyste powietrze i woda, równocześnie nie płacąc odszkodowań tym, którzy mieszkają w pobliżu. Z kolei firma „B”, ulokowana pośrodku dzielnicy mieszkaniowej, wynajmuje do ochrony swych obiektów groźnie wyglądających strażników i – przy okazji – potencjalni złodzieje i bandyci są odstraszani również od domów mieszkalnych sąsiadujących z tymi obiektami.
   
W obu tych przypadkach efekty zewnętrzne realizowania praw własności, zarówno ten negatywny, jak i ten pozytywny, są osiągane poza rynkiem oraz poza obowiązującym systemem prawnym.
   
Nie ma jednak takich korzystnych lub szkodliwych skutków zewnętrznych, które należałoby lekceważyć – głosi teoria praw własności. Według teorii praw własności, w szerzej pojętym interesie społecznym oraz ogólnoekonomicznym (zasada wiązania przychodów z efektami), skutki te powinny być internalizowane – poprzez takie zmiany w prawach własności, aby przedsiębiorcy lub inne osoby odnoszące określone korzyści równocześnie ponosiły odpowiednią część kosztów uzyskania tych korzyści, i aby brały to pod uwagę (uwzględniały w swoim rachunku) przy podejmowaniu analogicznych działań w przyszłości.
   
Na przykład fakty zanieczyszczania środowiska są skutkiem braku lub nieprecyzyjnego zdefiniowania praw własności, bo gdyby przedsiębiorca (co obecnie jest już normą) wnosił odpowiednie opłaty za zanieczyszczanie środowiska naturalnego i uwzględniał je w rachunku swoich kosztów, to w zależności od „dokuczliwości” tych opłat zanieczyszczanie byłoby stopniowo redukowane. Jedną z podstawowych funkcji praw własności jest właśnie funkcja bodźca – wskazówki dla uzyskania przez przedsiębiorcę wyższego stopnia internalizacji skutków zewnętrznych.
   
Dobrze zdefiniowane prawa własności mają tę właśnie moc – wyjaśnia H. Demsetz – że mogą przyczyniać się do internalizacji zewnętrznych efektów własności, np. poprzez rozwój nowych technologii, otwieranie nowych rynków i ogólnie nowych sposobów działania. Jest tylko jeden warunek – dodaje wspomniany autor – zyski z internalizacji muszą być w rachunku przedsiębiorcy większe, aniżeli jej koszty.
   
Sprawa nie jest jednak prosta, gdyż niektóre regulacje prawne, z założenia przeciwdziałające negatywnym zewnętrznym efektom własności, jak np. kontrola cen, ustalanie minimalnej płacy lub inne ograniczenia w tworzeniu zysku, mogą stać się w istocie restrykcjami ograniczającymi prawa właścicielskie. Odbierają bowiem właścicielowi prawo do swobodnego kształtowania jego oferty dla klienta i równocześnie ograniczają jego prawo do maksymalizowania swojej użyteczności z posiadanej własności.
   
Problem ingerowania w tzw. zewnętrzne efekty własności jest istotnie kontrowersyjny, ale tylko przy założeniu, że mechanizm rynkowy jest powszechnym i jedynym regulatorem zachowań przedsiębiorców. Teoria przedsiębiorstwa kwestionuje jednak prawdziwość takiego założenia. Kwestię tę podniósł jako pierwszy R. H. Coase w swym często cytowanym artykule The Nature of the Firm, zainspirowany z kolei przez F. Knighta. Chodzi o wątpliwość, czy transakcje wymienne na rynku i wynikające stąd procesy dystrybucji zasobów są „organizowane” przez mechanizm rynkowy, czy też przez autonomiczne decyzje przedsiębiorców. Inaczej mówiąc, z czego wynikają rosnące rozmiary firm.
   
Oczywiście mogą być one rezultatem umiejętnego wykorzystania mechanizmu rynkowego, ale – jak wiadomo – zastosowanie tego mechanizmu jest często bardzo kosztowne dla przedsiębiorcy. Np. po to, aby dowiedzieć się, jaka jest ta „realna” cena rynkowa na dany produkt trzeba niekiedy ponieść wysokie koszty nietrafionej inwestycji. Koszty te mogą być zmniejszone poprzez sięgnięcie do specjalistycznej wiedzy ekspertów, ale nigdy nie mogą być całkowicie wyeliminowane. Dlatego też – zdaniem R. H. Coase’a – przedsiębiorcy często korzystają z drugiej możliwości „organizowania” transakcji wymiennych, jaką są kontrakty na dostawę określonych towarów czy usług. Negocjowanie kontraktów wprawdzie też kosztuje, ale koszty te można znacznie zmniejszyć np. przez zawieranie kontraktów długoterminowych.
   
Sposób przeprowadzania transakcji wymiennych – na zasadach dyktowanych przez rynek lub za pomocą kontraktów pomiędzy firmami, bądź kontraktów zawieranych wewnątrz firm (pomiędzy ich jednostkami wewnętrznymi) – powinien być zatem brany pod uwagę przez odpowiednie instytucje ustawodawcze oraz agendy rządowe odpowiedzialne za regulacje praw własności. Chociażby z tego względu, że możliwość uzyskiwania monopolistycznych korzyści jest – jak przestrzegał F. Knight – bardzo silnym bodźcem do ciągłej i nieograniczonej ekspansji.
   
W tradycyjnie pojmowanym procesie wymiany prawa własności wędrują wraz ze sprzedawanymi bądź kupowanymi dobrami. W momencie zawarcia transakcji dochodzi do wzajemnej wymiany praw własności pomiędzy stronami. Głębsza analiza tych procesów prowadzi do wniosku, że przedmiotem wymiany są w istocie nie tyle dobra jako takie, ile prawa własności do ich wyłącznego użytkowania i rozporządzania nimi. Gdyby przedmiotem wymiany były tylko rzeczy musielibyśmy przyznać, że gospodarka wolnorynkowa w dzisiejszym pojęciu istniała już dwa tysiące lat temu w Palestynie, kiedy to Chrystus nakazał wyrzucić ze świątyni handlarzy pamiątkami.
   
Wymiana praw własności do rzeczy czyni transakcje o wiele bezpieczniejszymi i bardziej zyskownymi. Jest to szczególnie cenne w przypadku obrotu wartościami niematerialnymi, jak np. akcje, obligacje, opcje w transakcjach typu futures, prawa autorskie, patenty czy prawo posługiwania się znakiem firmowym – gdzie transakcje kupna-sprzedaży sprowadzają się w zasadzie wyłącznie do transakcji kupna-sprzedaży praw własności do tych dóbr, czyli praw do wyłącznego dysponowania nimi.
   
Nic więc dziwnego, że ekonomiści zwykle traktują prawa własności (ich rodzaj oraz związane z nimi ograniczenia), jako ważny czynnik determinujący wartość rynkową, czyli cenę danego dobra. Co więcej, kształt praw własności, stopień ich zdefiniowania, decyduje nie tylko o wartości posiadanego majątku, ale daje także właścicielowi poczucie pewności i bezpieczeństwa, że w danym czasie i zakresie będzie on mógł swobodnie korzystać z tych praw.
   
Prawa własności są więc – jak słusznie zauważył T. Gruszecki – ważnym instrumentem przewidywania przyszłości, który pozwala poszczególnym podmiotom gospodarującym planować swoją działalność oraz redukować niepewność co do przyszłości. Absolutnej pewności – rzecz jasna – nie dają, gdyż każde prawo może być naruszone przez działania bezprawne. W związku z tym wartość praw własności zależy także od ewentualnych kosztów ich obrony przed bezprawiem oraz kosztów ich egzekwowania.

Jan Jeżak
Pełna wersja artykułu w Przeglądzie Corporate Governance nr 1/2009