Tydzień zawiedzionych nadziei

Po czwartkowym spadku o ponad 2 proc., w ostatnią sesję tygodnia krajowe indeksy zanotowały jedynie kosmetyczne spadki. WIG stracił 0,49 proc. i zakończył sesję na poziomie 30 105 pkt. Obroty po raz kolejny nie przekroczyły 1 mld zł. Tym razem jednak można to łączyć z odpoczynkiem giełd w Stanach Zjednoczonych ze względu na Święto Niepodległości. W ujęciu tygodniowym zaś WIG zanotował  kosmetyczny spadek o 0,52 proc. Obroty na rynku były najniższe od drugiej połowy marca tego roku.

Patrząc na rynek z szerszej perspektywy czasowej ostatnie dwa tygodnie upływały pod znakiem prób odreagowania ponad 5 proc. spadku z sesji 22 czerwca. Wówczas doszło do przełamania linii trendu wzrostowego trwającego od połowy lutego. Nieudolne próby powrotu do wzrostów w postaci płaskiej konsolidacji przy ograniczonych obrotach rodzą obawy, że indeksy będą powoli się osuwać.

Warto bowiem podkreślić, że nadal żywe są oczekiwania, że już wkrótce amerykańska gospodarka zacznie ponownie się rozwijać. O ile jeszcze kilka miesięcy temu wystarczyły spekulacje na ten temat, by wesprzeć wzrosty na giełdach akcji i surowców, to teraz powoli przychodzi czas na konkrety. Tych zaś nadal brakuje.

Centralnym wydarzeniem dnia był komunikat Ministerstwa Finansów, że w tym roku wzrost PKB Polski wyniesie 0,2 proc. W przyszłym możemy spodziewać się niewielkiego przyspieszenia do 0,5 proc. Na reakcję giełd oraz rynku walutowego na te dane przyjdzie inwestorom poczekać do poniedziałku.

Złotówka umacniała się względem innych walut od początku tygodnia. O ile w poniedziałek rano za franka szwajcarskiego trzeba było zapłacić 2,95 zł, to już dziś (3.07) kosztował on 2.86 zł. To efekt kontynuowania przez szwajcarski bank centralny polityki osłabiania waluty. Brak korelacji między zachowaniem giełdy a złotówką jest pewnym zaskoczeniem. Polska waluta wykazuje oznaki siły, podczas gdy rynek akcyjny w najlepszym wypadku tkwi w marazmie.

Grzegorz Wach, Analityk Finamo

Źródło: Finamo