Trwa wojna w m-płatnościach. Masspay alternatywą dla IKO?

W ubiegłym tygodniu zadebiutowały płatności mobilne PKO Banku Polskiego. Kurz jeszcze nie opadł, a do wejścia na rynek szykuje się Masspay. Płatności mają być równie proste w obsłudze, a dodatkowo da się je zintegrować z aplikacjami mobilnymi innych banków. I podobnie jak IKO, będą tańsze w akceptacji niż karty płatnicze.

Przedstawiciele Visy i MasterCarda muszą mieć nietęgie miny. Prezes największego banku w Polsce Zbigniew Jagiełło bez ogródek ogłosił, że chce, by IKO stało się nowym standardem m-płatności na naszym rynku. Liczy na to, że do systemu wkrótce podepną się kolejni akceptanci, a z biegiem czasu także inne banki. Koszt akceptacji płatności mobilnych ma być „radykalnie niższy” niż kart płatniczych, bo z całego procesu zostaną wyeliminowane organizacje płatnicze. Do tego za chwilę pojawi się możliwość akceptowania płatności przez handlowców jedynie za pomocą smartfona (mPOS).

Jeśli rzeczywiście karty mają kiedyś przejść do lamusa, a PKO BP wypromuje własny model m-płatności, to organizacje płatnicze mają powody do obaw. Lansowany przez nie model płatności mobilnych w systemie zbliżeniowym może się bowiem okazać nietrafioną inwestycją. Na razie jednak mają niezaprzeczalny atut w ręku – ogromną sieć akceptacji płatności zbliżeniowych. Problemem jest tylko tempo wdrażania płatności mobilnych w kolejnych bankach i u kolejnych operatorów. Barierą są też wysokie ceny telefonów z modułem NFC.

Mobilne NFC do lamusa?

Na Zachodzie nie brakuje sceptycznych opinii wobec technologii NFC. Pojawia się wiele głosów, że przyszłość płatności mobilnych wcale nie będzie opierała się na płatnościach zbliżeniowych. Poniekąd w ten trend wpisuje się IKO, które opiera płatności na kodach generowanych przez aplikację (choć docelowo ma obsługiwać standard NFC). Alternatywny do NFC sposób płatności proponuje Masspay – firma, która jeszcze przed wakacjami uruchomi swoje m-płatności. Zrealizowanie transakcji będzie bardzo proste: klient zadzwoni pod numer zarejestrowany w systemie Masspay (każdy sklep będzie miał swój numer), na ekranie telefonu pokaże się tekst ze szczegółami transakcji i kwotą, klient poda swój PIN. To wszystko. Sprzedawca otrzyma potwierdzenie transakcji na kasie lub w telefonie.


Źródło: Masspay.eu

Samo dzwonienie pod wskazany numer nie będzie oczywiście rozmową telefoniczną w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, a jedyniewybraniem określonego ciągu cyfr i zatwierdzeniem zieloną słuchawką. Tak obecnie sprawdza się np. saldo na telefonach prepaid, czyli wywołaniem komendy tekstowej. Sprzedawca będzie mógł zaakceptować płatność nawet bez terminala POS – wystarczy zwykły PC lub inny system kasowy z dostępem do internetu. Cały proces nie będzie trwał dłużej niż zwykła płatność kartą. Szczegóły można zobaczyć na filmach zamieszczonych na stronie Masspay.eu

Masspay nie będzie pobierał od klientów żadnych opłat stałych ani aktywacyjnych.

Akceptanci będą płacili opłatę transakcyjną, zwykle naliczaną w postaci procentu od wartości transakcji. Stawki mają być konkurencyjne w stosunku do tych pobieranych przez operatorów i wydawców kart płatniczych. W całym procesie nie będą brali udziału Visa i MasterCard. Masspay, jako instytucja pieniądza elektronicznego, może bowiem rozliczać transakcje poprzez własną platformę. Masspay będzie działał na zasadzie elektronicznej portmonetki – by korzystać z systemu, klient będzie musiał najpierw wpłacić środki na swój rachunek techniczny (tak jak np. w PayPalu czy SkyCash).

Czy banki kupią Masspaya?

Płatności Masspay mają być dostępne od drugiego kwartału, najpóźniej w czerwcu. Obecnie firma jest w fazie testów technicznych i końcowych przygotowań marketingowych do komercyjnego uruchomienia usługi płatności. Czeka też na przyznanie przez KNF odpowiedniej licencji. Jak się dowiedziałem, równolegle do testów i przygotowań marketingowych Masspay prowadzi prace związane z budową sieci akceptacji z kilkoma znanymi markami handlowymi, a także z drobnymi punktami handlowo-usługowymi, gdzie akceptacja kart jest nieopłacalna. Jest to dla firmy szczególnie ważny obszar działania. Można więc sobie wyobrazić, że z usługi mogliby korzystać np. taksówkarze, hydraulicy czy sprzedawcy na targu.

Zaletą Masspaya ma być dostępność dla wszystkich telefonów komórkowych, nie tylko najnowszych smartfonów. Nie trzeba będzie instalować żadnych aplikacji, a jedynie „zadzwonić” na wskazany numer. Oczywiście dla miłośników smartfonów zostanie przygotowana aplikacja, która będzie umożliwiała korzystanie z QR kodów, a nawet z NFC. Przedstawiciele Masspaya zapewniają, że banki będą mogły zintegrować rozwiązanie ze swoimi aplikacjami bankowości mobilnej. To oznacza, że dokonywanie transakcji będzie mogło iść w ciężar konta osobistego. Stąd już prosta droga do szerszej współpracy.

Przed Masspayem stoi teraz dość istotny problem: jak nakłonić handlowców do akceptowania tego systemu płatności. Trzeba dotrzeć do każdego punktu i negocjować warunki współpracy. Na to potrzebne są nie tylko siły przerobowe, ale i ogromne nakłady gotówki. PKO BP ma już część roboty za sobą, bo należące do eService terminale to 23 proc. ogółu terminali w Polsce. Na rynku pojawia się więc „skokowo” z dużym zapleczem kapitałowym i środkami na marketing. W sukurs Masspayowi mogłyby pójść banki, biorąc ciężar promocji rozwiązania na swoje barki. Jak się dowiedziałem, firma prowadzi zaawansowane rozmowy z dwiema instytucjami, a jeden z banków szykuje się już do testów usługi. Gdyby był to jeden z gigantów, na przykład Pekao lub BZ WBK, szanse na spopularyzowanie systemu wzrosłyby znacząco. Firma nie chce jednak zdradzać szczegółów, zasłaniając się tajemnicą handlową.

Najbliższe miesiące pokażą, czy Masspay okaże się czarnym koniem wyścigu o rynek m-płatności w Polsce. A obniżka opłat interchange i stopniowe objęcie m-płatnościami coraz drobniejszych transakcji wydają się już przesądzone.

Akualizacja, 14.03.2013


Komentarz PKO BP do artykułu:

Rozwiązanie Masspay to kolejny system płatności mobilnych, który będzie próbował swoich sił na polskim rynku. Dotychczas rozwiązaniom tego typu nie udało się zdobyć szerokiej popularności – najprawdopodobniej ze względu na ograniczoną sieć akceptacji i nieufność użytkowników wobec stojących za nimi, zazwyczaj niedużych firm. Płatności mobilne w takim modelu pozostają rozwiązaniem niszowym, które nie doprowadzi do istotnych zmian na całym rynku. Cel projektu IKO prowadzonego przez PKO Bank Polski jest tymczasem dużo bardziej ambitny – chodzi nam o zbudowanie nowego lokalnego standardu płatniczego. Szeroka baza akceptantów w portfelu spółki eService, największa w Polsce sieć bankomatów własnych, wielomilionowa rzesza klientów oraz zaufanie, jakim cieszy się PKO Bank Polski, to podstawowe atuty, które pozwalają wierzyć, że to właśnie IKO zwycięży jako standard na coraz bardziej konkurencyjnym rynku płatności mobilnych.

Napisz do autora: wboczon@prnews.pl

//