Miniony tydzień na rynku ropy naftowej upłynął pod znakiem przecen. Cena surowca gatunku Brent spadła o około 5%, zaś notowania amerykańskiej ropy WTI zniżkowały o niemal 6%. Tym samym cena tego drugiego gatunku surowca spadła poniżej 100 USD za baryłkę. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że to jeszcze nie koniec zniżek.
Głównym argumentem przemawiającym za tą tezą jest fakt, że nieuzasadnione okazały się obawy o wystąpienie na rynku ropy deficytu tego surowca w wyniku politycznych napięć wokół Iranu. Choć produkcja ropy w Iranie faktycznie znacząco spadła, to powstała luka została z nawiązką zrekompensowana przez zwiększone wydobycie ropy w Arabii Saudyjskiej i Iraku.
W miniony czwartek Sekretarz Generalny OPEC, Abdullah Al-Badri, powiedział, że obecnie kraje OPEC produkują łącznie 32,3 mln baryłek ropy dziennie, a więc o 2,3 mln baryłek dziennie niż wynosi oficjalny limit (30 mln baryłek dziennie). Zresztą, na rynku spodziewano się, że ów limit zostanie przekroczony – w ankiecie opublikowanej w miniony poniedziałek przez agencję Reuters podano, że w kwietniu szacowane wydobycie ropy naftowej w krajach OPEC wynosiło średnio 31,75 mln baryłek dziennie (wobec 31,32 mln baryłek szacowanych w marcu). Jest to najwyższy poziom produkcji od 2008 r. Zresztą, sami przedstawiciele krajów OPEC przyznają, że ich celem jest zniesienie notowań ropy Brent do okolic 100 USD za baryłkę.
Istnieją także dodatkowe argumenty, przemawiające za krótko- i średnioterminowym spadkiem notowań ropy naftowej. Należą do nich obawy o stan światowego popytu na ten surowiec. O ile podaż ropy utrzymuje się wysoko, to popyt na nią może być osłabiony wskutek problemów gospodarek Chin, USA czy Europy.
W piątek rano chiński koncern naftowy CNPC (China National Petroleum Corporation) poinformował, że wzrost importu ropy do Chin w I kw. 2012 r. wynikał nie ze wzmożonego popytu, lecz z dążenia do uzupełnienia zapasów. Oznacza to, że spowolnienie gospodarcze Chin postępuje i może przyczyniać się do większej presji podaży na notowania ropy w najbliższych miesiącach.
Nie bez znaczenia pozostanie także kondycja gospodarki Stanów Zjednoczonych – kraju będącego największym na świecie konsumentem ropy naftowej. Ostatnie dane makroekonomiczne z tego kraju w większości rozczarowały (głównie dane z rynku pracy). Presję na spadek cen ropy wywiera także wysoki stan zapasów tego surowca w USA, który daje do zrozumienia, że popyt na ropę w tym kraju ma się gorzej niż podaż.
Na koniec, warto wspomnieć, że i europejska gospodarka nie ma się najlepiej, więc zmniejszenie popytu na ropę naftową ze strony krajów Unii Europejskiej również wchodzi w grę. Wątły stan wielu europejskich gospodarek wpływa także na osłabienie się euro względem dolara – a to również pośrednio oddziałuje na rynki towarowe. Mocny dolar sprzyja spadkom cen surowców (w tym ropy naftowej), gdyż ceny większości towarów wyrażane są właśnie w tej walucie.
Podsumowując, na rynku istnieje wiele fundamentalnych przesłanek, przemawiających za scenariuszem dalszego spadku cen ropy naftowej. Do najważniejszych z nich należą: duże wydobycie tego surowca, obawy o zmniejszenie popytu, a także możliwość dalszego umacniania się amerykańskiej waluty.
Źródło: DM BOŚ