Ubezpieczenia w planie zajęć gimnazjalistów?

Bankowcy i ubezpieczyciele mają ze sobą po drodze. Ich uścisk dłoni ma być coraz silniejszy, choć jak na razie co do jednego są zgodni – będzie trudno o dalsze wspólne sukcesy, jeśli edukacja ubezpieczeniowa nie postąpi do przodu.

Podczas branżowego spotkania w ramach dorocznej konferencji bancassurance padały i bardziej dosadne słowa. Henryk Pietraszkiewicz, prezes FM Banku, mówił o ubóstwie edukacyjnym, z jakim w obszarze ubezpieczeń mamy do czynienia w Polsce. Wyraził też opinię, że koniecznym jest możliwie wczesne zaznajamianie Polaków z problemem ubezpieczeń – najlepiej jeszcze w gimnazjum. Jeśli tam, dajmy na to na zajęciach finanse, po raz pierwszy padnie słowo ubezpieczenie, świadomość dorosłego konsumenta ma szansę być daleko bardziej rozwinięta niż jest dziś.

Co ubezpieczenie, to wątpliwości

Faktem jest, że spora część Polaków zwyczajnie nie wie, jakie polisy ma w szufladzie. W ostatnich latach szczególnie kłopotliwe bywają ubezpieczenia nabywane w parze z produktami bankowymi, w tym kredytami hipotecznymi. Nie do końca wiadomo kto jest ubezpieczonym, kto i za jaką ochronę powinien płacić, wreszcie – kto poniesie finansowe konsekwencje zajścia zdarzenia losowego. Kiedy do jako tako rozumianego ubezpieczenia pomostowego czy niskiego wkładu dochodzą inne polisy, niejasności się mnożą. Wobec podobnych wątpliwości zgłaszanych do Arbitra Bankowego, bankowo-ubezpieczeniowy zespół powołany w ramach Polskiej Izby Ubezpieczeń wypracował już drugi zbiór tzw. dobrych praktyk, których wdrożenie w bankach powinno nieco rozjaśnić w głowach kredytobiorcom.

Jak na razie pierwsza szansa na uczniowskie zetknięcie się z ubezpieczeniami pojawić się może przy odpowiedniej inicjatywie nauczyciela dopiero w szkole średniej, na zajęciach z przedsiębiorczości. Jakkolwiek wczesna nie byłaby jednak ta edukacja w szkołach, zawsze znajdą się klienci, dla których przygotowanie podobnych rekomendacji będzie zasadne. Prócz pracy u podstaw, trzeba jednak i kształcenia ustawicznego. Jeśli wiedza nie pójdzie do przodu, rynkowa oferta produktowa również będzie stała w miejscu.

Sztuka edukacji nienachalnej

– Trzeba nam kompleksowo komunikować ideę bancassurance – mówiła podczas Konferencji Katarzyna Kasztelan-Przybylska z Concordia Polska TUW, a wtórowali jej niemal wszyscy zebrani. Czas pokaże, czy tamten entuzjazm przekroczył choćby próg sali obrad. Niewątpliwie ten rok przyniesie działania proedukacyjne w obszarze bancassurance – przymierza się dio tego m.in. zespół ds. bancassurance w PIU.

W kolejce do ubezpieczeniowych kampanii edukacyjnych nie ma jednak tłoku. Nie dość, że potencjalny sukces nie przynosi finansowej korzyści wprost, to ewentualne straty (tak ubytki w budżecie, jak i rysy na wizerunku) pojawiają się niepokojąco szybko. O potknięcie nie trudno, co dokładnie pamięta ING Bank Śląski, oskarżony o edukowanie najmłodszych na siłę, kiedy to tłumacząc uczniom zasady zakładania kont, bez ich wiedzy założył je naprawdę. Wszyscy wezwani do zapłaty za prowadzenie rachunku z pewnością potwierdzą – jeśli edukacja, to szeroka, ale nigdy nachalna.

Źródło: PR News